Rozdział 3 - Ona albo żadna

261 29 5
                                    

22 sierpień 148'
Cornish Abbey, księstwo North Yorkshire, północna Anglia.

Gdyby nie porozrzucane obok polne kwiaty z wianka, który miała na głowie poprzedniej nocy, gdy dostrzegł ją po raz pierwszy, to prawdopodobnie pomyślałby, że była jedynie złudzeniem. Jednak ta noc była tak nieprawdopodobnie intensywna i żarliwa, że nie było możliwości, aby dziewczyna była jedynie sennym majakiem.

— Onyx — wyszeptał, rozkoszując się brzmieniem imienia nieznajomej. Tak samo niecodziennym, jak ona sama.

Czekał kilka godzin, mając nadzieję, że wróci. Momentami, gdy przymykał powieki, wracając wspomnieniami do namiętnych chwil, które wspólnie przeżyli, miał wrażenie, że dziewczyna siedzi obok. Dosłownie wyczuwał jej obecność, miał wrażenie, że słyszy jej oddech, lecz za każdym razem, gdy otwierał oczy, jej tam nie było.

Po południu stwierdził, że będzie lepiej jej poszukać. Obszedł okolicę, w której byli, ale nie natknął się na nikogo. Wrócił na zamek i poszedł od razu do stajni, gdzie osiodłał konia, a następnie pogalopował z powrotem w okolice rzeki. Szukał jej jak idiota, z godziny na godzinę tracąc nadzieję, że ją tam odnajdzie. Przez kilka następnych dni zjeździł okoliczne wioski i rozpytywał o nią, gdzie tylko się dało. Nikt nigdy nie słyszał o żadnej Onyx. Jednak nawet w takiej sytuacji nie stracił nadziei. Ona musiała gdzieś być. Po prostu musiała. Była nad wyraz rzeczywista i poprzysiągł sobie, że ją odnajdzie, choćby miał zejść do samego piekła. Musiał ją zobaczyć, chociaż jeszcze jeden raz, aby dowiedzieć się, dlaczego go zostawiła. To po prostu nie mogło się tak skończyć. Zbyt mocno się w nim zakorzeniła, a przecież widział ją zaledwie kilka godzin.

Chodził wciąż nieprzytomny, prawie nie spał i nie jadł. Miał tylko jeden cel.

— Słucham? — wydusił, zdając sobie sprawę, że stojąca obok niego matka od jakiegoś czasu coś do niego mówiła.

— Musisz coś ze sobą zrobić, Victorze. Tak nie może dłużej być. Co się z tobą dzieje, syny? — W oczach kobiety ujrzał łzy i poczuł się z tym źle. Ale co miał jej powiedzieć? Że szuka ducha? Że nie zazna spokoju, dopóki jej nie odnajdzie.

— Wszystko w porządku, matko. Po prostu źle spałem — oznajmił uspokajającym głosem i uśmiechnął się łagodnie do schorowanej kobiety. — A ty jak się czujesz?

— Lepiej od twego brata — usłyszał za sobą głos ojca, który sprawił, że mina od razu mu stężała.

— Przykro mi z tego powodu, ale nic nie mogę na to począć — odparł chłodno.

— Możesz.

— Nie wracajmy do tego tematu — ostrzegł.

— Za miesiąc przyjedzie tu Sir Charles MacRoy z synem Sean'em i ustalimy szczegóły twojego małżeństwa z jego córką Charity.

— Nie mogę się z nią ożenić, ojcze! — przerwał mu.

— Musisz!

— Nie mogę!

— Dlaczego wciąż powtarzasz, że nie możesz...

— Ponieważ mam już żonę — wrzasnął, sprawiając, że rodzice zamarli. Wreszcie, po tylu tygodniach, przeszło mu to przez gardło. Nie traktował tej sprawy inaczej. Dla niego nieznajoma dziewczyna była jego żoną i to się nie zmieni. Jednak do tej pory nikomu nic nie powiedział. Chciał najpierw ją znaleźć, zabrać ze sobą i postawić sprawę na jedną kartę. Musieli pogodzić się z jego wyborem. Ona albo żadna. Innego wyjścia nie było i rodzina musiała się z tym pogodzić.

Królowa jednej nocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz