6.

5.2K 331 252
                                    

W stajni kręciło się kilku rekrutów. Nie było tam nikogo, z kim mogłabyś porozmawiać. Zauważając wiadro z jabłkami obok jednego z boksów podeszłaś do niego powoli i zabrałaś z niego dwa jabłka. Ugryzłaś jedno z nich, następnie podeszłaś do swojego ogiera i podarowałaś mu drugie. Uśmiechnęłaś się widząc, że mu smakuje. Pogłaskałaś go po czole i kątem oka zauważyłaś czarny łeb, który wyglądał w Twoją stronę dwa boksy dalej. Klacz Levia spoglądała na Ciebie błagalnym wzrokiem. Zrozumiałaś, że ona też chciałaby dostać jabłko. Rozejrzałaś się po stajni i podeszłaś do niej. Wyciągnęłaś w jej stronę rękę z owocem, który sama miałaś zamiar zjeść. Kobyła zajadając się machnęła wesoło głową i zarżała. Zaśmiałaś się na ten widok i poklepałaś ją po szyi.

Odwróciłaś się i poszłaś w stronę wyjścia. Oparłaś się o ścianę na zewnątrz i skrzyżowałaś ręce na piersiach. Wzięłaś głęboki oddech i rozejrzałaś się po okolicy. Z budynku głównego co chwile ktoś wychodził, rekruci kierowali się w stronę stajni, natomiast cała reszta rozchodziła się w różnych kierunkach.  Rozpoznałaś jedną z twarzy idących w Twoim kierunku, uśmiechnęłaś się i pomachałaś. Hanji odmachała i na jej twarzy również pokazał się banan. Widocznie kierowała się w do Ciebie, więc zaciekawiona także ruszyłaś w jej stronę.

-Oii, (Y.N)! Potrzebuje Cię! - powiedziała radośnie stając naprzeciwko Ciebie. Uniosłaś jedną brew oczekując wyjaśnień. Nie wiedziałaś czego możesz się po niej spodziewać. - Erwin mnie nie oszczędza, dostałam stertę dokumentów do wypełnienia. Nie mam czasu żeby je uzupełniać, dzisiaj miałam zaplanować kilka ważnych rzeczy związanych z tytanami. Dlatego tu jestem! - krzyknęła i rozłożyła ręce, a następnie zrobiła błagalną minę. - Pomożesz mi? Prooooszę! - zamrugała oczami, żeby wyglądać na poszkodowaną. Zaśmiałaś się i podrapałaś po karku. To naprawdę dużo dla Ciebie znaczyło, że z wszystkich zwiadowców wybrała Ciebie.

-Wiesz, z miłą chęcią bym Ci pomogła, ale zaraz mam trening. - powiedziałaś spokojnie i wskazałaś na stajnię. Kobieta spojrzała się w tamtym kierunku i uśmiechnęła lekko.

-Dam sobie rękę uciąć, że w siodle świetnie sobie radzisz! - zaśmiała się i złapała Cię za rękę. Zmarszczyłaś brwi nie bardzo rozumiejąc.  -Porozmawiam z Leviem, napewno zrozumie i pozwoli Ci iść ze mną. - oznajmiła i pociągnęła Cię w stronę budynku głównego. Nic nie mówiąc dałaś się prowadzić, bo co jak co to co powiedziała Hanji było prawdą; konno jeździłaś bardzo dobrze.

———

Szłaś za okularnicą długimi korytarzami. Jeszcze nie miałaś okazji zapuszczać się w tamte rejony. Przypuszczałaś, że to skrzydło było użytkowane przez dowództwo.

-Najpierw pójdziemy do Levia, potem dopiero skierujemy się do mojego biura. - powiedziała Hanji i zapukała do dużych, drewnianych drzwi. Przez chwilę nikt nie odpowiadał, ale po chwili usłyszałaś głośne 'wejść'. Kobieta wpadła do pomieszczenia jak huragan, a Ty idąc wolnym krokiem stanęłaś kilka kroków za nią.

Rozejrzałaś się i odrazu stwierdziłaś, że był tam utrzymany perfekcyjny porządek. Wszystko było wykonane z ciemnego drewna, w jednym rogu stała duża, skórzana kanapa. Książki na półkach były poukładane równo, tak samo jak kilka dodatkowych rzeczy. Naprzeciwko was, zaraz pod oknami, stało wielkie biurko, na którym poukładane były sterty dokumentów. Na krześle siedział kapitan, opierając się ręką o blat wypisywał coś na jednej z kartek. Miał na sobie białą koszulę i pasy, jego kurtka wisiała na krześle. Nawet na chwilę nie podniósł wzroku na Hanji.

-Dziś muszę zabrać (Y.N) z treningu. Jestem pewna, że nie ma braków, a mi przyda się bardziej. - powiedziała nieco spokojniej niż zwykle brązowowłosa. Dopiero wtedy Ackerman spojrzał najpierw na kobietę, później na Ciebie. Jego wzrok na chwilę się zatrzymał, ale zaraz wrócił do wypisywania dokumentu.

Przykryci Nocą | Levi x Reader |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz