7.

161 18 1
                                    

- Ostatnio nie napisałem ani jednego rozdziału przez wyjazd, pogrzeb i dzieci brata.  Potrzebuję skupienia, żeby nie pomylić faktów. Wziąłem to, co potrzebne mi do pisania, ale nie potrafię pisać kryminałów pod takimi emocjami, bo wyszedłby mi chyba dramat - zaśmiał się, ale Gloria zwróciła uwagę, że w jego oczach pojawiły się łzy.

"Zawsze był taki wrażliwy. I rodzinny. Śmierć matki musiała go dobić" myślała. "Ciekawe co na to jego dziewczyna. Nie widziałam jej na pogrzebie, pewnie zajmuje się dzieckiem". 

Gloria nie chciała pytać o jego kobietę, bo uznała, że to byłoby niegrzeczne. Nigdy nie widziała sąsiada z jakąś dziewczyną, ale przecież nie zwracała uwagi, bo był starszy. 
Był pomocny. Jej rodzina go znała. Gloria była zbyt nieśmiała, żeby choćby mówić mu "cześć". 

- Przeczytałabym nawet dramat - chciała go pocieszyć. 
- Jak przeczytasz te dwie, to daj mi znać, czy jestem w tym dobry - znów zaśmiał się nerwowo. - Nie wiem, czy kontynuować kolejne części, czy raczej dać sobie z tym spokój i wziąć się za porządną robotę. 

Wypowiedź mężczyzny przerwał dzwoniący telefon Glorii. 
- To moja siostra, przepraszam - uśmiechnęła się i wyszła z telefonem do sypialni.

- Halo?
- Co robisz? 
- Nic ciekawego... 
- To super! - krzyknęła Roni podekscytowana. - Znalazłam dla ciebie chłopaka! 
- Co...
- Na pewno mu się spodobasz. Ma dwadzieścia sześć lat, nieźle zarabia i jest sam. 
- Przecież sama mówiłaś, żeby nie szukać nikogo na siłę - sprzeciwiła się Gloria.
- Znamy się kupę czasu. Dopiero teraz pomyślałam o tobie. 
- No nie wiem... 
- Daj mu szansę, na pewno się polubicie. 
- Nie naciskajmy, bo mam dopiero dwadzieścia lat...
- I nigdy nikogo nie miałaś - zaśmiała się Roni przez telefon. - Zostaniesz starą panną - dodała. 
- Ważne, że ty będziesz szczęśliwa - powiedziała ironicznie Gloria. 
- Dąsasz się... - stwierdziła jej siostra. 
- Brawo. 
- Nie unoś się honorem. Chcę ci tylko pomóc. 
- Zrozum, że nie wszystkim potrzebna jest twoja pomoc. 
- Daj mu szansę - mruknęła Roni. 
- Dobra - zrezygnowała z kłótni bibliotekarka. - Co mam zrobić? 
- Zrobimy kiedyś jakieś spotkanie z Luke'iem. Wtedy was zaprosimy.  
- Będę czekać - mruknęła Gloria. - To cześć. 

Kobieta z powrotem weszła do salonu, gdzie zostawiła swojego sąsiada samego. 

- Co pan robi? - zdziwiła się na widok Paula zakładającego na siebie mokrą bluzę. 
- Skończyłem kawę, nie chciałem zajmować czasu. 
- Chciał pan uciec? W taką pogodę? - prychnęła dziewczyna. - Nie ma mowy! 
- Ale jesteś uparta - zaśmiał się pisarz i posłusznie zrzucił ubranie na krzesło. 
- Więc ile czasu zajmuje panu pisanie książki? - zmieniła Gloria temat usiadając. 
- Około półtora roku samo pisanie. Książka wychodzi zazwyczaj dwa lata po tym, jak zacząłem pisać. Później są jeszcze różne poprawki, sprawdzania, okładka, opisy i tak dalej. Długo zajmuje mi pisanie, bo mam dużą wyobraźnię  i czasami uda mi się przesadzić. Wtedy nachodzi zbyt dużo poprawek w całej książce, zmienia się fabuła. - Emocjonował się, kiedy mówił. - Opisuję dużo szczegółów, nie zawsze wszystko się zgadza - zaśmiał się. 

"On ma w sobie tyle pasji..." stwierdziła w myślach kobieta, kiedy go słuchała.

- Mój kolega czasem też pomaga mi pisać i wtedy idzie lepiej. Nie, że pisze mi kilka rozdziałów, czy coś - dodał pospiesznie. - Nieraz nie potrafię złożyć zdania, albo trudno idzie z jakimś opisem. On też kiedyś pisał. Teraz już nie, bo to mało płatna robota, a on ma do utrzymania rodzinę. 
- To dlatego pan nie ma rodziny? 
 
Gloria była w szoku. Dlaczego to powiedziała? Po prostu pomyślała głośno, ale to brzmiało wścibsko. 
Mężczyzna był nie mniej zmieszany niż bibliotekarka. Zawstydzili się oboje, a twarz Glorii przypominała dojrzałego pomidora. 

- N-nie dla tego - wyjąkał zanim kobieta zdobyła się na przeprosiny. 
- Nie ważne - mruknęła nerwowo kobieta. - Przepraszam, nie wiem czemu to zrobiłam... 
- Nie szkodzi - machnął ręką mężczyzna, ale unikał wzroku bibliotekarki. - Tak potoczyły się sprawy - wytłumaczył jednocześnie wzruszając ramionami.

- Rozumiem - głowa dziewczyny powędrowała w górę i w dół. - Może zrobię coś do jedzenia. 
- Dziękuję, zaraz będę się zbierał. 
- Jeszcze pada... 
- Zaraz powinno przejść - spojrzał na zachmurzone niebo. 
- Więc może chociaż dam panu bluzę mojego brata... - rzuciła pomysłem. - Ta nie nadaje się na razie do zakładania. 
- To byłoby miłe - zgodził się. 

Bibliotekarka weszła powoli po schodach na piętro. Dawno tam nie przebywała. Przeniosła się do sypialni rodziców, więc pokój, który dzieliła z Roni został pusty. Tak samo było z pokojem jej brata. Na górze znajdował się jeszcze gabinet taty i łazienka oraz dwa wyjścia kierujące na balkony.

W pokoju Connie zostały stare ubrania. Po przeprowadzce jej brat nawet nie był sam w rodzinnym domu. Sandra dokładnie go pilnowała. 
Gloria wzięła z półki pierwszą lepszą bluzę, która rozmiarem pasowałaby na sąsiada. 
Była ona w czerwonym kolorze z dużymi kieszonkami. 
Zeszła na dół i bez słowa podała ubranie Paulowi. 

On uśmiechnął się delikatnie, a po jego twarzy nie błądziło już zawstydzenie. Zupełnie, jakby Gloria nie wetknęła swojego nosa w nieswoje sprawy.

- Dzięki wielkie  - był jej wdzięczny. 
- Drobiazg - przygryzła wargę i poprawiła okulary na nosie. 
- Kiedyś ci ją oddam. Powodzenia w bibliotece - podszedł do drzwi wyjściowych, a kobieta zmierzała zaraz za nim. Czuła jego zapach. Nie perfumy. Był to przyjemny zapach z ich domu.

- Dziękuję za książki - wyszczerzyła się i wyprowadziła mężczyznę na schody. Kilka kropel wody upadło na jej twarz i okulary. - Przepraszam za to głupie pytanie! - krzyknęła za nim, kiedy Paul biegiem znalazł się przy furtce jej posesji.

- Zapomnijmy o tym! - odkrzyknął, pomachał i bez oglądania się za siebie z kapturem czerwonej bluzy na głowie pobiegł do swojego domu. 

-------------------------------

Zostaw gwiazdkę, jeśli choć trochę Ci się spodobało ;)





BibliotekarkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz