Wstałaś na równe nogi o dokładnie piątej. W końcu przyszedł dzień gotowania na imprezę. Twoje mięśnie aż krzyczały z radości, kiedy usłyszały o dniu wolnym. Poszłaś do łazienki wziąć szybki prysznic i się ubrać. Nie musiałaś specjalnie się śpieszyć, zaplanowałaś- a raczej Levi to zrobił - spotkanie w kuchni o ósmej, kiedy wszyscy już wyjdą na treningi. Swoją drogą, ostatnio na ćwiczeniach rady czarnowłosego bardzo Ci się przydawały. Były jednoznaczne i dokładne, idealnie wypatrywał wszystkich Twoich błędów.. a później Cię opieprzał. Bo "już prawie wyszło Ci to cięcie z obrotu, ale oczywiście zwolniłaś", "powaliłabyś go i oszczędziłabyś sobie siniaków, gdybyś dokładnie wykorzystywała rady", "ten zwrot byłby idealny, tylko oczywiście za bardzo zaangażowałaś w to ręce" i wiele więcej. Czasami miałaś ochotę podejść i trzasnąć go w czerep, ale przełożonego to tak nie wypadało.
Przesuszyłaś włosy ręcznikiem i związałaś je w wysokiego koka. Nie ubrałaś munduru, bo tak czy inaczej nie był Ci potrzebny. Za to przełożyłaś przez głowę za dużą, czarną bluzę i zwykłe jeansy. Wyszłaś z pomieszczenia i złapałaś za buty, następnie stając na korytarzu. Założyłaś obuwie i ruszyłaś w stronę stołówki. Myślałaś, że nikogo nie będzie, jednak zauważyłaś siedzącego przy stoliku Elda. Był ubrany w mundur, odwrócony do Ciebie plecami. Podeszłaś do niego i usiadłaś obok, zwracając na siebie jego uwagę.
-Dzień dobry. - powiedziałaś, na co odpowiedział Ci uśmiechem. - Co robisz tak wcześnie na stołówce?
-Kapitan kazał mi i Oluo przed treningiem posprzątać sale, na której będzie impreza. - odpowiedział i spojrzał na Ciebie pytająco. -A ty? Przecież miałaś tu przyjść dopiero na ósmą. - Zaśmiałaś się i oparłaś głowę na ręku.
-Jakoś nie mogłam spać. - wytłumaczyłaś szybko. Drzwi na stołówce się otworzyły i wszedł przez nie niezadowolony Bozad. Skrzywił się jeszcze bardziej, kiedy zauważył Ciebie. - Dzień dobry Oluo! - krzyknęłaś w jego stronę i zaśmiałaś się. Machnął na Ciebie ręką i usiadł po drugiej stronie z tacką wypełnioną jedzeniem. Z tego wszystkiego sama zapomniałaś wziąć jedną dla siebie. Podeszłaś do odpowiedniego miejsca, następnie ponownie zajęłaś miejsce obok znajomego.
-Eld, od kiedy jadamy z kadetami? - spytał wywyższając się. Podniosłaś pytająco brwi i starając się zachować powagę wstałaś od stolika.
-Wybacz, o przenajświętszy! Już nie zatruwam otoczenia swoją obecnością, wybacz mi, zwykłej kadetce! - z poważną miną zajęłaś stolik na drugim końcu stołówki. Bozard skrzywił się nieznacznie, a Eld trzymał rękę na ustach żeby się nie roześmiać. Dumna z siebie zaczęłaś zajadać się bułką.
Po kilka minutach sala zaczęła się wypełniać zwiadowcami. Do Twojego stolika przysiadł się Eren, który wyglądał na bardzo wyprowadzonego z równowagi.
-Hej Eren, co jest? - spytałaś nie spuszczając go z oka. Ten rozejrzał się po stołówce i spojrzał na Ciebie zdenerwowany.
-Kapitan znowu kazał mi czyścić wszystkie okna w prawym skrzydle. Będę musiał to robić po treningach jak będę padnięty, rozumiesz?! - powiedział dosadnie i nerwowo ugryzł kawałek chleba. - Najlepsze jest to, że nie powiedział mi dlaczego.
-Wow, spokojnie. Ten chleb nic ci nie zrobił. - zaśmiałaś się. - Jak wyrobie się z moimi zajęciami to przyjdę ci pomóc. Ale nic nie obiecuje. - wystawiłaś palec w jego stronę ku przestrodze. Zielone oczy Erena zalśniły i automatycznie na Twoją twarz wleciał szeroki uśmiech. Chłopak złapał dwoma rękoma Twoją dłoń i zaśmiał się życzliwie.
-Kocham cię (Y.N)! - zaczęłaś się śmiać i kątem oka zauważyłaś, że na stołówkę wszedł Levi. Spojrzał najpierw na Ciebie, potem na Erena, którego zgromił spojrzeniem. Uśmiech zszedł z jego twarzy i szepnął w Twoją stronę. - Widzisz, właśnie o tym mówiłem. - odprowadziłaś kapitana wzrokiem i złapałaś za jedzenie.
CZYTASZ
Przykryci Nocą | Levi x Reader |
FanfictionNa oko zwykła kadetka- w ogóle nie przypominająca zwiadowcy - zawsze uśmiechnięta, pocieszająca. Zawsze miała problemy ze snem, w nocy jej ulubionym zajęciem było wymykanie się i oglądanie gwiazd. Pierwszej nocy zupełnym przypadkiem spotyka najsiln...