Rozdział dwudziesty

72 11 14
                                    

Następnego dnia, Rabia spacerowała po ogrodzie w towarzystwie Fatmy, Hurrem Hatun oraz Atike, tematem ich rozmów był wczorajszy koncert. Ich... Raczej Valide Sultan...

Kobieta jako jedyna wciąż przeżywała wczorajsze doznania, jakby było to coś wspaniałego; w prawdzie prawie każdemu podobał się występ, lecz większość z słuchaczy traktowała to jako rozrywkę, a nie jako doświadczenie życia.

Fatma jak zwykle znajdowała się w swoim świecie, była nieobecna jak zawsze, niechętnie i dość niezgrabnie przebierała swoimi nóżkami, i za każdym krokiem coraz bardziej odlatywała do innej rzeczywistości.

Atike słuchała wywodów swojej babki na temat instrumentów i muzyków, udając, że podziela fascynację Rabii. Od czasu do czasu wspomniała coś o jakimś utworze, lecz robiła to tak nieumiejętnie, że tylko irytowała Rabię swoją niewiedzą.

W końcu widząc, że nikogo nie interesuje już wczorajszy koncert, Rabia postanowiła zmienić temat i zacząć rozmawiać o czymś bardziej neutralnym; gdy nie wiadomo o czym mówić, trzeba podyskutować na temat pogody... Kobiety zaczęły wymieniać się swoimi odczuciami na temat porannego słońca. Po chwili ponownie zapanowała niezręczna cisza, bo przecież ile można mówić o tym jak przyjemne jest dzisiejsze powietrze.

- Matko, - włączyła się do rozmowy Fatma - mogłabym pomówić z tobą na osobności?

Rabia spojrzała zdziwiona na swoją córkę.

- To może pójdę odwiedzić moją mamę... - ukłoniła się Atike i poszła w stronę pałacu

Hurrem oraz służące również oddaliły się od sułtanek. Kobiety zasiadły na ławeczce pod drzewem i po długim milczeniu wreszcie zaczęły rozmawiać...

- Mamo... - zaczęła nerwowo przebierając nogami - Przemyślałam sobie parę spraw... I... - zamilkła, schyliła głowę i ledwo powstrzymywała się od płaczu.

- Co się dzieje Fatmo? - zapytała zmartwiona

- Nnn... Nie mogę tutaj dłużej zostać... - wyrzuciła z siebie z ogromnym trudem - Postanowiłam, że muszę zacząć dbać o siebie i o swoje zdrowie...

- Co masz na myśli?! Dokąd chcesz wyjechać? - zapytała zdziwiona

Fatma po raz kolejny zaczęła nerwowo przebierać nogami. Ta rozmowa kosztowała ją wiele stresu i nerwów...

- Wielu rzeczy nie jesteś w stanie zobaczyć... Nawet jako matka nie dostrzegasz mojego stanu... Wiele przed tobą ukryłam... - zaczęła płakać - Nie jestem już tą samą osobą, którą byłam jeszcze rok temu... Nie wiem dlaczego moja choroba postępuje coraz szybciej... Naprawdę nie mogę już z tym żyć... Codziennie budzę się z innym charakterem... Jednego dnia jestem szczęśliwa, następnego zdenerwowana...

- Dziecko! Nie mów tak! - łzy zaczęły spływać jej po policzku

- To jest prawda... Sama dobrze wiesz, że nie ma już dla mnie ratunku... Przez te wszystkie lata starałaś się mi pomagać, znajdowałaś dla mnie coraz nowsze i mocniejsze leki... Matko, mi nie pomaga już nic! Od kilku miesięcy medycy zwiększają mi dawki leków... Nic to nie zmienia... Nawet opium mi nie pomaga. Matko! - wykrzyczała z bólem - Jestem hańbą dla dynastii! Jestem problemem!

- Cóż za głupoty mi tutaj pleciesz!!! Łamiesz moje matczyne serce gdy tak o sobie mówisz!

- To prawda! Nikt już nie chce ze mną rozmawiać, wszyscy mnie tutaj unikają... Atike, Ayse, nie pamiętam kiedy z nimi ostatnio normalnie rozmawiałam... Widzę w ich oczach strach... Matko, one mnie się boją!

• Sułtanka narodów •Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz