3.

179 14 28
                                    

Damon

Portfel Eleny jeździ ze mną od tygodnia na desce rozdzielczej w moim samochodzie. Nie wróciła po niego, jak przewidywałem, ale może się nie zorientowała. Nic straconego, przypomnę jej, jak ją spotkam. Już widzę, jak się będzie wściekać. Podoba mi się, gdy jest zła.

Uśmiecham się sam do siebie, gdy o tym myślę.

— Komu ukradłeś portfel?

Z zamyślenia wyrywa mnie Klaus. Wsiada do mojego samochodu i od razu zauważa portfel. Czuję dziwny dreszcz. Jakby strach. Nie chcę, żeby wiedział, do kogo należy.

Sięgam po niego, ale on bierze go do ręki, zanim zdążę mu go zabrać. Robi szybki unik i mi się to nie udaje.

— Nikomu, oddaj — warczę na niego.

Dziewczyna chyba serio mi się podoba, a on niby żartem, ale zabronił mi się nią interesować. Pojęcia nie mam dlaczego, ale nie chcę, żeby wiedział, że się z nią widziałem.

Szarpię się z nim chwilę, ale udaje mu się otworzyć portfel i zobaczyć do kogo należy. Natychmiast zastyga w bezruchu i zabija mnie wzrokiem.

— Co tu robi jej portfel? Była tu z tobą? W tym samochodzie? — warczy jak nakręcony, bo w jego głowie pojawiły się zboczone domysły.

— Nie — znów warczę na niego w odpowiedzi.

Jestem zły.

Dlaczego Klaus tak reaguje? Muszę się dowiedzieć, ale nie chcę wszczynać kłótni. Prycham krótkim śmiechem, żeby zbił z tonu.

— Spodobała ci się? — przesłuchuje mnie.

Uśmiech znika mi z ust.

— Kto? Ta cnotka? — pokazuję palcem, na jej portfel — w życiu — zaprzeczam jak palant.

— Właśnie to w niej jest najfajniejsze. Nie gadaj, że nie zauważyłeś. Nie jest łatwa — wzdycha. Opiera się o zagłówek — ona złamie ci serce — grozi, ale na jego ustach pojawia się ten uśmiech, który dobrze znam.

Towar wchodzi. Znów się naćpał!

— Jaaasne — kpię z niego, ale jestem zły, że znów leci na tym gównie — moje serce jest nie do ruszenia — zaprzeczam mu, ale tym razem, jedynym z resztą, nie jestem tego taki pewien.

Gdy myślę o tej dziewczynie, czuję, jak serce dziwnie mi drży na krawędziach. Nie chcę tego czuć, ale to niesamowicie przyjemne.

— Też tak gadałem, kiedyś — mamrocze pod nosem i zakrywa dłonią twarz — a teraz nie mogę sobie jej wybić z głowy.

Odlatuje mi na siedzeniu. Zerkam na niego szybko.

— Co ty gadasz? Jakie kiedyś? — pytam z niedowierzaniem, ale Klaus mi nie odpowiada, leci — ej, gadaj mi tu! Byliście ze sobą? Jak długo wy się w ogóle znacie? — szturcham go, ale on osuwa się tylko na siedzeniu — pieprzony, ćpun! — warczę na niego.

Kurwa! Elena podoba się Klausowi! Prawdopodobnie byli ze sobą, a on dalej coś do niej ma!

Złość pali mi styki w mózgu. Nie wiem, dlaczego tak reaguję, ale muszę się dowiedzieć prawdy. Zerkam na Klausa. Od niego nic już nie wyciągnę. Jest zaćpany w trupa.

W Bree's — knajpie na obrzeżach miasta, w której załatwiam Klausowi towar — załatwiam co mam załatwić i jadę z powrotem. Wyrzucam zaćpanego Klausa do Red Door i zostawiam go tam z Elijahem. Portfel dosłownie pali mnie w dłoń, gdy wsiadam z powrotem do samochodu i biorę go do ręki. Otwieram i chcę sprawdzić adres. Ukradłem jej go przecież właśnie po to. Przeszukuję go, licząc, że znajdę jakiś podrobiony dowód, ale zamiast tego znajduję legitymację szkolną! LEGITYMACJĘ! Gdzie ta dziewczyna się wychowała? Na pewno nie tu w Nowym Yorku. Zamykam portfel i ruszam z piskiem opon.

Mieszka na obrzeżach Central Parku, na Manhattanie. Niedobrze mi na samą myśl o Manhattanie.

Pół godziny później jestem na miejscu. Wysiadam z samochodu. Rozglądam się. Nie chciałbym spotkać tu nikogo znajomego, a zwłaszcza ojca, ale w tym miejscu wszystko jest możliwe. Naciągam czapkę bardziej na oczy. Wkładam portfel do kieszeni i idę prosto do wejścia do budynku. Wjeżdżam windą na siódme piętro. Dlaczego mieszka akurat na siódmym? Dlaczego na Manhattanie? To miejsce i to piętro mnie prześladuje całe życie. Czuję ciarki na plecach.

Pukam, ale nikt mi nie odpowiada. Walę pięścią. Jestem nabuzowany jak zwierze. 

Dlaczego nikt mi nie powiedział, że była z Klausem!

Love that consumes youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz