1.7K 96 55
                                        

Min zatrzymał swoje czarne audi pod moim wieżowcem. 

Skąd zwykłego pracownika szkoły stać było na taki wóz? Może powinienem zacząć na poważnie zastanawiać się nad zawodem psychologa? W końcu kasy nigdy za mało...

-Poradzę sobie-odparłem szybko, ruszając w stronę białej fasady wieżowca, gdy mężczyzna zaczął wysiadać z auta.- moje nogi już nie są zdrętwiałe.

-I co z tego?-zapytał zamykając wóz kluczykiem.-Pomimo tego może coś Ci się stać.

Wspinaliśmy się na zamieszkane przez Taehyung'a trzecie piętro w zaskakująco komfortowej ciszy.

-To tu. Dziękuję panu za wszystko.-odwróciłem się by spojrzeć na psychologa.

-Naprawdę nie ma za co dzieciaku.-odparł poprawiając grzywkę, która opadła mu na oczy.

Pożegnałem go, a gdy tylko usłyszałem zamykające się na dole drzwi od klatki, ruszyłem piętro wyżej. Stanąłem przed drzwiami swojego mieszkania i...zrozumiałem, że nie mam ze sobą mojego plecaka, co równało się temu, że nie miałem kluczy i nie mogłem się dostać do środka.

Zakląłem głośno i ruszyłem pod drzwi mojego przyjaciela.

-Hejka Tae...zacząłem lecz nie skończyłem, bo chłopak wręcz się na mnie rzucił, przez co prawie straciłem równowagę.-Hej wszystko dobrze?-zapytałem gładząc go po włosach.
Tae ściskał mnie kurczowo, a jego plecy delikatnie drżały. Gdyby nie panująca atmosfera może nawet uznałbym tą sytuację za komiczną. W końcu chłopak miejący prawie metr osiemdziesiąt właśnie przykleił się do mnie skulając się także wyglądał na mniejszego i drobniejszego ode mnie.
-Czy wszystko dobrze?-uniósł głowę i spojrzał na mnie swoimi przeszklonymi oczami.-Kurwa Jimin! To ja cię mogę o to zapytać bo to przeze mnie masz takie problemy! Ten mięśniak Cię pobił i złamał ci nos! Przeze mnie wylądowałeś w szpitalu! Do tego jeszcze dochodzą twoi rodzice...Jestem do dupy przyjacielem!-łzy pociekły mu po policzkach.-Tak bardzo Cię przepraszam!

-Tae, spokojnie.-przytuliłem go mocniej do siebie.-Nic się nie stało. Nie winię cię za to. Nie mogłeś tego przewidzieć, a ja jako twój przyjaciel stanąłem w twojej obronie. Ty pewnie zrobiłbyś dla mnie to samo.

Taehyung odsunął się ode mnie.

-Dziękuję Ci Jiminnie. Jesteś moim najlepszym przyjacielem i jesteś dla mnie ważniejszy od kogokolwiek. Nigdy nie wybaczę sobie tego, że coś ci się przeze mnie stało.-chłopak uśmiechnął się do mnie delikatnie tym swoim kwadratowym uśmiechem.-A teraz opowiadaj! Co ci powiedzieli w szpitalu?Jak się czujesz?Czy coś cię boli? Kto Cię odwiózł do domu? -wystrzelał z siebie pytania niczym karabin maszynowy podążając do salonu z aneksem kuchennym.

-Nie tyle pytań na raz!-zaśmiałem się.-Miałem uszkodzony nos, jestem trochę obolały, ale poza tym nic mnie nie jest, więc czuję się w miarę dobrze. W szpitalu była ze mną pani Song i Min Yoongi.

-Ten psycholog!? Ten do którego śliniłeś się przez cały apel?- wrzasnął Tae gwałtownie odwracając się w moją stronę.-Szybko zacząłeś działać...-mruknął pod nosem.

-Tak to do niego... Zaraz, co?! Ja nigdy! Co ty pleciesz?-dukałem.

-Ej, tam!-prychnął.-Ja z Hośkiem wszystko widzieliśmy! Patrzyłeś się na niego wzrokiem á la Yeontan patrzący na puszkę z psim żarciem.-wyszczerzył się jak głupi.-A teraz wyglądasz jak dojrzały pomidorek.

Pokazałem mu środkowy palec i usiadłem na krześle barowym przy blacie. Zawsze mi się takie podobały, więc były dla mnie zdecydowanie atrakcyjniejsze od kanapy.

Psychologist/yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz