S I X

8 0 0
                                    

4 września 2017

Właśnie wracam do domu. Agnes już zaprosiła mnie na swoje 17. urodziny mimo tego, że do nich jeszcze prawie dwa miesiące. Mówiła, że to będzie impreza życia. Chociaż tak naprawdę z nią wszystko jest możliwe. Nie mam pojęcia skąd ta rudowłosa wariatka bierze tyle pozytywnej energii. Żeby spotkać ją w złym humorze to nie wiem co trzeba by było zrobić. Ta dziewczyna ma zły humor chyba raz na 10 lat. CONAJMNIEJ.

Paige to ma wyczucie czasu. Ledwo co weszłam do domu, a ona już dzwoni.

- Opowiadaj szybko co i jak! - wykrzyczała mi do ucha.

- Ale co mam ci opowiedzieć? - dobrze wiedziałam co, ale chciałam się trochę podroczyć z brunetką.

- Już nie udawaj głupiej. Lepiej mów jak tam z Anthonym! - znowu krzyknęła tak głośno, że zaraz pękną mi bębenki w uszach.

- No to tak. W sumie to nic ciekawego nie pisaliśmy. Najpierw spytał czy się znamy, ale ja od razu napisałam, że nie, tylko po prostu chodzi z tobą do klasy. Później tak jakoś rozmowa sama z siebie się kleiła. Powiedział, że miło mu mnie poznać i obiecuje jutro, znaczy w sumie już dzisiaj, że napisze bo musiał iść na trening - napisałam wszystko zgodnie z prawdą. No może pomijając pewne szczegóły, że szczerzyłam się jak głupia do telefonu w rozmowie z nim.

- O tak się cieszę! A jak pierwsze wrażenie o nim? - spytała brunetka.

- No jest po prostu miły - odpowiedziałam dziewczynie na pytanie.

- Tylko tyle? Że jest po prostu miły? Poważnie? - powiedziała lekko zażenowana Paige.

- A co mam powiedzieć o chłopaku, którego nigdy nie widziałam na żywe oczy i którego znam zaledwie jeden dzień? - zaśmiałam się.

- No fakt, ale i tak myślałam, że powiesz o nim coś więcej - powiedziała trochę zawiedziona moją odpowiedzią.

- Dobra, muszę iść coś zjeść bo inaczej umrę z głodu. Bo jak zwykle masz świetne wyczucie czasu i zadzwoniłaś akurat w tedy jak ledwo co weszłam do domu - powiedziałam udając obrażoną.

- Skoro mnie wyganiasz to dobra. Tylko nie udław się tym jedzeniem - zaśmiała się brunetka.

- O to się nie martw, buziaki - rozłączyłam się i odłożyłam telefon na półkę.

Mama ma dzisiaj wolne, więc tym razem to ona robi obiad. Powiedziała, że chce spędzić ze mną miło czas. Co do niej kompletnie nie podobne. Zazwyczaj zaszywam się w swoim pokoju, a ona w swoim i tak to wygląda.

Weszła do kuchni, kiedy akurat jadłam obiad.

- Jak tam w szkole? - spytała.

- Dobrze - odpowiedziałam jak typowy uczeń swojej rodzicielce.

- Słuchaj.. tak sobie myślałam, że może wybrały byśmy się dzisiaj do kina, tylko we dwie? Dawno nie spędzałyśmy jakoś szczególnie razem czas - powiedziała niepewnie wyczekując na moją odpowiedź.

To do niej naprawdę niepodobne. Ktoś podmienił mi mamę czy jak. Może gnębiło ją poczucie winy, że tak mało spędzamy razem czas i po prostu się jej głupio zrobiło.

- Myślę że to będzie świetny pomysł - odpowiedziałam szeroko się uśmiechając.

Ona również szeroko się uśmiechnęła gdy usłyszała satysfakcjonującą ją odpowiedź.

- To się bardzo cieszę. Repertuar mamy na godzinę 07.00 PM a jest, 03.00 PM więc zdążymy na spokojnie się ze wszystkim ogarnąć.


***


- Ten film był świetny mamo - powiedziałam zwracając się do mojej rodzicielki w drodze do domu.

- Cieszę się, że ci się spodobał - powiedziała szeroko się uśmiechając. - Chciałabym z tobą pogadać córciu - zwróciła się w moją stronę jakby dręczyło ją sumienie. - Wiem, że tak rzadko spędzamy razem czas i wiem, że to moja wina i taty. Ale chcę ci powiedzieć, że nie ważne co by się działo to zawsze będziemy cię kochać i możesz na nas liczyć w każdej sprawie - odetchnęła lekko z ulgą.

- Nie przejmuj się mamo. Wiem, że macie taką pracę a nie inną. Wszystko rozumiem. - uśmiechnęłam się w jej stronę.

Żadna z nas już się nie odezwała dopóki nie wróciłyśmy do domu. Zjadłam kolację i poszłam się wykąpać. Gdy już to zrobiłam, poszłam tylko powiedzieć mamie dobranoc i wróciłam do swojego pokoju. Wchodzę na czat, a tam trzy wiadomości od Anthonego. Czytam wiadomości.

- Hejka, tak jak obiecałem tak i jestem - napisał.

- Jesteś tam? - spytał.

- Halo? - chyba był trochę zniecierpliwiony. Zaśmiałam się.

- Cześć, już jestem. Przepraszam, że dopiero teraz, ale wcześniej byłam z mamą w kinie - odpisałam.

- Nie przejmuj się. Rozumiem. To jak minął ci dzień po za tym, że byłaś z mamą w kinie? - spytał.

- Ogólnie dobrze. Taki zwykły dzień. A jak twój dzień? - odpowiedziałam.

- Rutyna. Byłem w szkole. Potem trening, jakiś serialik i znowu trening - napisał.

- Co trenujesz, jeśli mogę wiedzieć? - spytałam zaciekawiona.

- Biegam. To u nas rodzinne - odpowiedział.

- A no tak Paige wspominała o tym, że biegasz. - napisałam.

- Kurde, wy serio mnie obgadywałyście - domyślam się, że się śmiał jak to pisał. - To teraz chyba ja muszę jej powiedzieć, żeby mi trochę poopowiadała - odpisał.

- Oj nie wiem czy to dobry pomysł. Albo w sumie okej, tylko teraz będę musiała ją jakoś przekupić żeby mówiła o mnie same dobre rzeczy - napisałam śmiejąc się przy tym.

- Hahaha, zaczynam cię coraz bardziej lubić - napisał.

Chyba zaraz zemdleję jak przeczytałam te słowa. On jest naprawdę taki miły. Nie widzę tego, że ktoś taki jak on byłby zdolny by złamać komuś serce.

- Muszę przyznać, że ja ciebie też - zaśmiałam się. - Nie obrazisz się, jeśli pójdę w tym momencie spać? Jestem strasznie zmęczona, a jutro trzeba jakoś wstać do szkoły - odpowiedziałam.

- Tylko pod jednym warunkiem... - napisał w taki sposób żeby wprawić mnie w zakłopotanie.

- Jaki? - odpisałam.

- Jeśli obiecasz, że jutro do mnie napiszesz - odpowiedział.

Zrobiło mi się ciepło na sercu i poczułam motylki w brzuchu gdy to przeczytałam

- Obiecuję. A teraz dobranoc Anthony - napisałam.

- Dobranoc Cailee - wyłączyłam telefon gdy już mi odpisał.


*****

To mój najdłuższy rozdział do tej pory i jak na razie mój ulubiony.

Dajcie znać czy wam się podoba! 

January 19Where stories live. Discover now