W końcu winda się zatrzymała. Oboje leżeliśmy na podłodze.
- Ri, wszystko w porządku? – Justin odgarnął włosy z mojej twarzy.
Próbowałam złapać oddech, wciąż kaszląc, a Justin przyciągnął mnie do siebie, głaszcząc po głowie. Przytuliłam się do niego.
- Kochanie, wszystko będzie dobrze – uspokajał. – Musisz zachować spokój – potarł moje plecy.
Zamknęłam oczy. Moje ciało już się tak nie trzęsło i mogłam oddychać, ale dalej bolała mnie klatka piersiowa.
- Z tobą wszystko okej? – spytałam, wtulając się do niego. – J-ja mam klaustrofobię – poczułam, jak moje ciało dygotało.
Usiadłam i spojrzałam się na niego. Wyglądał na zszokowanego. Potarłam twarz i westchnęłam, patrząc na sufit, a potem na niego. Chwyciłam jego dłonie.
- Skup się, okej?
- Okej.
- Rozszerz nogi.
- Co? – wyglądał na zirytowanego.
- Rób, co ci mówię – mój głos był dalej słaby.
Posłuchał się, więc usiadłam pomiędzy nimi. Ponownie połączyłam nasze dłonie i odchrząknęłam.
- Pozwól mi opowiedzieć ci historię. O dziewczynie i chłopaku. On zakochał się w swojej najlepszej przyjaciółce*.
- Kiedy ona jest w pobliżu, nie czuje niczego poza radością – Justin się dołączył.
Uśmiechnęłam się pod nosem i rzuciłam okiem na nasze splecione ręce.
- Ale ona została już zraniona i to uczyniło ją ślepą. Nigdy nie byłaby w stanie uwierzyć, że miłość mogłaby ją dobrze potraktować – złamał mi się głos, a głowa zrobiła ciężka.
Potrząsnęłam lekko głową. Justin zabrał swoją dłoń i podniósł moją brodę.
- Czy wiedziałaś, że cię kocham? Czy byłaś nieświadoma? Jesteś uśmiechem na mojej twarzy i ja nigdzie się nie wybieram. Jestem tutaj po to, by uczynić cię szczęśliwą, jestem tu by widzieć jak się uśmiechasz. Chciałem ci to powiedzieć od dłuższego czasu – połączyliśmy nasze usta w jedność.
- To czemu mnie zdradziłeś? – oddaliłam się od niego.
- Nigdy bym tego nie zrobił. Wiesz ile dla mnie znaczysz?
- Chyba nie – łzy spłynęły po moim policzku.
- To co widziałaś nie było tym, co myślisz.
- To mi to wyjaśnij, Justin.
- Próbowałem, ale miałaś atak!
- Nie krzycz na mnie. Myślisz, że to pomoże?
- Przepraszam – potrząsnął głową i popatrzył w bok. – Oni zaczęli mnie szantażować.
- Kto?
- Scooter i moja była. Zaczęło się, jak nam się razem udawało.
- Co? Czemu mi nie powiedziałeś? – rzuciłam.
- Myślałem, że się jej pozbędę! Scooter jej płacił, więc nie przestawała mnie prześladować.
- Kiedy się dowiedziałeś? – spytałam.
- Właśnie się dowiedziałem! Powiedziała mi dopiero teraz! Chciałem się dowiedzieć, skąd ma mój nowy numer i skąd wiedziała, że tu jestem. Scooter jej powiedział! Myślał, że jak ją znowu spotkam to cię zdradzę. Wtedy chciałabyś mnie rzucić. Poszedłem do jej pokoju powiedzieć jej twarzą w twarz o gównie, w którym była – Justin zacisnął swoją szczękę. – Nie dam się więcej tak wkopać. Chcę być ze swoją dziewczyną, Marissa. Nikt się nie wtrąci w nasze sprawy. Za ciężko na ciebie pracowałem i twoje zaufanie. Nie pozwolę ci umknąć – kontynuował.
- Jak on mógł się zniżyć do takiego poziomu? Nie wiedziałam, że aż tak bardzo mnie nienawidził. Przepraszam. Mogłam cię wysłuchać. Naprawdę przepraszam – mój głos znowu się załamał.
- To nie twoja wina.
- Nic takiego by się nie wydarzyło, gdyby mnie tu nie było.
- Ale ja cię chcę! – powiedział sfrustrowany.
Nagle winda się lekko zakołysała. Westchnęłam.
- Czemu musimy przez to wszystko przechodzić? Naprawdę jest to wszystko tego warte?
- Tak – odpowiedział Justin.
Spojrzałam mu prosto w oczy, które cicho prosiły o dobrą odpowiedź.
- Jest – zgodziłam się słabo.
- Chcę cię, kochanie – chwycił mnie za rękę.
- Też ciebie chcę… - zaczęłam, patrząc na nasze splecione dłonie. – Myśl o tobie zdradzającym mnie boli tak bardzo – chwyciłam się za klatkę piersiową. – Jestem do ciebie tak przywiązana, że aż mnie to przeraża. Spanikowałam, gdy się obudziłam, a ciebie tam nie było. Jak może ktoś, kto sprawia, że jestem taka silna tak mnie złamać? Jesteś dla mnie wszystkim, Justin.
Przybliżył się do mnie i pocałował. Delikatnie przycisnęłam jego dolną wargę. Justin rozwarł usta, a mój język prosił o wejście.
Uklęknęłam nad nim, żeby dominować. Justin trzymał ręce na moich biodrach. Dziobnęłam jego wargę ostatni raz, a on się na mnie spojrzał.
- Czemu dalej płaczesz? – zapytał.
- Nie martw się. To łzy szczęścia.