Spór

163 14 15
                                    

*Uraraka*
-Nie szkodzi Mamoru. Myślę, że bez quirk i tak sobie radzę.- Powiedziałam, lecz w myślach byłam na siebie załamana. Nie radzę sobie i to w ogóle. Mamoru dał ręce na moje ramiona i popatrzył wprost w moje oczy.
-Odzyskam twoje quirk. Deku sam mi je da.- Powiedział zdecydowanie, na co lekko się uśmiechnęłam, a on mnie puścił.
-Że też tak strasznie się wszystko potoczyło. Pomyśleć że wszyscy się przyjaźniliśmy.- Mruknęłam wspominając dawne czasy.
-Ochaco.- Usłyszałam głosik małej Evy, która stała w drzwiach do kuchni. Odwróciłam się w jej stronę i nachyliłam.
-Co skarbie?- Zapytałam zmieniając ton głosu na łagodniejszy, a ona się uśmiechnęła lekko na momencik.
-Czy Tony mógłby u nas nocować?- Zapytała, a Mamoru podszedł do nas.
-Nie. Kategorycznie zabraniam.- Powiedział z powagą, a ja uśmiechnęłam się niezręcznie.
-Nie możemy. Widzisz Tony musi być pilnowany.- Wyjaśniłam krótko na co Tony od razu pojawił się za Evą i popatrzył na mnie groźnie.
-Nalegam.- Powiedział ze spokojem, mimo, że wcale się taki nie wydaje.
-Nie mogę na to pozwolić.- Upierał się Mamoru, a Tony spojrzał na niego.
-Jesteś okropny. Dzieciom odmawiasz?- Zapytał, a Mamoru zamilkł. Zmarszczyłam lekko brwi i spojrzałam na czarnowłosego.
-Dobrze. Możesz. Niech już będzie. Nie jestem okropny.- Uległ Mamoru, po czym wyminął nas i wyszedł z kuchni.
-Spakuję ci rzeczy, a ty Uraraka go pilnuje teraz.- Poprosił Mamoru. Muszę teraz mieć się na baczności, skoro mam się opiekować złoczyńcą, który pewnie też zabijał...

*Midoriya*
Podniosłem się i zbliżyłem do Yūki jak mi polecił Katsuki. Wybrałem już quirk, którym mógłbym ją zranić, aby powstał shadow, gdy ona nagle się odwróciła w moją stronę.
-Tata!- Zawołała i się podniosła, po czym się przytuliła do moich nóg, a ja ją obserwowałem. Nie mogę jej zrobić krzywdy. Jeszcze ostatnio miałem zamiar zrobić z niej takiego mocarza jak ja. Miała posiadać all for one.
-No dalej.- Usłyszałem szept Katsukiego, a ja zacisnąłem pięści i wściekle na niego zerknąłem kątem oka, po czym znów ze spokojem spojrzałem na małą, kucnąłem przy niej i przytuliłem do siebie jakbym mówił Kacchanowi "Nie".
-Czy ty sobie ku*wa jaja robisz?! Sam przed chwilą miałeś ją sprać.- Wstał ze stołka i zbliżył się do nas, a Yūki wystraszona jego tonem mnie puściła i się odsunęła.
-Wystraszyłeś ją.- Upomniałem go, a on się okropnie zaśmiał.
-Ch*j mnie to obchodzi. Ja sam zaraz ją rozniosę. Wku*wia mnie.- Powiedział a w jego dłoniach pojawiły się iskry.
-Kacchan, opanuj się. Jestem twoim szefem. Masz się mnie słuchać i zostawić Yūki w spokoju.- Powiedziałem poważnie podnosząc się z ziemi. Zwróciłem się do niego przodem stanowiąc przeszkodę jakby zamierzał zbliżyć się do mojej córki.
-Zejdź mi z drogi. Ja chcę ci pomóc.- Stwierdził próbując mnie wyminąć, lecz ja nadal starałem się go nie dopuścić.
-Ja chcę mieć córkę.- Odpowiedziałem na jego szczerą chęć "pomocy" a on wydał się wściekły.
-I będziesz mieć. Tyle że z Shadowem. Potem jej go weźmiesz. I następny i kolejny i wszystkie będą twoje. Miałeś mi zaufać.- Powiedział łapiąc mnie za ramię i popychając na bok, ja go chwyciłem za ramię i pociągnąłem do siebie.
-Yūki, idź do pokoju.- Poleciłem.
-Nie! Zostajesz tu.- Zaprzeczył Katsuki, lecz znacznie groźniej i wścieklej, przez co Yūki miała mętlik w głowie i nie wiedziała kogo się słuchać.
-Yūki, idź do mamy. Ona jest kochana i znacznie lepsza ode mnie. Bo nigdy nie zrobi ci krzywdy za żadne skarby.- Powiedziałem zupełnie szczerze.
-Ty najwyraźniej niestety też.- Stwierdził Kacchan niezadowolony i mnie puścił.
-Mamo!- Zawołała Yūki wystraszona i poleciała po schodach na górę.
-Namyśl się jeszcze. Tyle dobra możesz zrobić za pomocą jednej zwykłej dziewczynki.- Pogroził mi palcem, a ja prychnąłem.
-To moja córka, nie narzędzie zbrodni.-

Gdyby było inaczej Cz.II (bnha)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz