Dział 1 Spór

678 20 0
                                    

Zerknęłam na zegarek. Już dwunasta?! Zaraz się spóźnię.
Wyszłam z domu. Wujek na szczęście jest zajęty oglądaniem filmów. Pewnie jak rodzice zobaczą, że tak mnie pilnował to wyrwą mu łeb.
- Nareszcie!- krzyknął dobrze znany mi głos.
- Aż tak się za mną stęskniliście?- zapytałam.
- Nie było cię przez cały tydzień.- powiedziała blondynka.
- No tak. Ale od tego właśnie są wakacje.
- Dobra pomimińmy ten temat.- powiedział brunet.
- To co? Ścigamy się?- zapytałam.
- Tak!- krzyknęli wszyscy.
Zmieniliśmy się w wilki.
- Trzy...... Dwa.......Jeden!
Biegłam ile sił w łapach. Mijałam tysiące drzew. Jak zwykle prowadziłam.
Po dłuższym czasie odwróciłam się. Moi towarzysze leżeli na ziemi dysząc. Czyli jak zawsze. Jeszcze nigdy z nimi nie przegrałam. To oznacza, że w przyszłości będę najszybszym Alfą w okolicy.
- Dobra ja już wracam.- powiedziałam- A wy czołgajcie się do swoich domów.- dodałam.
Cały czas byłam pod postacią wilka. Bardzo lubię nim być. Pobiegłam do domu. Byłam trochę zmęczona i dlatego biegłam wolniej. Gdy dotarłam zmieniłam się w człowieka. Weszłam do środka. Moi rodzice już wrócili.
- Tomas ty nie potrafisz przypilnować trzynastolatki!- krzyknęła moja mama.
- Ale ja....
- Nie tłumacz się.
Weszłam do salonu jakby nigdy nic. Wszyscy odwrócili się w moją stronę. Moja mama musiała być wściekła. A o tacie to już nie wspomnę.
- Do pokoju.- rozkazał mój tata.
Wykonałam jego polecenie. Usiadłam na łóżku i patrzyłam przez okno. Widać przez nie ten piękny las i kilka domków. Uwielbiam biegać po lesie z moimi przyjaciółmi. Tylko, że moi rodzice nie koniecznie lubią mojego przyjaciela. Nie wiem dlaczego. Przecież nawet go nie znają a już oceniają. To nie jest fajne. John jest super. Moi rodzice uważają, że mocno przypomina swojego ojca. Co do wyglądu to na pewno ale charakteru to nie wiem bo nie znam jego taty. Ale skoro oni myślą, że jest zły to się mylą. On zawsze był świetnym przyjacielem i zawsze nim będzie.
- Emilia chodź na kolację!- krzyknął mój tata.
Zeszłam na dół. W kuchni była tona kanapek. Ciekawe kto ma zamiar to zjeść. Nawet moja mama nie dała by rady zjeść tyłu słodyczy a co dopiero kanapek.
- Ktoś przychodzi w odwiedziny?- zapytałam.
- Tak. Alfa stada Krwistego Księżyca. - odpowiedziała mi moja mama.
- Alfo, już są!- krzyknął ktoś.
Z tego co pamiętam to beta naszego stada. Kiedyś był nim Carlos ale teraz jest on Alfą stada Srebrnej Rzeki.
Do salonu przyszedł brunet o czerwonych oczach i jego mini kopia. Czyli John. Ale mamy mojego przyjaciela nigdy nie widziałam.
- Więc przejdźmy do rzeczy.- zaczął mój tata.
Rozpoczęli jakąś rozmowę ale ja ich nie słuchałam. Nie obchodzi mnie to ich gadanie o czymś tam. Nagle zauważyłam, że nasi rodzice zaczęli się kłócić. Pewnie chodzi o jakieś tam przekraczanie granicy.
- A więc ustalone.
Co oni znów wymyślili?
- Już nas nie zobaczycie.- powiedział ojciec mojego przyjaciela.
Czekaj......Co?! Nie zobaczymy nikogo z stada Krwistego Księżyca?! To oznacza, że Johna też nie. Nie mogę się na to zgodzić.
Próbowałam zareagować ale nic z tego. Nie pozwolili mi się mieszać w sprawy dorosłych. Czy to oznacza, że nigdy już go nie zobaczę? Nie ja na to nie pozwolę.
- Ale ja się nie zgadzam!
- Ty młoda panno nie masz nic do powiedzenia.- powiedział mój ojciec.
- Ale...
- Zamilcz!- krzyknął głosem Alfy.
Pobiegłam do mojego pokoju. Zamknęłam się na klucz. Zaczęłam płakać. Stracę mojego przyjaciela i to na zawsze. Tylko, że ja tego nie chcę.
Nie chcę abym musiała się rozstać z bardzo bliską mi osobą. Tylko czy ja mogę powiedzieć, że się nie zgadzam? Nie, nikt by mi na to nie pozwolił.

Jestem wilczą alfą 2 Nowe pokolenieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz