„naczytałaś się romansideł kochana"

2.7K 92 22
                                    

7:34

Biegłam ile siły w nogach przepychając się między ludźmi, którzy tak jak ja muszą się zmierzyć z szara codziennością. Byłam bardziej niż pewna, że nie zdąże dobiec na wyznaczony czas. Zostały mi niecałe 3 minuty do odjazdu pociągu, a ja nie byłam nawet w połowie drogi. Zaspałam, przyznaje się, ale tym razem nie było to z mojej winy.
Brawo ja -szepnęłam pod nosem, zdając sobie sprawę z tego, że o pracy o której tyle lat marzyłam, mogę już zapomnieć.
Spóźnienie na start zazwyczaj nie wróży nic dobrego.
Zaraz po ukończeniu studiów postanowiłam, że przeprowadzę się do
Nowego Jorku wraz z moja przyjaciółka. Od wczesnego dzieciństwa marzyłyśmy o zamieszkaniu na zatłoczonym Brooklinie i stało się, jesteśmy tutaj, spełnione.

***

Nim się spostrzegłam znalazłam się na przeciwko studia. Lekko niedowierzając, że jednak jestem aż dwie minuty przed czasem spojrzałam na ogromny szklany budynek, wziełam głęboki oddech i niewiele myśląc wparowałam do środka.

Oniemiałam, to miejsce było przeogromne. Przede mną znajdowała się recepcja, a za nią szklana winda która wjeżdżała właśnie na ostatnie piętro budynku. Jednak kiedy zaczęłam podążać w stronę podłużnego biurka, coś na mnie wpadło, a raczej ktoś. Z impetem upadłam na tyłek na zimne kafle.
Nie ma to jak zrobić dobre pierwsze wrażenie- pomyślałam.
Czułam na sobie wzrok wszystkich obecnych osób w budynku. Myślałam, że zapadnę się po ziemie, ale jak to moja ciotka mawiała „nieważne co wstydliwego zrobiłaś, udawaj, ze to nigdy się niewydarzyło".

-„bardzo przepraszam" usłyszałam głos mężczyzny. Spojrzałam w górę i spostrzegłam wysokiego chłopaka z burza czekoladowych loków.

Miałam wrażenie, że już go gdzieś widziałam, ale nie mogłam sobie przypomnieć skąd. Być może tylko mi się tak wydawało.
-„jasne, nie ma sprawy, nic się nie stało" odparłam uśmiechając się.
Brunet podał mi dłoń aby mi pomoc, i takim oto sposobem znowu stałam na dwóch nogach.
-Dziękuje i przepraszam, ale muszę iść bo jestem już spóźniona- gdyby nie to, że za jakaś minutę powinnam być w gabinecie mojego (mam nadzieje) przyszłego pracodawcy to byc może potoczyłoby się to jak w jakimś filmie. Miłość od pierwszego wejrzenia. Tak, to jest to. Dziewczyna spieszy się na rozmowę kwalifikacyjna, wpada na kogoś, a tym kimś okazuje się przystojny brunet o niesamowicie piękny lokach, pomaga jej, a ona w zamian za pomoc zaprasza go na kawe, pierwsza randka później druga i rodzi się z tego namiętna miłość i żyją długo i szczęśliwe.

Zdecydowanie za dużo naczytałaś się romansideł kochana.
To byłoby za piękne żeby było prawdziwe.

-no tak, oczywiście, nie będę pani zatrzymywał, mam nadzieje, że do zobaczenia i życzę miłego dnia- powiedział odgarniając lewa rękę swoją grzywkę. Odwrócił się na pięcie i jakby nigdy nic odszedł. Lecz po chwili odwrócił się jeszcze na chwilkę i uśmiechnął machając mi dłonią na pożegnanie.

Stałam tak jeszcze przez moment analizując co się przed chwilą zdarzyło, ale długo mi to nie zajęło bo przypomniałam sobie, ze jeśli nie ruszę się z miejsca to będzie po mojej wymarzonej pracy.

Zoey dasz radę- powtarzałam sobie w myślach. Czekałam od 10 minut przed gabinetem cała zestresowana modląc się w duchu abym nie palnęła żadnego głupstwa przed pracodawcą.

Nagle zza drzwi wyszła niska kobieta ubrana w ciemnozielony garnitur i z nietęgą mina odparła -Następna osoba proszona jest do gabinetu.

No to życzcie mi powodzenia.

***
Hejka wszystkim, mam nadzieje, ze spodobał wam się mój pierwszy rozdział. Wiem, ze nie jest zbyt długi, ale obiecuje, ze następny będzie o wiele dłuższy.
Piszcie komentarze co o nim sądzicie!

Do kolejnego

rainy day // timothée chalamet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz