Prolog

211 10 2
                                    

W księżycowy wniknąć chłód,

Wejść w to srebro na wskroś złote,

W niezawiły śmierci cud

I w zawiłą beztęsknotę!

Był tam niegdyś czar i śmiech,

Tłumy bogów w snów obłędzie -

Było dwóch i było trzech -

Lecz żadnego już nie będzie!

Został po nich - rozpęd wzwyż,

I ta oddal bez przyczyny,

I ten złoty nadmiar cisz -

I te srebrne szumowiny...

Tam bym ciebie spotkać chciał!

Tam się przyjrzeć twemu licu!

Właśnie dwojga naszych ciał

Brak mi teraz na księżycu!

Noc oddycha naszą krwią,

Krew podziemną płynie miedzą...

Nasze ciała teraz śpią -

Nasze ciała nic nie wiedzą...

Bolesław Leśmian ,, Wiersz księżycowy "

***
Życie służącej nie jest usłane różami. W pałacu oddalonym od wsi o dwa kilometry mój los zależny jest od kaprysów jaśnie pani. Wycierając srebra myślałam nad tym, dlaczego spotkał mnie taki los. Moja matka zginęła, gdy miałam siedem lat, a ojca nigdy nie poznałam. Ta okrutna właścicielka dworu wzięła mnie do siebie.

Gdybym wtedy wiedziała, co mnie czeka, prędzej dałabym się utopić. Teraz miałam już prawie siedemnaście lat. To idealny wiek, by we wsi wydać dziewczynę za mąż. Przez to jednak, że mieszkałam sama pod lasem, a moją właścicielką była pani Vera, nazywana czarną damą nikt nie miał odwagi chociażby na mnie spojrzeć. Często paliłam przed domem ogniska, by w ciszy oddać się muzyce. Kiedy śpiewałam działy się niezwykłe rzeczy. Z lasu wychodziły wilki i rozsiadały się przy ogniu czekając jak na rozkazy. Ptaki milkły, a wiatr zaczynał wiać z większą prędkością.

We wsi już nazywali mnie wiedźmą, ale mało mnie to obchodziło. Mój los i tak był czarno biały. Za pracę u złej pani nie miałam szans, by się choćby utrzymać, ale przynajmniej miałam co jeść. Opał brałam z lasu. Tutaj i tak nikt nie zaglądał. Ubrania też dostawałam od jaśnie pani. Zwykle były to ciuchy, których nie chciała już jej córka. Nie mogłam narzekać. Nikt inny nie dał by mi nawet tyle.

Kiedy zbliżał się dzień urodzin panienki, czarna dama nakazała przygotować przyjęcie. Co ja mówię, to był po prostu ogromny bal. Ubrano mnie w piękną suknię, bym nie rzucała się zbytnio w oczy. Czarny aksamit zbyt mocno podkreślał bladość mojej skóry, ale zdążyłam się już przyzwyczaić. Spięłam swoje długie do pasa blond włosy w zgrabnego koka i witałam przybywających gości. Służba miała na balu stać pod ścianą. Nie wiedziałam do końca gdzie, ale starsza służąca, pani Marija wskazała mi schody wiodące na górę.

-Czy mogę tylko szybko skorzystać z toalety?-szepnęłam do pani Mariji, a ona zgromiła mnie wzrokiem. Jej czarne włosy tego dnia były wyjątkowo mocno kręcone, a w czerwonej sukni jaką dostała wyglądała niesamowicie bez względu na to ile miała lat.

-Dziewczyno teraz? Jeśli pani zauważy, że Cię nie ma to Cię wychłosta- odparła, a ja spojrzałam na nią błagalnie.- Idź, byle szybko i nie zgób się Alison!!!- Nakazała, a ja wybiegłam prędko do wychodka. Nie byłam w ubikacji od dziesieciu godzin. Kiedy wróciłam do budynku nikogo już nie było w holu. Czułam, że będę miała kłopoty. Szybko wbiegłam schodami na górę i po cichu otworzyłam pierwsze z drzwi. Jednak w pomieszczeniu panowała ciemność. Kiedy wkroczyłam do środka zdałam sobie sprawę z tego, że musiałam się pomylić i wejść nie tam, gdzie trzeba.

***
Przybyłem jako ostatni do pałacu ciotki. Zwykle dużo podróżowałem, ale Rozalija miała urodziny. Musiałem przyjechać na urodziny swojej jedynej kuzynki. Zwłaszcza, że mój ojciec nie znalazł zapewne czasu na takie zabawy. Jeden ze strażników zatrzymał mnie przy wejściu i zainicjował ciotce moje przybycie. Nie miałem ochoty witać się z nią, ale cóż. Musiałem przeboleć te kilka chwil jej nieszczerej uwagii.

-Ach Edwin, wiedziałam, że przyjedziesz.  Jakiś ty przystojny i opalony. Zupełnie jak chłopi. Zbyt długo przebywasz na słońcu kochany. Ach...Twoja Lilianka też tu jest, czeka na Ciebie- odparła, a ja westchnąłem.

-Ciociu proszę...- jęknąłem. Lilianę poznałem, gdy byłem bardzo młody. Dziewczyna straciła dla mnie głowę, ale ja szybko odkryłem jak bardzo się od siebie różnimy i nie czułem do niej niczego poza lekką sympatią. Jednak nie potrafiłem jej tego powiedzieć.

-Dał byś dziewczynie szansę. Przyjeżdża z tak daleka, by Cię zobaczyć...widuje Cię raz do roku i to przez kilka godzin- odparła i zmierzyła mnie wzrokiem od góry do dołu, jak zawsze oceniając mój ubiór.- Mógłbyś tak ubierać się na codzień- odparła przypatrując się mojemu smokingowi. Byłem zmuszony ubrać się tak, by nie przynieść hańby ojcu, jak to on określił.

-Ciociu, w górach smoking mi się nie przyda- odparłem krótko zamykając temat stroju w jakim powinienem się poruszać.

-W górach?- jej mina wyrażała wszystko, czego etykieta nie pozwalała jej powiedzieć na głos -Mój bratanek powoli zmienia się w włóczęgę- stwierdziła z uszczypliwością jaką miała w zwyczaju  i uznając rozmowę za zakończoną  wskazała mi schody wiodące na piętro. Wbiegłem po nich i otwierając pierwsze drzwi wkroczyłem do ciemnego pomieszczenia. Z oddali dostrzegłem stojącą tam dziewczynę. Liliana. To na pewno ona. Ciotka mówiła, że ta na mnie czeka. Postanowiłem dać jej to na co zasłużyła. Ten ostatni raz nim wszystko między nami zakończę.Podbiegłem do niej i łapiąc za rękę obróciłem ku sobie, a potem przycisnąłem swoje usta do jej ust.

Poczułem zapach polnych kwiatów i dzikich malin. Znieruchomiała na moment, ale szybko odwzajemniła pocałunek. Był inny niż zwykle. Namiętny, ale i pełen niepewności oraz tak delikatny jak płatki róż. Czułem jej dłonie na mojej klatce piersiowej i zapach, którego nie sposób uzyskać z najlepszych perfum. Zdałem sobie sprawę, że to nie jest Liliana. Dziewczyna odsunęła się ode mnie i bez zastanowienia rzuciła do ucieczki. Stałem jak wmurowany zastanawiając się kogo pocałowałem? Kimkolwiek była, musiałem ją odnaleźć.

________________________________________

Hej kochani,

Postanowiłam stworzyć maleńkie opowiadanie w oparciu o ,,Miasto Potworów" lunari12, która zgodziła się, bym wykorzystała jej głównych bohaterów do swojej historii.

Mam nadzieję, że wam się spodoba

Czekam na komentarze

Roxi

Pocałunek z nieznajomymOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz