Krople deszczu bębniły o dach samochodu w którym siedziały Marta i Zośka. Obydwie udawały, że są niesamowicie zajęte przeglądaniem Internetu. Marta nie zwracała nawet uwagi na to, co pojawiało się na wyświetlaczu. Przy zdrowych zmysłach trzymało ją nieustanne przewijanie. Co chwila zerkała na Zośkę, chciała z nią porozmawiać, ale po pierwsze nie było o czym, po drugie dziewczyna zatkała swoje uszy słuchawkami. Blondynka wyjrzała za okno, od dłuższego czasu zastanawiała się, kiedy wrócą pozostali. Głupotą było się rozdzielać, ale nie dałaby rady tam pójść i patrzeć na tą dziewczynę. Była zbyt podobna do tej topielicy z lasu.
Zośka gwałtownym ruchem wyciągnęła słuchawki z uszu.
- Chcesz mnie zabić? - zapytała Marta łapiąc się za serce.
- Oj, weź nie przesadzaj, idę się wysikać.
- Teraz?
- A kiedy?
Marta nie wiedziała co powiedzieć. Nie chciała zostać sama, nie teraz.
- Boże, nikt cię nie zabije. Pójdę w krzaczki i zaraz wracam.
Dziewczyna kiwnęła głową i wróciła do swojego telefonu.
Zośka wyskoczyła na zewnątrz, natychmiast uderzyła w nią ściana deszczu. Zaklęła pod nosem i ruszyła przed siebie. Równie dobrze mogłaby wyszczać się przy samochodzie, ale liczyła na to, że w lesie nie będzie tak lało. Jej stopy zapadały się w piasku, włosy przyklejały się do twarzy. Odgarnęła je znowu przeklinając. Chciała załatwić sprawę pod najbliższym drzewem.
Nagle poczuła czyjeś palce na szyi. Odwróciła się i zobaczyła za sobą kobietę ze zdjęcia. Tą samą, która utonęła w jeziorze. Wrzasnęła i pognała wzdłuż plaży. Nie zamierzała dać się zabić tak łatwo. Piach zamieniający się w błoto niczego nie ułatwiał. Jej serce zdawało się znaleźć drogę do gardła. Oblał ją zimny pot.
Spojrzała za siebie, kobieta zniknęła. Zanim zdążyła odwrócić głowę, uderzyła w coś twardego i szorstkiego. Upadła.
Kręconowłosa kobieta stała nad nią. Z niewzruszoną miną patrzyła na strużkę krwi wypływającą z nosa brunetki. Dziewczyna wciąż oddychała, ale jej serce zwalniało z każdą sekundą. Aż w końcu zupełnie przestało bić.
Wtedy kobieta pochyliła się i złapała ją za ręce. Dociągnięcie zwłok do jeziora nie było niczym trudnym, zwłaszcza, że Zośka ważyła tyle, co nic.
Zimna woda zdawała się nie robić na kobiecie żadnego wrażenia. Wiedziała, że nie może jej zostawić tu, przy samym brzegu. Wtedy fale zbyt szybko wyrzuciłyby ją na brzeg. Nawet kiedy ciało zniknęło pod wodą, szła dalej i dalej. Wkrótce woda zaczęła napływać jej do ust, potem nosa i na końcu oczu.
Ona jednak szła dalej. Wiedziała, że na samym środku jest głębia i maleńka jaskinia z której zwłoki nie wypływają. Nie miała się czym przejmować, martwi przecież nie toną.
CZYTASZ
Jezioro
TerrorTragedia, która wydarzyła się tak wiele lat temu nad jeziorem wciąż przyciąga amatorów zjawisk paranormalnych. Nie powstrzymują ich nawet kolejne zgony wśród członków ekip. Kolejna z nich rozbiła namioty na plaży, aby przetestować słynną klątwę jez...