16.

4.4K 313 189
                                    

-Powiedziałam, że dam sobie radę sama! - warknęłaś poirytowana, kiedy kolejny żołnierz próbował pomóc Ci przejść z wozu do budynku głównego. Ostatni dzień wyprawy spędziłaś na tym cholernym wozie, kompletnie do niczego się nie przydając. Jakbyś dostała na to pozwolenie to napewno zebrałabyś się w sobie i dała radę jechać samodzielnie.

-Nie rób problemów, chcemy Ci tylko pomóc. - powiedział również zdenerwowany mężczyzna. Chciał złapać Cię pod ramię, ale odskoczyłaś kawałek odrazu czując przeszywający ból. Skrzyżowałaś ramiona na piersiach i mocno zagryzłaś wargę. Jeśli pójdziesz powoli, to napewno Ci się uda. - (Y.N), jeśli będziesz tak obciążać ciało to..

-Co tu się dzieje? - usłyszałaś znajomy głos, na co westchnęłaś zrezygnowana. Oparłaś się ręką o słup stojący obok i odwróciłaś się. Levi patrzył to na Ciebie, to na medyków z widocznym pytaniem w oczach.

-(Y.N) nie chce przyjąć naszej pomocy, a sama nie da rady dojść do skrzydła szpitalnego..

-O nie, nie idę do żadnego skrzydła szpitalnego. - przerwałaś i pomachałaś ręką w ich stronę. - Wracam do siebie. - Brunet podszedł do Ciebie i spojrzał Ci prosto w oczy.

-Ja ją odprowadzę. - powiedział i przełożył Twoją rękę przez jego szyję, a swoją złapał Cię wokół talii.

-Nie ma takiej potrzeby, naprawdę. - widząc jego wzrok ucichłaś i przestałaś utrudniać mu zadanie. -Możemy nie iść do skrzydła szpitalnego tylko do mojego pokoju? Proszę.

-Dlaczego tak bardzo nie chcesz tam iść? - spytał, a Ty westchnęłaś cicho. Przygryzłaś wargę i wbiłaś wzrok w ziemię.

-Nie mam dobrych wspomnień jeśli chodzi o szpitale.. - Levi spojrzał na Ciebie, ale nie zwracając na to uwagi szłaś dalej. Wchodząc do budynku głównego poczułaś mocny zawrót głowy, starałaś się to ukryć, lecz po chwili Twoje nogi odmówiły posłuszeństwa i gdyby nie Levi wywróciłabyś się. - Nic mi nie jest. - powiedziałaś cicho zatrzymując się kiedy zauważyłaś, gdzie mężczyzna Cię prowadzi.

-Jak będzie trzeba to cię tam zaciągnę. - przygryzłaś dolną wargę i stawiając opór. - Jesteś cholernie upierdliwa.

-To chyba moja specjalność. - zaśmiałaś się.

———

-Złamane żebro i liczne stłuczenia. Trochę czasu zajmie ci powrót do pełni sił. - powiedziała pielęgniarka wpatrując się w kartę pacjenta. Wzrok miałaś wbity w lampe na suficie, która świeciła żółtym, nieprzyjemnym światłem.

-Kiedy będę mogła wrócić do treningów? - spytałaś nie odrywając spojrzenia.

-Narazie o tym nie myśl. Za godzinę weź leki, które leżą na szafce. - zmarszczyłaś nos i biorąc głębszy oddech zamknęłaś oczy. Usłyszałaś oddalające się kroki. Chciałaś spróbować podnieść się do siadu, jednak nawet najmniejszy ruch wywoływał ból brzucha. Odwróciłaś głowę w prawo tym razem przyglądając się zielonkawej, nie, żółtawej zasłonie.

Mimo wszystko zdawałaś sobię sprawę, że miałaś ogromne szczęście. Kiedy inny oddział Cię znalazł, musiałaś być już nieprzytomna, zapewne w łapie tytana. Cieszyłaś się, że udało Ci się uratować życie osoby wyżej postawionej od Ciebie, a przy okazji nie wyzionęłaś ducha. Przymknęłaś oczy mając nadzieję, że Twoje ciało jak najszybciej się zregeneruje.

———

Przechodząc przez korytarze Levi wydawał się nieobecny. Tego dnia miał mnóstwo dokumentów i raportów do uzupełnienia, czego naprawdę nie chciało mu się robić. Jedynym plusem było to, że nie musiał prowadzić treningów przez najbliższe trzy dni. Zazwyczaj Erwin zasypuje go taką ilością papierów, że zwalnia go z tego obowiązku i zastępuje kimś innym.

Przykryci Nocą | Levi x Reader |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz