Mr. Compress

114 11 0
                                    

*Be. Ka*
Dobrze że Dabi odwrócił jego uwagę, ponieważ mogłem niepostrzeżenie wymknąć się z budynku. Pora na zmiany planów. Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta. Już od dawna wiedziałem że liga została podzielona przez Deku i jego manię na punkcie władzy. Niech liga go wykończy, a Yakuza tylko dobije. Tak. Siedziba ligi jest znacznie oddalona od reszty miasta, dlatego wiadomości nie dotrą tu za szybko. Dlatego ludzie nie będą nic wiedzieć o tym co tu zaszło i gdy Yakuza dobije Deku wszyscy będą sądzić, że to Yakuza ich pokonała. Będziemy na szczycie. Usłyszałem za sobą łupnięcie, odwróciłem się. Dabi cały poparzony wyleciał przez drzwi baru i poleciał jeszcze znaczny kawałek, a gdy wylądował na ziemi okrył go jego własny płaszcz. Deku wyszedł z baru tuż za nim i chyba mnie dostrzegł. O ch*j. Pomyślałem sobie i zacząłem biec. Musiałem jak najszybciej uciekać, bo już słyszałem świst powietrza towarzyszący jak Deku używa jednego ze swoich quirk do poruszania się. Ja używałem wybuchów by lecieć do przodu, ale spowalniały mnie znacznie otaczające drzewa które musiałem omijać. Odwróciłem się na moment i zamarłem. To mój koniec? Deku miał jeszcze do użycia trochę ognia Dabiego, lub wziął mu jego quirk. Zginę, zginę, zginę.

*Midoriya*
Uderzyłem w Kacchana pełną parą z tego co mi zostało, lecz jedyne co zrobiłem to podpaliłem las a on zniknął. Masakra, teraz się tu zlecą helikoptery przeciw pożarowe i jeszcze nas zauważą. Jesteśmy spaleni, a zaraz to dosłownie. Pominąłem fakt swojej wtopy i wzrokiem szukałem Kacchana, jednak on wprost wyparował. Gdzie on?!
-Tego szukasz?- Zapytał Tomura który następnie przebiegł przede mną przez płomienie i z ziemi podniósł szklaną niebieską kulkę, na której mieniły się niebieskie odbicia płomieni.
-COMPRESS!- Zawołałem wściekle rozglądając się za resztą ligi, lecz nikogo więcej nie widziałem. Nie miałem też odpowiedniego quirk by ich wytropić. Wyciągnąłem więc swój komunikator z kieszeni, lecz zanim zdołałem spojrzeć to Tomura położył na nim swoje obślizgłe łapska i użył rozpadu.
-To ci nie będzie potrzebne.- Stwierdził dumnie, a ja chwyciłem go za ręce i wykręciłem w tył, tak że aż krzyknął. Obszukiwałem go w poszukiwaniu szklanej kulki, jednak nie potrafiłem jej znaleźć. Zniszczył? Nie, on chce żebym tak myślał!
-Puść mnie a ci go dam.- Powiedział ulegając. Uśmiechnąłem się do siebie.
-Pamiętaj, że jeśli mnie okłamiesz to zginiesz.- Zagroziłem i puściłem go. On otworzył usta i wyciągnął dwoma palcami kulkę którą podarował mi prosto w dłoń. Obrzydziło mnie to nieznacznie, lecz właśnie miałem Kacchana jak na dłoni. Zamierzałem go zgnieść, lecz w tym momencie kulka zamieniła się w wielki głaz który zmiażdżył mi rękę dociskając ją do ziemi.
-Ha ha! Wpadłeś w moją pułapkę!- Zawołał Mr. Compress wyłaniając się zza drzewa.
-Naszą.- Poprawił go Tomura.
-Powinieneś się domyślić szefie, że ja potrzebuję kontaktu fizycznego by kogoś skompresować. Jednak jestem szybki i zwinny, więc szybko zgarnąłem ci Katsukiego sprzed nosa. Tak jak i Kurogiriego, Dabiego, Togę i Yūkę.- Pokazał mi kulki umieszczone między palcami, a ja patrzyłem na nich nienawiścią mając twarz przyciśniętą do głazu, który pokrywał moją rękę aż do barku i nie pozwalał mi na ruch.
-Tomura tylko był potrzebny by odegrać ten jakże zabawny teatrzyk.- Ukłonił się, a ja zgrzytałem zębami ze złości.
-Do następnego!- Zawołał uciekając a Tomura za nim. Wokół mnie już wszędzie były płomienie, więc musiałem jakoś sobie poradzić. Pacnąłem głaz ręką używając quirk Uravity. Kamień uniósł się w górę, jednak ramię i tak nie było mi już do niczego przydatne. Podniosłem się i dalej używając tego quirk uniosłem się w górę i wytężyłem wzrok. Zobaczyłem Tomurę i Compressa. Podleciałem do kamienia używając innego quirk na przyspieszenie i miałem właśnie uderzyć owym głazem w tą dwójkę. Nie mogłem jednak ponieważ Compress więzi moją żonę i córkę...

Gdyby było inaczej Cz.II (bnha)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz