8.

157 18 2
                                    

Chociaż biblioteka Glorii była blisko jej domu, przez ulewę kobieta wyprowadziła stary i mało modny samochód z garażu i zamierzała pojechać nim do pracy. 

Było już późne południe, kiedy jej sąsiad od niej wyszedł. Wzięła torebkę i zaraz po tym wyjechała. 
Tak, jak sądziła w bibliotece nie czekała na nią kolejka czytelników. W torebce ukrytą miała książkę od Paula i zamierzała ją czytać w wolnej chwili. 

Natomiast pisarz Paul Beckett biegiem wpadł do domu. Był przemoczony do suchej nitki. Otrząsnął się z wody i zdjął bluzę od sąsiadki. 

W domu panowała cisza. Joe i Edith wrócili do siebie. Madeline była w pracy. Zajrzał delikatnie do salonu. Na kanapie spał jego tata z gazetą przy twarzy. 

Nie chcąc go budzić Paul po cichu zdjął buty i na palcach wszedł po schodach na górę. 
Przy schodach, po lewo był kolejno: pokój Joe'a, pokój Paula i gabinet z wyjściem na balkon. 
Naprzeciwko schodów natomiast znajdował się pokój Madeline. Obok znów wyjście na drugi balkon, następnie łazienka sąsiadująca z gabinetem. 

Paul wszedł cicho do swojego pokoju. Walizki były rozpakowane, ale puste wciąż walały się po podłodze. Madeline i mama zawsze krzyczały, że kiedyś zrobi sobie  krzywdę przez ten nieporządek. 

Na podłodze pokoju było drewno w jasnym kolorze. Przy oknie z granatowymi zasłonami stało łóżko nakryte szarym przykryciem. Naprzeciwko łóżka było biurko, obok niego półki i książki ze starymi zdjęciami. Po prawo od drzwi Paul spotkał się z komodą. Na niej ustawiony był kwiatek, książki i notatki do nowej książki Paula. 
Pokój był  w nienaruszonym stanie, kiedy mężczyzna przyjechał. Nikt w nim nie zamieszkiwał podczas jego nieobecności. Tego był pewien. 

Wziął notatki, które pisał ręcznie w notesie. Przeczytał wzrokiem, żeby wszystko sobie przypomnieć i usiadł do komputera. 
Wybrał jednocześnie numer do swojego kolegi i przyłożył komórkę do ucha. 
- Mam nowy pomysł - powiedział z ekscytacją w głosie. - Do kryminału dodamy romans. - Oświadczył. 

                                                                                               ***

Około godziny szóstej wieczorem komórka Glorii wydała dźwięk przychodzącej wiadomości. Smętnie odłożyła więc książkę sąsiada na biurko i wzięła telefon do ręki. Siedząc w bibliotece czas szybko jej mijał. Nie było w ogóle czytelników, tak jak myślała, więc mogła jednak zostać w domu. 

"Odwiedzimy cię z Luke'iem" . Była to wiadomość od jej siostry. 

Mam myśleć, że ten nowy chłopak też z nimi będzie? Myślała. Z lekko zmarszczonymi brwiami wystukała krótką wiadomość i zabrała torebkę z fotela. 

Po zamknięciu drzwi biblioteki bibliotekarka rozejrzała się za autem. Deszcz już nie padał tak silnie jak wcześniej, ale na ziemi stworzyły się niemałe kałuże, które Gloria musiała zręcznie omijać. 

Przez cały czas myślała o nowym znajomym. Kim on może być? 
Wybrała numer do siostry i wolno jadąc do domu przyłożyła telefon do policzka. 
- O której będziecie? - zaczęła. 
- Za godzinkę pewnie. 
- Mam zrobić jakieś jedzenie? 
- Nie musisz. Zajedziemy po pizze. 
- Niech ci będzie - mruknęła Gloria. - Muszę kończyć, bo właśnie wjechałam do domu. 
- Ubierz się ładnie! - zaśmiała się Roni.

Jej siostra na to fuknęła nosem i wrzuciła telefon do torebki. 

- Zawsze ładnie wyglądam - mruknęła do siebie pod nosem i wyszła zatrzaskując drzwi od garażu. 

W jej domu panował mrok. Dopiero sztuczne światło lamp rozświetliło pomieszczenie. 
Mieszkając sama, nawet nie miała co sprzątać. Prawie zawsze panował tam porządek. 
Zobaczyła w lustrze, że wygląda w porządku, dlatego bez poprawek rzuciła się na łóżko w sypialni.

Włączyła laptopa i zalogowała się na Facebook'a. Jej oczy natknęły się na jedno powiadomienie. 
Paul Beckett zaprosił Cię do grona znajomych.

Gloria nie kryła zdziwienia. Z jednej strony to było normalne, jednak z drugiej... na samą myśl o swoim głupim pytaniu poczuła się niezręcznie. 
Z przygryzioną wargą i bijącym sercem skierowała kursor na funkcję akceptuj. 

Chwilę zawahała się. Krew w żyłach kobiety szybciej zaczęła krążyć i nagle zrobiło jej się gorąco. Dłonie trzęsły się, jakby ze zdenerwowania. 

Rozmyślania przerwała komórka. Gloria wystraszona podskoczyła, ale zeskoczyła z łóżka i wzięła telefon. Zatrzasnęła laptop i w tym samym momencie odebrała. 

- Halo? 
- Jaką chcesz pizze? - była to Roni. 
- Obojętnie - wzruszyła ramionami bibliotekarka, jakby jej siostra miała to zobaczyć. 
- Z ananasem? 
- Nie! - natychmiast krzyknęła Gloria, na co kobieta po drugiej strony słuchawki sympatycznie zaśmiała się. 
- Wiedziałam, wiedziałam - chichotała. - Niedługo u ciebie będziemy razem z Darshanem. 
- No to czekam - zachwyciła się ironicznie Gloria i zakończyła rozmowę.  

BibliotekarkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz