Paula zaskoczyła wiadomość od sąsiadki, ale nie mógł odpisać natychmiast. Pisał przez jeszcze jakiś czas nowy rozdział, aż w jego pokoju zapadła ciemność i wstał, aby włączyć lampę.
W głębi swojego cierpiącego serca ucieszył się, że Gloria zgodziła się gdzieś z nim wyjść.Nie miał na myśli podtekstów, kiedy zaproponował, żeby gdzieś się wybrali. Chciał tylko oderwać się od rzeczywistości i zaznać czegoś nowego, ale nie chodziło mu o seks. Z resztą nawet tak nie myślał, ponieważ sąsiadka była dużo młodsza. Spanie z nią byłoby niemoralne.
Stała się atrakcyjną dziewczyną, ale różnica wieku nie zmalała. Zdaniem pisarza nie było nawet mowy o związku, albo bliższych relacjach. Jedyne co ich łączyło to zamiłowanie do literatury.- Joe ostatnio skarżył się na ból głowy - powiedział Wiliam Beckett siedząc w kuchni.
- Znów? - zauważył Paul, ale jego ojciec tylko wzruszył ramionami.
- Tak to jest przy dzieciakach - odrzekł. - Jak idzie z książką?
- Jest okej, czasem idzie opornie, bo wena mi umyka.
- Przez śmierć mamy?
- Może - mruknął Paul. - Stałem się rozkojarzony.
- Za jakiś czas to powinno minąć - próbował pocieszyć go ojciec. - Dużo ludzi było na jej pogrzebie...- Tato...- próbował przerwać, ale William uciszył go ręką.
- Paul ja też potrzebuję się komuś wygadać, podobnie jak ty.
- Wiem, ale to trudne trochę...
- To zdarzenie zawsze będzie w nas. Nie da się udawać, że wszystko jest okej. To trudna rzecz, ludzie nie będą mieli nam za złe, jeśli będziemy smutni, bo wszyscy wiedzą, że ona odeszła.
Z ust staruszka popłynęła nauka życia, którą pisarz wziął sobie do serca. Rodzice byli jego najlepszymi nauczycielami i dowiedział się od nich więcej niż ze szkolnych podręczników.
Paul zdawał sobie sprawę, że jego tata ma rację. Wszyscy wiedzieli, że ich rodzina cierpi.
- Wszyscy za nią tęsknią - powiedział jeszcze starszy Beckett. - Dzieciaki przez cały czas o niej mówią, tak uważa Edith.
- Dzieciaki jeszcze nie rozumieją co się dzieje.
- Nel rozumie aż za dużo -sprzeciwił się William. - Edith wspominała też, że Nel coś ci zrobiła?
- Nie rozumiem... - Paul wstał do czajnika, aby zrobić sobie kawę.
- Coś chodziło o bibliotekę...
- A tak! Już wiem... - skinął głową. - Troszkę za dużo sobie pozwoliła - zaśmiał się. Nie był już zły. Szybko mu przeszło.- Oliwer chciał pomóc wykosić trawnik.
- Ta? - Paul powiedział to, jakby nic go nie obchodziło, tak jak miał w zwyczaju.
- Świetny chłopak i nawet bardziej pracowity niż Joe - prychnął śmiechem William i pokręcił głową.
- Joe nigdy nie lubił pracować - zgodził się pisarz.
- To prawda. Że też tak mu się poszczęściło w życiu...
- Miał szczęście.
- Powinienem iść. Jestem zmęczony, a ty wracaj do pisania - staruszek wstał od stołu i wyszedł, a jego syn odprowadził go wzrokiem.
- Miał szczęście, co do swojej rodziny - mruknął pisarz po cichu tak, żeby jego ojciec nie mógł usłyszeć ani słowa. Zaraz po tym wstawił kubek do zlewu i również opuścił kuchnię.
Przypomniał sobie o wiadomości od bibliotekarki, kiedy wchodził po schodach.
'' Kiedy masz wolne?'' - odpisał.
Bibliotekarka wyszła spod prysznica i zwinęła włosy w niebieski ręcznik. Wsunęła na stopy kacie i naga opuściła łazienkę.
Skarciła się w myślach, że zapomniała zasłonić okna w salonie, jednak nie przejęła się tym. Kto miałby ją podglądać? Sąsiadka z naprzeciwka? Chora i zmęczona życiem staruszka? To raczej marne szanse.Była podekscytowana, że Darshan zaprosił ją do kina. Prawdopodobnie zgodzi się na to.
Chociaż z tyłu jej głowy znajdował się sąsiad, który także chciał się z nią spotkać.Usadowiła mokre ciało na łóżku, jednocześnie biorąc komórkę, żeby dać odpowiedź Paulowi.
Mimowolnie uśmiechnęła się na wspomnienie jego niewinnie uśmiechniętej twarzy i nieśmiałego wzroku. Taki człowiek zdarza się raz na milion.
***
Dzień spaceru Glorii i Paula nadszedł wkrótce. Poszedł po nią do biblioteki i prosto skierowali się w stronę budki z lodami.
- Prowadzenie biblioteki nie jest takie łatwe - odparła Gloria, kiedy usiedli na ławce. - Na początku nie potrafiłam za bardzo rozmawiać z ludźmi.
- Nigdy bym nie powiedział, że wymyślisz coś takiego. Widać, że jest to dla ciebie wielka pasja. - Gloria uśmiechnęła się lekko zawstydzona. Pisarz siedział kilka centymetrów dalej i uważnie jej się przyglądał nawet nie mrugając okiem. Czuła się, jakby ją podziwiał. Jakby była dziełem sztuki w muzeum.
- To w końcu coś mojego. Rodzice są raczej temu przeciwni - wzruszyła ramionami.
- Powinni być dumni - kobieta przyjrzała się Paulowi przymrużając oczy przez słońce. - Ja bym był dumny - uśmiechnął się. - Jesteś uzdolniona i masz do tego głowę.
Kobieta nie potrafiła opanować emocji, które panowały wewnątrz niej. Rzuciło jej się w oczy, że Paul zdecydowanie otworzył się i stał się odważniejszy. To ją zawstydzało. Był starszym sąsiadem, który ją onieśmielał za każdym razem. Nawet jeśli na nią nie patrzył.
- To ciekawe zajęcie na wakacje - odparł. - Nie spodziewałem się, że przyjeżdżając tu spotkam coś dla siebie - zaśmiał się cicho.
- Planował pan tu przyjeżdżać?
- Kiedy dowiedziałem się o pogrzebie, to było oczywiste.
- A co, gdyby nie pogrzeb?
- Myślę, że przyjechałbym, tylko odwiedzić rodzinę. Nie zostałbym na całe wakacje.- Nie lubi pan tu mieszkać?
- Chodzi raczej o to, że przeniosłem swoje życie gdzieś indziej.Dziewczyna pokiwała w odpowiedzi głową i polizała loda.
- A co z tobą? Lubisz tu mieszkać? - zagadnął.
- Lubię. Tutaj jest wszystko co mam.- Co z planami na przyszłość? - zdziwił się pisarz.
- Nie wiem - wyznała szczerze bibliotekarka. - Może założę tu rodzinę i wciąż będę prowadziła bibliotekę. Pan wciąż będzie pisał swoje powieści, ale więcej się nie spotkamy - zaśmiała się cicho, a mężczyzna uśmiechając się pokiwał głową.
Zapadła cisza. Nie była to jednak nieprzyjemna cisza, bo oboje liżąc lody myśleli nad swoimi słowami.
Bibliotekarka oblizała usta i kątem oka spojrzała na towarzysza.Pisarz znów jej się przyglądał. Jego zielone oczy przeszywały ją i czuła, jakby widział całe jej wnętrze i pragnienia.
Powoli zbliżył się jeszcze bliżej. Kobieta nie odrywała od niego wzroku. Wpatrywała się w jego błyszczące oczy.
Paul złączył ich usta w pocałunek.
Bibliotekarka czuła na jego ustach posmak lodów waniliowych. Oddała pocałunek.
Przecież Paul widział jej wszystkie pragnienia i wiedział, czego chce, nawet jeśli nie powiedziała tego głośno.-----------------------------------------
Dzień dobry! Dziś dostajecie ode mnie dwa rozdziały, w których w końcu zaczyna coś się dziać!
Nie zapomnijcie proszę o gwiazdce pod poprzednim rozdziałem, tak samo jak tutaj :)
Byłoby też niezmiernie miło, gdybyście znaleźli ułamek sekundy na zostawienie komentarza.
Widzimy się za tydzień i miłego czytania! :)
CZYTASZ
Bibliotekarka
Romance"To tylko romans ze starszym facetem, który przyjechał na wakacje. Nikt nie liczył na nic więcej" Paul wraca do rodzinnego domu na czas wakacji. Gloria, jego młodsza sąsiadka, którą dawno temu widywał w małych kucykach prowadzi swoją bibliotekę. W...