17 [EPILOG]

5.8K 381 468
                                    

- Odprowadzisz mnie? - pytam, gdy razem z Felixem wychodzimy ze szkoły, po lekcjach.

- Weź, wbijaj do mnie. - proponuje. - Mam wolną chatę.

- Jesteś pewien? - dopytuję. Felix odpowiada kiwnięciem głowy. - W takim razie w porządku.

- Zadzwonię po taksówkę. - rudzielec uśmiecha się szeroko. - Nie będziemy jak te biedaki jechać autobusem, no bez jaj.

***

Gdy tylko weszliśmy z Felixem do jego domu - od razu przypomniała mi się impreza. Nie chciałem tego pamiętać. Serio. Najchętniej wymazałbym te wydarzenia z pamięci. Jakby impreza w ogóle się nie odbyła, albo po prostu nie zostałbym zaproszony i by mnie na niej nie było.

- Co jest, stary? - pyta Felix, gdy siedzimy w jego pokoju. - Jesteśmy tu już od dwóch godzin, a ty siedzisz taki smutny. Co ci jest?

- Nic. - mruczę.

- Jasne. - parska, wgapiając się w ekran telewizora, na którym to gra w jakąś grę, na XBoxie.

- Co u Seungmina? Mówił coś? - próbuję zmienić temat.

- Ah... Nadal nic nie mówił, ale jestem bardzo blisko, żeby to z niego w końcu wyciągnąć.

- Co zrobisz, gdy wyzna ci miłość? - pytam.

- Um... - mruczy Felix.

- Kochasz go?

- Nie wiem...? - przełyka głośno ślinę.

- To się nie uda, stary.

- Co?

- Wasz związek.- mówię.

- Co? Niby dlaczego? - parska rudzielec.

- Sam widzisz co mi zrobili. - wskazuję palcem swoje podbite oko. - I to za same plotki o moim gejostwie, a nie fakt i zawarcie związku homoseksualnego.

- Um... No, dobra, dobra, ale nie zmieniaj tematu... - mówi. - Co cię gryzie?

Szybko, jak tu się z tego wymigać?

- Jesteś pewny, że nie ma nikogo w domu?

- No. - mówi Felix, wkładając do buzi całą garść popcornu i nie odrywając wzroku od gry. - Możliwe, że Chan-hyung wrócił ze szkoły, ale nie wiem. Tak, czy siak siedzi w swoim pokoju.

- Dobra. - kiwam głową, podchodząc do drzwi. - Idę do kuchni po wodę.

- Tchórz!

- Spierdalaj. - mówię, po czym zamykam za sobą drzwi.

***

Dom Felixa jest tak wielki, że o mały włos nie gubię się wśród tych wszystkich korytarzy. Nie ważne, jak często i jak wiele razy będę tu przebywać - i tak nigdy nie będę czuł się tutaj swobodnie.
Po dłuższej chwili, odnajduję kuchnię. Sięgam po szklankę z jednej z szafek, po czym nalewam do niej wody z kranu. Odwracam się, w stronę schodów. O mały włos nie wypuszczam szklanki z ręki, gdy przede mną staję pewna, znajoma postać.
I to nie byle jaka.
U stóp schodów stoi nie kto inny jak Lee Minho.

- Cześć, Jisungie. - wita mnie.

- Co tu robisz?

- Wbiłem najlepszemu kumplowi na chatę. - tłumaczy. - Pytanie co ty tu robisz.

- To samo co ty. - wzruszam ramionami. - A teraz wybacz, idę na górę do Felka...

- Poczekaj... Pogadajmy...

Homophobia || minsungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz