25. What Next?

1.2K 66 0
                                    

Próba się skończyła, a ja czułam się, jak gówno. Zazwyczaj to ja ostatnia opuszczam salę każdego dnia, ale dzisiaj chciałam wyjść pierwsza. Nie rozejrzałam się nawet za Justinem. Chciałam trzymać się od niego z daleka.

Weszłam do holu i zobaczyłam go ze skrzyżowanymi ramionami. Przygryzłam wargę i zaczęłam szukać innego wyjści.

-         Czego szukasz, Rissa? – usłyszałam go krzyczącego.

Pieprzyć moje życie. Szedł w moim kierunku, aż w końcu mnie minął.

-         Chodź tu. – rozkazał, nie zatrzymując się. Odwróciłam się w kierunku drzwi.

-         Muszę gdzieś być. – skłamałam.

Justin się zatrzymał i odwrócił.

-         Nie stawiasz pracy na pierwszym miejscu?

-         Skończyłam pracę trzy minuty temu. – wskazałam mój niewidzialny zegarek.

Podszedł do mnie.

-         Musimy pogadać. – odwróciłam się.

-         Niee, myślę, że nie musimy.

-         Ale ja myślę, że musimy.

Wypuściłam powietrze, przeszłam koło niego i weszłam do sali.

-         Co, Justin? – stanęłam. Zamknął drzwi.

-         Wiesz co!

-         Czemu musimy o tym gadać?!

-         Bo to wiąże się z twoją pracą! – założyłam pasmo włosów za ucho. – Czemu mnie zostawiłaś?

-         Potrzebuję trochę przestrzeni.

-         I myślisz, że będziesz miała przestrzeń dla siebie, skoro wyjeżdżamy w trasę za kilka dni?

-         Staram się być z dala od ciebie na teraz! Ale ty mnie tu zaprowadziłeś! Tak, pracujemy razem, ale nie musimy spędzać całego czasu razem! – powiedziałam sfrustrowana.

-         Czemu nie?

-         Dużo rzeczy się dzieje!

-         Jakich na przykład, Ri?! – uniósł ręce do góry. Stawał się niecierpliwy, więc ja też. 

-         Mam dosyć tego miejsca, Justin! Jestem jednym wielkim bałaganem! Mój ex mnie pobił, a ty wdałeś się z nim w bójkę! – wytykałam. – Wróciłam wczoraj do domu, żeby znaleźć go w łóżku z moją współlokatorką! Teraz ty się pojawiłeś, jesteś miły i… gówno! Czuję się bezradna i nie wiem, co czuję do kogokolwiek!

-         Myślisz, że korzystam z twojej bezradności?!

-         Nie… Nie wiem. – nie patrzyłam na niego.

-         Naprawdę nie wiesz?! – wyrzucił. Wzruszyłam ramionami. – Dzięki, że tak myślisz! Że bawię się twoimi emocjami. – drwił.

-         To nie tak, Justin!

-         To jak, kurwa?! To jest tak chore, że nie interesuję się tobą?! Byłaś tak traktowana, że nie widzisz dobrego gościa, stojącego przed tobą. Boisz się być traktowana dobrze?! Lubisz mnie w ogóle?

Z moich oczu poleciały łzy.

-         Tak, lubię cię! Boję się, okej! – jąkałam.

-         Czego?

-         Że zostanę zraniona po raz kolejny. Zamykam się, bo boję się być skrzywdzona! Całe życie byłam krzywdzona. Zawsze, jak pozwalałam komuś wejść w moje życie, ktoś nadużywał mojego zaufania. Ludzie zawsze wbijają mi nóż w plecy! Nie zniosę tego znowu!

-         Nie jestem, jak ci ludzie, Rissa.

-         Ta, słyszałam już to. Co się zmienia to inni ludzie i rany, które zostawiają po sobie. – otarłam łzy. – Nie pozwolę sobie przejść przez takie coś jeszcze raz. Nie radzę sobie z tym. Nie ufam już nawet ludziom… - zebrałam włosy z twarzy.

-         Nie dajesz mi nawet szansy. – powiedział.

-         Nie chcę twojego super życia, które mnie zniszczy. Za dużo przeszłam. Ja sobie nie radzę ze sobą, więc po co mam ciebie w to wciągać?

-         Moje życie nie jest takie super. Jestem człowiekiem, tak jak ty. Mam uczucia, chwile zwątpienia i problemy, jak ty. Też sobie czasem nie radzę. Wszyscy przez coś przechodzą. Dla niektórych jest ciężej. Troszczę się o ciebie, Marissa. Chcę cię bliżej poznać, ale ty odchodzisz od razu, gdy się do siebie zbliżamy. Nienawidzę tego. Chcę, żebyś mi ufała. Chcę, żebyś czuła się przy mnie bezpiecznie i nie chcę niczego bardziej, niż pięknego uśmiechu na twojej twarzy i myśli, że to dzięki mnie. – podszedł do mnie i otarł wszystkie łzy z moich policzków.

Byłam za bardzo zawstydzona, żeby na niego spojrzeć.

-         Boję się. – powtórzyłam.

-         Nie musisz. Powiedziałem, że zrobiłbym wszystko, co mógłbym, żeby cię chronić, ale nie mogę chronić cię przed tobą. Sama się krzywdzisz, tłumiąc wszystko w sobie. – podniósł moją brodę. – Daj mi szansę, żebym ci udowodnił, że jestem warty twojego zaufania.

Byłam na początku niepewna, ale chcę mieć z kimś takie relacje. Więc, zgaduję, że muszę spróbować. Może będzie warto.

-         Dam ci szansę. Tylko obiecaj, że będziesz ze mną szczery, bez względu na wszystko i ja też będę. – mrugnęłam, a z oczu wyleciały mi kolejne łzy.

-         Oczywiście. Jak mógłbym cię prosić o zaufanie, bez oczekiwania o to samo? – zachichotał.

Wzruszyłam ramionami.

-         Dalej potrzebuję trochę czasu. Żeby „wrócić na właściwy tor”.

-         Dam ci go, ale nawet nie próbuj mnie unikać.

-         Ok. – uśmiechnęłam się.

Przygryzł dolną wargę i podniósł mój podbródek, przez co moje usta były kilka centymetrów od jego. Spojrzałam na jego usta, a potem oczy. Szukał we mnie zwątpienia.

-         Wiesz, że to nie pomaga, prawda? – wyznałam.

-         Wiem, ale tęsknię za twoimi ustami… - odpowiedział.

Nie mogłam już stać przy nim tak blisko. Za bardzo kusił, więc podeszłam jeszcze bliżej. Umieściłam rękę na jego klacie i nasze usta się połączyły. Jego wargi były delikatne i miękkie. Oplotłam ręce dookoła jego szyi. Poczułam, jak się uśmiecha i oddaliłam się.

-         Nie chciałam cię zostawiać rano, ale myślałam, że tak będzie najlepiej. – szepnęłam do jego ust.

Teraz rozumiem. – pocałował mnie w policzek i delikatnie podniósł.

Body Rock.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz