Będzie bunt?

163 13 1
                                    

Następnego dnia siedziałem przy barze z Midoriyą, patrząc jak barman zakryty mgłą przyrządza nam coś do picia i jedzenia. Do tego bachorzyca Izuku co chwilę się kręciła wokół nas, co mnie irytowało.
-Więc mówiłeś, że masz coś dla mnie tak?- Zapytał w końcu Deku spoglądając na mnie.
-Mam sposób by wszystkim wam dać Shadowy. Będziecie niepokonani.- Powiedziałem z powagą nie chcąc dłużej tego przeciągać. Nie widzi mi się siedzenie z nimi.
-Są silne, ale trudne w kontroli. Oni się mnie nie słuchają, jak mają zmusić takie kapryśne quirk do tego by się ich słuchało?- Zapytał niezadowolony.
-Nauczymy ich. Jak nie słowem to siłą. Zaufaj mi.- Poproszenie o zaufanie wydaje mi się słowem uniwersalnym by do niego dotrzeć. Mimo że już praktycznie nie poznaję Deku z zachowania to jednak nadal ten są dzieciak, który liczy na to, że będę jego kumplem. Zrobi dla mnie wszystko byle bym się nie odwrócił od niego.
-Ale one chcą zabić właściciela. Ja prawie zginąłem.- Dodał widocznie zawstydzony z tego faktu. No tak, ja sobie lepiej radziłem najwyraźniej.
-Ależ skąąąd...- Mruknął mój zielony Shadow, który usiadł obok mnie.
-Tsk, kto ci pozwolił się wtrącać.- Warknąłem, a on się zaśmiał "uroczo" a raczej chyba tylko on tak uważał.
-Rozmawiacie o moich braciach Shadowach. Jak mogłem siedzieć cicho?- Zapytał, a Izuku uderzył w ladę.
-Nie odzywaj się! Chciałeś nas zniszczyć.- Powiedział o wiele głośniej i o wiele bardziej nerwowo.
-Haha! Nawet jeśli to pomogę Kacchanowi i doradzę wam.- Stwierdził puszczając do mnie oczko. Ja za to się uśmiechnąłem zadowolony... on chce pomóc mi wybić ligę, to o to mu chodzi.
-Opowiem wam więcej o Shadowach. Oczywiście nie będę kłamać w przeciwieństwie do mojego poprzednika, czyli Szkarłatnego.- Powiedział uśmiechając się.

*Toga*
Gdy blondyn w najlepsze gawędził z Izuku ja zebrałam resztę ligi w moim pokoju, by przedyskutować całą sytuację. Oczywiście Kurogiri nie mógł uczestniczyć z takiego powodu, że służył tym na dole.
-Bardzo mnie wku*wił Izuku. Jak mógł powiedzieć MI że ja byłem wyrzutkiem skazanym na śmierć?! Ciężko mi to mówić, ale jako dzieciak byłem sam jak palec i nikt mi nie chciał pomóc. Byłem jak te dzieciaki z tego domu.- Przyznał Tomura opierający się o ścianę z założonymi rękami.
-Ja nadal nie wiem jak mógł rozkazać zniszczyć sierociniec...- Mruknęłam przypominając sobie jak uznał Yūki za taką "pchłę" jak tamte dzieci.
-Jestem złoczyńcą, ale nie będę zabijać dzieci które nie są niczemu winne bo jakiś wariat ma taki kaprys.- Dodał Dabi, a ja spojrzałam na niego ze zmarszczonymi brwiami.
-Nie mów na mojego męża wariat. Ja nadal go bardzo kocham. Po prostu... trochę mu odbiło...- Przyznałam nie wiedząc zbytnio jakiego innego argumentu użyć.
-A to wszystko wina Yūki. Gdyby nie chciała poznać znajomych od swojego ojczulka to by nas tu teraz nie było.- Warknął Tomura, a ja spojrzałam tym razem na niego wściekła.
-Nie jej wina że Izuku zrobił się teraz taki groźny!- Podniosłam głos, a Dabi prychnął.
-A jaki ma być? Delikatny i wrażliwy? Przecież to złoczyńca bez sumienia.- Odparł Dabi.
-Zamknijcie się.- Zarządził w końcu Stain który cały czas siedział cicho.
-Ah tak? Zebraliśmy się tu chyba żeby gadać a nie być cicho wiesz.- Odpowiedział opryskliwie Dabi na jego polecenie.
-Tak, przyszliśmy tu rozmawiać, nie się kłócić.- Odpowiedział wstając z łóżka na którym siedział. Tym razem nikt się z nim nie spierał.
-Proponuję nocą napaść na Deku. Doprowadzimy go do porządku skoro nikt nie pochwala jego zachowań.- Zarządził, ale ja pokręciłam głową.
-Nie pozwolę wam go zabić.- Powiedziałam ze smutkiem, a on spojrzał na mnie.
-Nie zabijemy go, tylko doprowadzimy do porządku. Przynajmniej ja tym razem się postaram, bo jestem to winny Tonemu.- Powiedział, a ja opuściłam głowę przypominając sobie jak Stain mówił że Tony nie żyje


Postaram się napisać następny rozdział jutro i wracam do pisania

Gdyby było inaczej Cz.II (bnha)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz