4.

196 19 1
                                    

- Przyjadę do was wieczorem - zadzwoniła Gloria do swojej starszej siostry Roni, która niedawno przyjęła oświadczyny od swojego chłopaka Luke'a.

- Tylko się nie spóźnij. Już dawno do nas nie wpadałaś. Zaniedbujesz nas przez tę bibliotekę - wyrzuciła jej dwudziestopięciolatka.

- Nie mam nic innego do roboty - wzruszyła ramionami Gloria i odłożyła książkę na bok. - Ustaliliście już kiedy ślub?

- Na razie mamy tylko przypuszczenia. To dużo kosztuje i potrzebujemy jeszcze trochę odłożyć.

- No jasne. 
- Znajdź sobie kogoś, bo przecież nie pójdziesz sama - zaśmiała się Roni.
 
- Pójdę - chciała zrobić na przekór jej siostra. 
- Oj nie wygłupiaj się. 
- Jeszcze nie znam nawet daty, nie ma się co spieszyć. 
- Mogłabyś już zacząć się za kimś rozglądać. 
- Nic na siłę - mruknęła. 
- Tobie inaczej nie wychodzi - znów śmiała się z Glorii Roni. 
- Mam jeszcze trochę zajęć w domu. Odezwę się później. 
- Do później! 
 
Gloria zdenerwowała się po rozmowie ze starszą siostrą. Nie lubiła, kiedy ktoś mówił jej co ma robić. Nie znajdzie chłopaka z dnia na dzień.

- Nie będę szukać byle kogo tylko dlatego, że ty tak chcesz - mruknęła Gloria i wstała z kanapy. 
 Czekało ją sprzątanie kuchni i łazienki. Nie lubiła bałaganu. Ani sprzątania.

W domu Paula prawie zapanował spokój. Joe przyjechał odebrać dzieciaki, ale został jeszcze na chwilę. 
- Tata naprawia rower w garażu - oznajmił swojej żonie. Siedziała z nogami założonymi na kanapę. Obok na fotelu siedział Paul i czytał książkę.

Joe dosiadł się do Edith i objął ją ramieniem.

- Nel mówiła, że byliście w bibliotece - zagadnął do brata. 
- Jak widać - trzydziestolatek pokazał książkę na kolanach. 
- Oliver prędzej to zniszczy niż zacznie czytać - zaśmiała się bratowa Paula. 
- Bibliotekarka dała mu książeczkę z ciekawymi obrazkami samochodów, powinien się nimi zainteresować. 
- Nigdy nie byłam w tej bibliotece.
- Przejdź się, jest fajnie - zachęcił Paul. 
- Nie mam czasu czytać. Wiesz jak jest z dziećmi. 
- Teraz każde z nich ma książkę. Musisz im przeczytać. 
- Wendy powiedziała, że woli ciebie, bo udajesz głosy bohaterów - wzruszyła ramionami Edith. 
 
Paul po cichu miał dosyć tych dzieci, ale nic nie mówił, żeby nikt nie poczuł się urażony. Mógł wytrzymać z Wendy i Oliverem, bo to urocze i  grzeczne dzieciaki, ale zastanawiał się po kim Nel otrzymała taki charakter. Była przemądrzała i ciągle coś mówiła. 

- Przeczytam jej. Teraz? - zgodził się. 
- Teraz chyba bawią się z Nel na dworze. 
- A Oliver? - wtrącił się Joe. 
- Jest podobno z twoim tatą. 
- Zawołam go - zaproponował Paul i odkładając swoją książkę na stolik odszedł. 

                                                                                            ***

- Zaniesiemy pani bibliotekarce twoje książki wujek?  -  Nel wpadła do pokoju, kiedy mężczyzna kończył czytać bajkę Wendy i mało nie przewróciła się przez zabawki na podłodze.
- Nie ma jej w domu - wymyślił wymówkę na poczekaniu. 
- Jest. Widziałam ją. 
- Gdzie? 
- Myje okna w swoim domu. 
- Więc jest zajęta. Nie ładnie tak przeszkadzać - pokręcił głową mężczyzna. 
- Tylko na chwilkę - błagała dziewczynka. 
- Tak. Na chwilkę - powtórzyła Wendy. Często tak robiła. 
- Później - mężczyzna pozostawał nieustępliwy. 
- Obiecałam, że zaniesiemy. 
- Zaniesiemy, ale nie teraz, bo jest zajęta. 
- Szukasz tylko wymówek - oburzyła się Nel i z założonymi rękami usiadła na łóżko. 
- Jestem zajęty. Czytamy z Wendy, jeśli chcesz usiądź i posłuchaj zakończenia - poklepał miejsce na łóżku obok siebie na różowym kocu. 
- Nie obchodzi mnie zakończenie, bo nie wiem co wydarzyło się w książce. Nie będzie miało dla mnie znaczenia jak się zakończy, jeśli nie przeczytam tego od początku. 
- Bardzo mądrze - zgodził się Paul. - To jak skończę, dam ci książkę i przeczytasz od początku - pomachał książeczką przed noskiem dziewczynki.
- Wtedy Gloria już nie będzie zajęta. 
- Mówi się pani Gloria - pouczył ją mężczyzna. - Albo bibliotekarka. 
- Wiem, wiem, bo nie jest moją koleżanką i jest starsza - przewróciła oczami siedmiolatka. 
- Właśnie tak. 
- Jak skończysz, to pójdziemy? 
- Pójdziemy? - powtórzyła znów Wendy. 
- Zobaczymy - mruknął Paul i wrócił do czytania. Dziewczynki były bardzo uparte i mimo, że Paul zazwyczaj ustępował i zgadzał się na czyjeś warunki, dla dzieci chciał być zdecydowany (choć nie zawsze mu to wychodziło). 

-----------------------------------------------------

Cześć! Chciałam zrobić wam niespodziankę i udostępnić rozdział wcześniej. Jutro niedziela, więc nowy rozdział normalnie się pojawi.
Byłoby miło, jakbyście coś napisali w komentarzu i zostawili gwiazdki :)
Mam nadzieję, że w nowym roku szkolnym dobrze wam idzie!

BibliotekarkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz