Rozdział 8 - Deja vu

190 24 5
                                    

Od rana Victor nie był w stanie uspokoić w sobie tego chaosu, który czuł od tak dawna. Nie przestawał jej szukać aż do ostatniego dnia. Noc poprzedzającą dzień wesela spędził w siodle. Wrócił rankiem i wycieńczony zasnął na sianie w stajni. Gdy obudził się w południe, pierwsze co zrobił, to ponownie osiodłał konia. Jednak przed odjazdem powstrzymał go ojciec, który wyrósł jak spod ziemi.

— To już koniec, synu — wypowiedział. — Nie znajdziesz tej dziewczyny.

— Może...

— Szukałeś jej każdego dnia. Przez cały rok.

— Dziś pojadę na drugą stronę przełęczy. Jest tam gospoda, w której...

— Byłeś tam kilka tygodni temu.

— Ale może teraz...

— Dziś jest dzień twojego ślubu, synu! — ryknął ojciec, ujmując go za ramiona i ściskając mocnym uściskiem. — Otrząśnij się wreszcie! — krzyk mężczyzny sprawił, że Viktor zamarł. Przez moment przetwarzał usłyszane słowa. Nie mylił się, dziś była noc świętojańska. Nie chciał dopuszczać do siebie tego, że do zamku zjeżdżali ludzie. Że trwały przygotowania do uroczystości. Po prostu wychodził z domu i wracał, starając się nie dostrzegać spraw oczywistych.

— Jeszcze tylko...

— W północnych komnatach znajdziesz dziewczynę, która za kilka godzin zostanie twoją żoną i tylko o niej powinieneś teraz myśleć — oświadczył chłodno ojciec.

— Już dotarła? — wydusił Victor. Nagle poczuł się, jakby ktoś zadał mu silny cios, pozbawiając go tlenu.

— Tydzień temu — poinformował starszy mężczyzna. — Dostałeś rok czasu na odnalezienie Onyx, ale ci się to nie udało. Robiłeś wszystko, szukałeś wszędzie. Bez owocnie. Musisz pogodzić się z tym, że być może ona nie chce być odnaleziona. — Victor milczał. — Dowiedziałem się, że rok temu był w okolicy pewien człowiek, któremu towarzyszyła młoda żona. Wyjechali zaraz po święcie — skłamał. Ujrzał na twarzy syna ożywienie.

— Dlaczego mi tego nie powiedziałeś?

— Ponieważ dowiedziałem się dopiero wczoraj. — Brnął w kłamstwa, widząc, że chłopak reaguje tak, jak tego chciał.

— Kim jest ten człowiek? Muszę...

— Nie mam pojęcia. Wiadomo tylko, że był tu przejazdem. Prawdopodobnie spotkałeś jego żonę.

— To nie mogła być Onyx — zaprotestował.

— Kimkolwiek była, musisz o niej zapomnieć. Gdyby chciała cię odnaleźć, byłaby teraz z tobą. Zrozum, że najprawdopodobniejsza wersja jest taka, że spędziłeś noc z wiarołomną kobietą, która zdradziła męża i najpewniej chciała tę zdradę przed nim ukryć.

— To niemożliwe. Ona taka nie jest — zaręczył Victor.

Starał się zabrzmieć pewnie, ale prawda była taka, że scenariusz ojca był całkiem prawdopodobny. Ale to przecież nie pasowało do Onyx. Ona nie była kimś, kto ucieka. Wręcz przeciwnie, wydawała się osobą, która śmiało stawiała czoła okolicznościom. Była odważna i uczciwa. Ktoś taki nie mógł być wiarołomny. Więc dlaczego zniknęła? — pomyślał.

— Jak kamień w wodę — stwierdził ojciec, przywołując go do porządku.

— Onyx nie...

— Nie wiem z jakiego powodu, ale nie odnalazłeś tej dziewczyn przez rok czasu, chociaż robiłeś wszystko i dosłownie stawałeś na głowie. Teraz, w zamku, czeka Charity, twoja przyszła żona! — krzyknął ojciec. Jego słowa były jak kubeł zimnej wody. — Dałeś słowo, że...

Królowa jednej nocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz