9.

4.6K 294 331
                                    

Usiadłaś na sali za wszystkimi obok Petry. Zaraz miało się zacząć spotkanie organizacyjne dotyczące imprezy. Zebrali się już wszyscy oprócz Levia, który miał je poprowadzić. Byłaś świeżo po treningu. Tego dnia ćwiczyliście walkę wręcz i pierwszy raz to kapitan ustalał pary. Wylądowałaś z o wiele wyższym i masywnie zbudowanym Reinerem. Blondyn podczas walki nie oszczędzał Cię, a kiedy leżałaś obolała na ziemi nagle budziła się w nim troska o Twoje zdrowie i życie. Całe ciało pokryte miałaś w siniakach, które przy każdym ruchu o sobie przypominały. Świeże nie bolą aż tak bardzo, dlatego bałaś się późniejszych skutków. Mimo wszystko udało Ci się go obalić jeden, może dwa razy.

-Może po spotkaniu pójdziemy gdzieś razem? Przejść się na przykład. - zaproponowała ruda dziewczyna. Wydawała Ci się bardzo w porządku i z chęcią spędziłabyś z nią więcej czasu.

-To świetny pomysł, ale dzisiaj jestem cała obolała po treningu. - uśmiechnęłaś się i podrapałaś kark. - Mogłybyśmy to przełożyć na inny dzień?

-Jasne, świetnie cie rozumiem. Pamiętam jak sama byłam świeżo po dołączeniu do zwiadowców i zawsze wracałam poobijana po walkach wręcz. - zaśmiała się. Posłałaś uśmiech w jej stronę, a kiedy na salę wszedł Levi wszystkie oczy zostały zwrócone ku niemu.

————————

Minął tydzień, który był bardzo intensywny dla każdego członka korpusu. Erwin przed wyprawą w ogóle was nie oszczędzał, całe dnie odbywały się treningi. Między nimi musiałaś jeszcze latać na spotkania o imprezie. Sypiałaś jeszcze mniej niż zwykle, ale stres przed wydarzeniem nadal Cię nie dosięgnął. W między czasie poprawiłaś stosunki z oddziałem specjalnym, z którym wieczorami często wychodziłaś w różne miejsca. Hanji podejmowała wiele prób, które miały na celu ponowne wykorzystanie Twojej dobrej woli w pomocy wszystkim. Levi kategorycznie zabraniał opuszczać Ci treningi, ale nie narzekałaś- wolałaś zmęczyć się fizycznie niż wypisywać papiery w samotności przez cały dzień. Swoją drogą, ostatnio częściej męczyłaś go swoim towarzystwem i dopóki nie wyrażał wyraźnego poirytowania Twoją obecnością, siedziałaś z nim. Po prostu, często w ciszy.

Było już grubo po dwudziestej trzeciej kiedy wyszłaś z budynku głównego. Noc była chłodna, ale przyjemna. Wzięłaś głęboki wdech i ruszyłaś w stronę dobrze znanego Ci murku. Tak jak się spodziewałaś, siedział na nim najsilniejszy żołnierz ludzkości. Uśmiechnęłaś się pod nosem i przeskakując przeszkodę usiadłaś kawałek dalej od niego.

Jean wygadał się, że byłaś znakomitą kucharką i tym sposobem razem z Leviem wylądowałaś w kuchni. Dzień przed imprezą dostaniecie  wolne od treningów, które przeznaczycie na gotowaniu. Nawet cieszyłaś się, że w parze byłaś akurat z nim.

-Piękną noc dzisiaj mamy. - odezwałaś się spokojnie, podpierając się o zimne kamienie. Kapitan nie odpowiedział, ale spojrzał w Twoim kierunku.

-Co ty masz na policzku? - spytał bezuczuciowo. Automatycznie Twoja ręka powędrowała w stronę twarzy i przejechałaś po rozcięciu ciągnącym się od nosa po ucho.

-To - zaczęłaś. - skutek małej sprzeczki z chłopakami. - zaśmiałaś się nerwowo i przypomniałaś sobie, jak celowo obraziłaś Jeana i Erena jednocześnie. Chciałaś przetestować, czy rzucą się najpierw na siebie, czy na Ciebie. Niestety wybrali opcje drugą. Udało Ci się powalić Erena, ale koniowaty drasnął Cie nożem, na szczęście niezbyt ostrym. Dostałaś po tym takiego ataku złości, że chłopak cały poobijany zarył twarzą o kostkę brukową. Uśmiechnęłaś się krzywo na to wspomnienie.

-Jak dzień kapitanowi minął? - zadałaś pytanie, które ostatnio powtarzało się co wieczór. Mimo tego, że nigdy nie usłyszałaś "a Tobie" cieszyłaś się, bo Levi na nie odpowiadał. Zazwyczaj.

Przykryci Nocą | Levi x Reader |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz