Połamię się.
Nie, no co ty, przecież jest trawa. Nic ci nie będzie, Jisung.
Skacz, frajerze.
Zrobię sobie krzywdę...
Nie pierdol, lalusiu, tylko skacz.
To się dobrze nie skończy...
Zrób to.
Boję się.
No dawaj. Zrób to.
Po co?
Dla Minho.
Ugh.No, i skoczyłem. Nie było, aż tak strasznie, ani aż tak wysoko, jak mi się wydawało. Mój lot z okna trwał może trzy sekundy. Po upływie tego, jakże krótkiego czasu, moje nogi zetknęły się z miękkim podłożem. Straciłem przy tym równowagę i runąłem na ziemię, obijając sobie pośladki.
Ale żyję.
Jak najszybciej i najciszej biegnę przez podwórko. Przeskakuję ogrodzenie, po czym kieruję się w stronę ulicy. Idę na przystanek autobusowy. Nie ma na nim nikogo, prócz mnie. Mieszkam na bardzo małym i mało popularnym osiedlu. Mówiąc językiem potocznym - jest to zwykłe "zadupie". Sprawdzam rozkład autobusów.
Kurwa.
Dlaczego na osiedle, na którym mieszkają Chan i Felix, jeździ tylko jeden, przeklęty autobus, w dodatku co trzy, pieprzone godziny? Przecież to najmodniejsze i najbogatsze osiedle w mieście!
I co ja teraz zrobię? Żaden z moich kumpli nie prowadzi, więc mnie nie podwiozą. Nie będę dzwonił do Minho - nie chcę być nachalny, z resztą pewnie jest zajęty przygotowaniami do imprezy. Mogę iść na nogach, ale przy moim tępię poruszania się - dojdę na miejsce jutro rano. Kurwa, pomocy.
Wyciągam telefon z kieszeni i bez zastanowienia - wypieram numer do rudego przyjaciela. Chłopak odbiera po trzech sygnałach.
- Halo, Jisungie? - słyszę jego niski głos.
- Kurwa, jestem w dupie.
- Co jest?
- No, słuchaj, nie mam jak do ciebie dotrzeć. Następny autobus mam za dwie i pół godziny, a mam tam być za godzinę. - tłumaczę.
- Niech cię matka zawiezie. Powiedz jej, że idziesz do mnie nocować, a nie na imprezę. - sugeruje, przez telefon, Felix - Wymyśl coś.
- No, co ty nie powiesz... Tak jej powiedziałem, ale ten pierdolony gówniarz puścił farbę, że uciekłem dzisiaj z lekcji z Minho i dała mi szlaban. Powinienem być teraz w pokoju, ale spieprzyłem z domu...
- Uciekłeś z domu?! - Felix nie brzmi na zadowolonego.
- No... A co miałem kurwa zrobić? Ta stara kurwa chce mnie towarzysko udupić. - mówię. - Ta impreza to dla mnie ogromna szansa, rozumiesz... Dla mnie i Minho!
Słyszę głośne westchnięcie Felixa.
- Sam jesteś sobie winien.
- I co? Zostawisz mnie tak na lodzie, stary? - zaraz się chyba rozryczę.
- Nie, no... - mówi. - Wiesz, ja cię nie podwiozę, ale mogę poprosić Chana. Pomagam im teraz w przygotowaniach do imprezy...
- "Im"? - dziwię się.
- No... Jest Chan, Changbin, Woojin i paru innych znajomych Chana...
- Minho nie ma? - pytam.
- Jeszcze nie. Podobno pojechał jeszcze coś załatwiać. - tłumaczy Felix. - Zapytam Chana, czy po ciebie nie pojedzie. Poświęcę się i odwalę jego robotę za niego...
- Na prawdę? - dopytuję. - Dziękuję, Felix!
Felix ponownie wzdycha do telefonu.
- Uznajmy, że nie ma sprawy... - mówi. - Jesteś moim dłużnikiem.
***
Około pół godziny czekałem na brata Felixa. Przyjechał po mnie swoim wypasionym, sportowym autem. Czasem serio fajnie mieć pieniądze. Można sobie pozwolić na takie rzeczy.
CZYTASZ
Homophobia || minsung
Teen FictionO licealiście, prześladowanym w szkole ze względu na swoją orientację seksualną... [PERSPEKTYWA: Han Jisung] Ship: Han Jisung x Lee Minho