Witajcie! Oto pierwsza część REMAKE'u tegoż opowiadania. Rozdziały zostały wydłużone aż o sto procent! Chciałam, żeby dialogi wyglądały naturalniej i żeby bohaterowie rozmawiali, a nie prowadzili wymuszone dialogi, kiedy wypadałoby pogadać na poważny temat.
Mam nadzieję, że całość wam się spodoba i chętnie przyjmiecie tę opowieść na swoje barki.
Enjoy Krewetki!
~•~•~•~•~•~•~•~
Już niedługo miał zadzwonić pierwszy dzwonek rozpoczynający rok szkolny. Jeszcze trochę, a znów zostanę więźniem nudnej placówki, w której to prawie każda dziewczyna od zawsze sądziła, że miała u mnie jakieś szanse. Szczerze sam nikomu ich nie dawałem. Wszak nie było nikogo bardziej cennego, niż przekąski, które dostarczały mi o niebo więcej frajdy, niż jakiś tam związek. Każdy wokół mnie wyraźnie miał inne mniemanie na ten temat. Licealiści stali porozrzucani po całym dziedzińcu zbici w grupki, jakby właśnie towarzystwo miało im pomóc. Ja wolałem stać sam oparty o framugę drzwi frontowych. Wolałem też trzymać się w mniejszej grupie, która na pewno mnie rozumiała bardziej, niż ktokolwiek inny. Czekałem na swoich przyjaciół, bo chyba mogłem ich tak nazwać, już piętnaście minut, czyli w zasadzie o pięć minut za długo... Byłem zirytowany i to nie na żarty. Specjalnie nie wyciągałem ze swojego sejfu paczki żelek w kwaśnej posypce, ze względu na to, że miałem dostać za darmo swoją paczkę. Darmowe przekąski jakoś lepiej mi smakowały, niż te, które sam sobie zakupiłem. Sam nie wiem dlaczego.
Kiedy tylko dostrzegłem Yoongiego z Namjoonem u boku, odepchnąłem się od framugi, po czym strzepnąwszy niewidzialny pył z ramion, utorowałem sobie drogę wśród pierwszoklasistek. Wiedziałem, że będą moją rozrywką na cały następny rok szkolny. Jaką rozrywką, ktoś zapyta. Otóż zawsze uważałem, że wkładanie liścików do szafki z butami przestało być modne, ale to nadal było na fali. Dość często znajdowałem kolorowe, wyperfumowane karteczki z prośbą i spotkanie w typowo intymnych miejscach takich jak dach, na który mamy zakaz wstępu, czy ogródek szkolnego ciecia za salą gimnastyczną. Często byłem zapraszany za szkołę, co już było tak typowe, że zastanawiałem się, czy te dziewczyny w ogóle miały w sobie jakąś kreatywność.
- Gdzie moje wężowe żelki z kwaśną posypką? - warknąłem cicho. Naprawdę wolałem ukryć swoją irytację. Przecież tyle dziewczyn mogło mnie zobaczyć i nici z rozrywki.
- Nam też miło cię widzieć po tak długiej przerwie, Jungkookie. - Yoongi jak zwykle poczęstował mnie swoim sarkastycznym tonem. Zamiast szukać w swoim plecaku mojej darmowej przekąski, stał z luźno przewieszonym przez ramię plecakiem i wyraźnie ani mu się nie śniło ruszać.
- Jak minął weekend? - zagadnął Namjoon, szturchnąwszy łokciem swojego kompana pod żebra. Ten jak na zawołanie zdjął plecak, wywracając przy tym oczyma. No. W końcu dostanę swoje wymarzone jedzonko.
- Średnio. Mama znów chciała zmusić mnie do zatrudnienia lokaja, a ja nikogo takiego nie potrzebuję. Potrafię przecież sam się ubrać i wyprać sobie ubrania - odparłem, po czym odebrałem wyczekiwaną paczkę. Po jej otwarciu zmierzyłem wzrokiem Yoongiego i uśmiechnąłem się. - W tym roku też nie zamierzasz nosić podręczników? Za ciężkie, co?
Napakowałem sobie do usta zbyt wiele kwaśnych smakołyków. Zdawałem sobie sprawę, że wyglądałem jak chomik przygotowujący się na zimę, ale jakoś tak nie mogłem się powstrzymać. To było ponad mnie. Kwaskowaty zapach dochodzący z paczki nadal podrażniał mój nos i kusił niesamowicie.
Yoongi w odpowiedzi wzruszył rękami. Zostałem zignorowany.
- No i ten - zacząłem z pełną buzią, jednak Namjoon doznał jakiegoś dziwnego olśnienia.
YOU ARE READING
|| I'm Not Gay! | jjk + pjm || REMAKE
FanfictionKiedy Jungkook twierdzi, że nie jest gejem, ale nikt, a momentami on sam, w to nie wierzy. Mówi się trudno i idzie się na przód czasem nawet wbrew sobie. [UWAGA! CHOĆ OPOWIADANIE JEST REMAKEiem I AKCJA POWINNA TOCZYĆ SIĘ TAK SAMO JAK W ORYGINALE, RO...