여섯

1.5K 92 1
                                    

Przez cały dzień, gdy do moich mysli wkradał się Min lub moja popołudniowa kara- czułem rosnącą gulę w gardle. Dlatego też teraz stojąc przed drzwiami pokoju psychologa moim jedynym i największym marzeniem było uciec. Uciec i najlepiej nigdy nie wracać. Najgorsze było jednak to, że nie miałem bladego pojęcia czego tak naprawdę się boję. Przecież zadanie dane mi przez Mina nie było jakies wybitnie trudne. Nie wierzyłem również w te pierdoły o wykorzystaniu seksualnym, które gadał Tae. Więc czego tak bardzo się bałem?

Odpowiedź nadeszła wraz z otwarciem przeze mnie drzwi. Gdy ujrzałem Mina w czarnych oprawkach na nosie ze wzrokiem utkwionym w monitor-już wiedziałem. Prawda  była taka, że po prostu bałem się, że Min znowu doprowadzi mnie do stanu utracenia kontroli nad samym sobą. Że znowu będę cholernie zawstydzony i zakłopotany, przez obawę wygłupienia się na jego oczach.

-Dzień dobry Jimin.-mężczyzna zauważył moje pojawienie się w pomieszczeniu.

-Dzień dobry.- wymamrotałem pod nosem, obserwując jak psycholog wstaje z krzesła i idzie w moim kierunku, po drodze poprawiając okulary.

-Dzisiaj poprosiłbym Cię o poukładanie papierów.-skinął na segregatory i sterty papieru zalegające pod ścianami.-W niebieskim segregatorze powinny się znaleźć karty uczniów, w zielonym papiery z tamtych dwóch stosów w dowolnej kolejności.-wskazał na papiery  koło biurka.- Gdybyś miał z czymś problem lub gdy skończysz to daj znać.-puścił mi oczko z łobuzerskim uśmiechem, a ja znowu miałem atak serca, połączony z padaczką.

Mruknąłem na potwierdzenie i zabrałem się do roboty. Nie była to ciężka praca, była jedynie trochę żmudna, co jednak zostało szybko zniwelowane przez psychologa, który niewinnie zapytał jak mi minął dzień. Tak właściwie nie wiem jak to się stało, ale jednak jakoś tak dzięki temu pozornie nic nie znaczącemu pytaniu przez naprawdę długą chwilę rozmawialiśmy na luzie o zwykłych, niezobowiązujących tematach: o wydarzeniach szkolnych, o przyjaźni mojej i Taehyunga, o moim i jego profilach w liceum (pomyślelibyście, że Yoongi był na mat-fizie i miał zostać inżynierem?) oraz mnóstwie innych pozornie nieistotnych rzeczach.
Konwersacje o naszych ulubionych miejscach przerwał dzwoniący telefon Yoongiego. 
-Przepraszam Cię Jimin, ale obawiam się, że jestem zmuszony przerwać rozmowę z tobą i zająć się sprawą kolejnej znalezionej paczki fajek.-oznajmił z żalem Min po zakończeniu rozmowy, wyraźnie niezadowolony z obecnej sytuacji. Spojrzał na zegarek znajdujący się na jego szczupłym nadgarstku.-Jest już późno, dziękuję Ci za pomoc, możesz już wracać do domu. -mężczyzna posłał mi delikatny uśmiech.-Chętnie bym Cię podwiózł, ale mówiąc szczerze to nie wiem ile mi to wszystko zajmie... Te wszystkie procedury...eh.-przeczesał włosy palcami.

-Bardzo dziękuję panu, ale i tak nie pozwoliłbym się podwieźć. -odparłem lekko zdziwiony całą sytuacją.

-A gdybym nalegał?-zapytał z cwaniackim uśmiechem.-Coraz szybciej robi się ciemno. Niedługo będziesz musiał się zgodzić na to bym Cię podwoził. Będę chciał mieć czyste sumienie i pewność, że bezpiecznie dotarłeś do domu.

Zacisnąłem wargi sfrustrowany własną niemożliwością dopowiedzenia czegoś sensownego. Co takiego ten gościu miał w sobie? Westchnąłem.

-Do widzenia panie Min.-ukłoniłem się z zamiarem ruszenia do wyjścia. Tak, wydostanie się z tej sytuacji w tym momencie zdecydowanie było moim największym marzeniem.

-Jimin, gdy jesteśmy sami mów mi proszę po imieniu.-ruszył za mną do drzwi z kluczami i telefonem w ręku. -Nie jestem chyba jeszcze aż tak stary. Dzieli nas przecież tylko... Ile ty tak właściwie masz lat?-spojrzał na mnie pytająco.

-W październiku skończę siedemnaście.

-A więc dzieli nas tylko trochę ponad pięć lat.-zamknął drzwi od gabinetu.- Jutro przychodzisz?

-Tak proszę pan...-przerwałem by po chwili się poprawić.-...znaczy Yoongi.

-Bardzo się cieszę Jimin. Do jutra!-rzucił i zaczął wbiegać na górę po schodach.

-Do jutra Yoongi.

I to wcale nie tak, że przez całą drogę powrotną szczerzyłem się jak głupi tylko dlatego, że mogłem zwracać się do psychologa po imieniu. Przecież tak samo nie wysiadłem dwa przystanki dalej i nie musiałem z jakiegoś zadupia zapieprzać z buta do mieszkania.

Tylko problem w tym, że dokładnie tak było.

***

Dzisiejszy dzień zaczął się dla mnie naprawdę okropnie. Najpierw przy śniadaniu ubrudziłem sobie mundurek jogurtem, przez co musiałem szybko podjąć akcję pozbycia się brudu z materiału bezrękawnika. Przez ten drobny wypadek uciekł mi autobus, więc musiałem biec do szkoły z iście sprinterską prędkością. Doprawdy nasi szkolni biegacze sztafetowi mogą się przy mnie schować! Oczywiście jakby tego było mało w połowie mojej drogi do szkoły zaczął padać deszcz. Dlatego też wpadłem do budy sekundę przed rozdzwonieniem się tego pieprzonego dzwonka - cały przemoczony, brudny, z oklapniętymi włosami i wkurwiony do granic możliwości. Ludzie, gdy przemierzałem korytarz ustępowali mi z drogi i szeptali za moimi plecami, ja jednak obecnie miałem to gdzieś- zresztą tak jak i wszystko inne.
Dotarłem do swojej szafki i zacząłem mozolnie wyjmować z niej potrzebne mi przybory.
-Ale cię zlało.
Za moimi plecami rozległ się pełen uznania gwizd.
Odwróciłem się zirytowany, gotowy obrzucić przybysza mięchem, gdy jednak zauważyłem przyjemny uśmiech na znanej mi twarzy zrezygnowałem z tego. Stał przede mną przystojny chłopak, z szerokimi barkami odzianymi w kurtkę szkolnej drużyny koszykówki. Podszedł do rzędu szafek naprzeciwko i otworzył jedną z nich.
-Proszę. - podał mi mały ręczniczek i suszarkę.
-Dzięki wielkie.-spojrzałem na niego z wdzięcznością.
-Miło mi cię poznać, jestem Jin. - chłopak podał mi rękę, a jego ciemno brązowe tęczówki zabłysły przyjaźnie.
No jasne ten Jin z klasy Hobiego i kochaś Namjoona! Wiedziałem, że skądś go znam.
-Jimin.-uścisnąłem mu dłoń. - Jeszcze raz dziękuję za pomoc. Złapię cię w szkole by ci oddać. - demonstracyjnie podniosłem suszarkę i ręcznik.
Zabrałem z szafki ciuchy na przebranie i udałem się do szkolnej toalety.

Psychologist/yoonminOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz