Zmiany na lepsze i gorsze

508 37 7
                                    

*Midoriya*
Przeszedliśmy przez portal i pojawiliśmy się w miejscu gdzie powinien być Aka-kun, lecz nigdzie go nie widzę. Usłyszałem dźwięk zamykającego się portalu i zdałem sobie sprawę, że nie ma już powrotu do przejętej przez nas tymczasowej bazy. Zrobiłem krok w przód i obejrzałem się w tył czując na sobie czyiś wzrok, lecz nikogo nie ujrzałem.
-Tam jest.- Powiedział Dabi wskazując uliczkę gdzie widać sylwetkę osoby której szukamy.
-AKA-KUN!- Zawołała Toga szczęśliwa na jego widok. On za to się zatrzymał i z pewnym zawachaniem się odwrócił patrząc na nas.
-Dawno nie słyszałem tego grającego na nerwach przezwiska.- Powiedział nie wyglądając na szczególnie zadowolonego. Ja, Dabi i Toga zbliżyliśmy się do niego.
-Słuchaj, okażę ci łaskę i... masz prawo wrócić do ligi.- Zacząłem na spokojnie stając tuż naprzeciw, a Toga i Dabi zabezpieczają moje tyły... Nadal czuję pewien dyskomfort i wrażenie bycia obserwowanym.
-Nie. Nie wracam tam. Mam swoje zadanie do wykonania, a dołączenie się do was nic mi nie dało.- Powiedział chłodno mierząc mnie wzrokiem.
-Ale, Aka-kun. Nie chciałbyś znów być z nami? Jesteśmy jak rodzina a rodzina trzyma się ra...- Toga zaczęła coś gadać a ja wkurzony spojrzałem na Zabójcę bohaterów.
-Dobrze, więc już nie będę taki miły i uprzejmy. Rozkazuję ci wrócić.- Powiedziałem groźnie. Nie mogę pozwolić aby taki wartościowy pionek, który pomoże mi przywrócić ligę przepadł. On spojrzał na mnie z pogardą.
-Kim jesteś, żeby mi rozkazywać? Były szef nic mi nie zrobi, poza tym nadal jesteś tym dzieckiem co kiedyś.- Stwierdził, ale mimo to można było wyczuć, że wcale tak nie uważa. Zmieniłem się zdecydowanie. Na silniejszego i potężniejszego. Zacząłem szykować one for all do użycia.
-Jestem szefem ligi, mogę zrobić z tobą co mi się tylko podoba. Jestem silniejszy, a jak powiem, że masz wrócić do ligi to to zrobisz.- Powiedziałem to bez emocji, mimo że we mnie zbiera się złość.
-Zostawcie mnie.- Powiedział cofając się w tył mierząc wzrokiem naszą trójkę, ja za to poszedłem za nim aż w końcu chwyciłem go za szal i pociągnąłem na dół.
-KLĘKAJ PRZEDE MNĄ, JESTEM KRÓLEM, JA TU RZĄDZĘ I NIKT MI SIĘ NIE SPRZECIWI!- Zawołałem, po czym go puściłem i uderzyłem pięścią w twarz. Nie wykonał mojego rozkazu i tylko wściekle spojrzał na mnie a wokół niego zebrała się wyczuwalna aura mordu. Toga się odsunęła będąc w szoku, a Dabi stanął w gotowości do obronienia mnie. Ja za to z one for all uderzyłem go mocno w brzuch a gdy on się zgiął i wypluł krew ja go popchnąłem w ten sposób aby uklęknął a następnie oparłem nogę na jego plecach dociskając go do ziemi, po czym zacząłem się śmiać. Nagle poczułem jak wbił mi się nóż w ramię. Nie mógł być to Stain bo go unieruchomiłem, a sam nie wiem z jakiej strony był ten atak, obejrzałem się na swoich kompanów i oni też oberwali.
-Dabi, skąd był ten atak?- Zapytałem.
-W tym samym momencie oberwaliśmy ale stało się to tak szybko że nawet nie wiem skąd.- Powiedział wyciagając ostry pocisk z ramienia. Ja i Toga również tak uczyniliśmy.
-Przyznam ci Deku... zmieniłeś się... lecz niestety na gorsze, a ktoś właśnie cię pokonał.- Powiedział Stain a ja go kopnąłem z wściekłości i się oddaliłem od niego.
-Toga, Dabi. Macie znaleźć wroga i zlikwidować.- Nakazałem gdy w końcu ujrzałem tego co mnie obserwował. Czarnowłosy chłopak stanął naprzeciwko Staina trzymając trzy noże między palcami. Jego pozycja bojowa i groźny wzrok przyprawiał mnie o dreszcze.
-Nie dam wam Chizome-senseia. Jeżeli tak bardzo go chcecie, to walczcie.- Powiedział bez emocji Tony lecz mimo tego pozbawionego nastroju głosu wyglądał na wyjątkowo wkurzonego i pewnego siebie.

Gdyby było inaczej Cz.II (bnha)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz