Rozdział 4 - Wariat z lotniska

285 26 10
                                    

27 wrzesień 2013 Lafayette, Luizjana, USA

To była prawdziwa masakra i nie chodziło już nawet o wizualny widok salonu w domu, z którego wynoszono właśnie kolejne ciało, ale emocje rozpaczających rodziców, których dziecko właśnie odnalazł. Niestety zbyt późno, przez co w tym momencie dosłownie składano w jedno szczątki, najprawdopodobniej pięciu ciał, choć podejrzewał, że po gruntownym przeszukaniu całego terenu natrafią jeszcze na inne zwłoki.

Rzadko brał takie sprawy, głównie ze względu na to, że niemal zawsze kończyły się w taki sposób. O wiele prościej było odbierać teczkę z danymi poszukiwanej osoby i po prostu odnajdywać ją, a następnie dokonywać aresztowania i dostarczać na najbliższy posterunek. Był łowcą nagród od zawsze i chyba można byłoby zaryzykować stwierdzenie, że nie był to jego świadomy wybór, lecz codzienność, w której żył od czasu swych szesnastych urodzin. To był dzień, który najchętniej wymazałby ze swego życia.

Planował to niemal cały rok i choć Simone, jego siostra bliźniaczka, nie była tym pomysłem uszczęśliwiona, postanowił urządzić ich wspólne urodziny w letniskowym domku rodziców nad jeziorem. Ani matka, ani ojciec nie wyrazili sprzeciwu, a znajomi byli zachwyceni. Impreza przebiegła niemal idealnie. Jednak następnego dnia, po odespaniu solidnego kaca zorientował się, że Simone zniknęła. Najpierw zbagatelizował sprawę. Mogła przecież iść na spacer albo popływać. Jednak gdy nie wracała do wieczora, zaniepokoił się. Wypity alkohol wyparował, a umysł myślał jasno. Zaczęli jej szukać, najpierw uczestnicy imprezy, zaraz potem powiadomiona rodzina i policja. Z godziny na godzinę sytuacja stawała się coraz bardziej niepokojąca. Minęło kilka dni. Przeszukano odległe tereny i sprawdzono jezioro. Jednak na nic się to zdało. Simone dosłownie rozwiała się w powietrzu. Zeznania świadków były niespójne. Widzieli ją wszyscy i nie widział nikt. Gdzieś tam była, coś tam robiła, ale gdzie i co dokładnie, tego nigdy nie ustalono.

Miał szesnaście lat, gdy zaczął jej szukać. Wzorowy uczeń, kapitan drużyny futbolowej z widokami na świetlaną przyszłość z ledwością skończył szkołę średnią i nawet nie brał pod uwagę studiów. Podziwiany przez kolegów, uwielbiany przez dziewczyny, stał się odludkiem, który całe dnie spędzał nad snuciem przypuszczeń i szukaniem dowodów na to, że Simone żyje. Nigdy niczego nie pragnął tak bardzo, jak odnaleźć siostrę. Czuł się winny tego, że zaginęła, bo przecież to on nalegał na imprezę nad jeziorem, to on bawił się całą noc, unikając jej i to on zbagatelizował rankiem jej nieobecność. Gdyby zrobili imprezę w domu, tak jak chciała, albo chociaż gdyby poświęcił jej więcej uwagi, albo nawet zainterweniował rankiem, to nie musiałby jej teraz szukać, ponieważ wiodłaby normalne, spokojne, pełne szczęścia życie.

Była jego przeciwieństwem. On, dynamiczny, żywiołowy, niepotrafiący usiedzieć w miejscu i ona... łagodna, pełna dobroci i snująca odległe marzenia. Na pierwszy rzut oka wszystko ich różniło, jednak rozumieli się bez słów i potrafili do siebie dostosować. Często nocami wchodzili na dach domu i godzinami rozmawiali. Simone snuła marzenia o kochającym mężu, domu przepełnionym miłością i gromadce dzieci. Nie chciała tego jedynie dla siebie. Również dla niego marzyła o dobrym, spokojnym życiu. O karierze sportowca, sukcesach zawodowych, pięknej żonie i cudownym życiu. Od tego czasu minęło już jedenaście lat, a on zrobił dosłownie wszystko, aby ją odnaleźć, jednak do tej pory nie dowiedział się, co się z nią stało.

Jego życie przez te lata było pasmem niepowodzeń i samotności. Pomimo że miał ogromne powodzenie u kobiet, zawsze tkwiło w nim to uporczywe wspomnienie ich rozmów na dachu rodzinnego domu i pełne ciepła oraz nadziei wizje, snute przez wieczną marzycielkę, jaką była Simone, które przez niego nigdy się nie urzeczywistniły. To poczucie winy nigdy go nie opuściło, a ponieważ ona nie mogła spełnić swych marzeń, on nie zamierzał wieść życia, jakiego zawsze dla niego chciała. Dobrego, pełnego spokoju i ciepła. Kochająca kobieta, przy której osiadłby i żył w poczuciu spełnienia? Nigdy. Dom pełen miłości i gromadka pociech? Wykluczone. Jedyne, na czym teraz mu zależało, to odnaleźć Simone, albo chociażby poznać prawdę i dowiedzieć się, co się z nią stało, gdyż z czasem zrozumiał, że już nie odnajdzie siostry żywej.

Królowa jednej nocyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz