Witajcie! Udało mi się napisać rozdział, choć nie ma już poniedziałku. Nie wyrobiłam się, bo kurde zachciało mi się kawę robić. Mówi się trudno. Rozdział jest i się z tego bardzo cieszę. Teraz idę robić syropek z cebuli, bo brata męczy kaszel.
Enjoy Misie!
~•~•~•~•~•~•~•~
Podsumowując moją przyszłość, to nie jest aż tak źle. Rodzice zawiązali jakieś porozumienie z rodzicami Kimi. Oni będą prawnikami ich firmy kosmetycznej i zarobią krocie, a ja stanę przed ołtarzem z ich córką. Opłacało się każdemu. Oczywiście według moich rodziców. Skąd przecież mieli wiedzieć o mojej szkolnej przygodzie z chłopakiem? Kimi by im nie powiedziała. Poza tym przypisała sobie malinkę na moim obojczyku, choć doskonale wiedziała kto mógł ją zrobić. Z nikim innym przecież się nie spotykałem. Mama była zachwycona, a ja uznałem, że tak będzie lepiej. Pomimo zmęczenia sytuacją byłem świadom konsekwencji. Jungkook albo się odczepi albo zacznie walczyć, ale czy stanie coś na drodze moim rodzicom? Nie wątpię, szczególnie, że ich starszy syn był na studiach, a ktoś musiał je opłacić, bo przecież sam pracy nie znajdzie.
Posunąłem się nawet do ostrzeżenia Jungkooka telefonicznie. Rozmowa twarzą w twarz skończyłaby się moją uległością. Wiedziałem, co potrafił ze mną zrobić. Po prostu innego wyjścia nie miałem.
Tak samo nie miałem innego wyjścia, gdy spotkałem się z Kimi przed szkołą. Szliśmy razem za rękę. Czułem się z tym nieswojo, ale wiedziałem, że tak ma być. Jakoś wytrzymam do zakończenia szkoły. Byleby Jungkook nie rzucał się za bardzo. Nie chciałbym sprawić mu przykrości, a przecież wszyscy wiedzieli, że Kimi nie będzie oszczędzała się w słowach.
Zauważyłem, że Jungkook odwrócił wzrok, gdy przechodziliśmy obok, więc wziąłem to za dobrą passę.
Wprawdzie spokój miałem przez pierwsze dwa dni. W piątek, gdy sądziłem, że wszystko już tak zostanie i że na pewno uwolniłem się od jego osoby, w końcu nie siedziałem z nim w ławce, a za tym szedł brak kontaktu, nawet telefonicznego, zaś na siłowni był nieszkodliwy, bo po prostu przychodził w innych godzinach, ale... Zawsze musi być jakieś ale w związku z jego osobą.
Na początek dnia zaserwował coś, czego kompletnie się nie spodziewałem i zupełnie nie myślałem o tym, że w jakikolwiek sposób będę zły. Widziałem, że rozmawiał z przewodniczącą szkoły. Całe to spotkanie odbywało się przed głównym wejściem do budynku, przy czym miało charakter wyznaniowy. Jungkook nie trzymał w dłoni żadnego listu, a więc wyraźnie dziewczyna postanowiła inaczej do niego zagadać. Uśmiechał się do niej, a gdy mnie zobaczył, szepnął parę słów, po czym pocałował ją krótko. Chcąc nie chcąc przyspieszyłem kroku, czego Kimi nie rozumiała, ale nie komentowała. Byłem zły na niego, a tymczasem sam nie byłem lepszy.
Żeby tego było mało po całej tej szopce, gdy lekcje się zaczęły na dobre, bezceremonialnie wyrzucił dziewczyny siedzące przede mną, żeby móc przede mną usiąść. Oczywiście w asyście Yoongiego i Namjoona. Wtedy Kimi nie wytrzymała, zaś ja wolałem siedzieć cicho.
- Co to ma znaczyć? - zapytała podejrzliwie, acz nie cofnęła się przed wrednym tronem.
- Myślałem, że masz oczy, bo jak na moje oko zmieniam miejsce. - Jungkook wzruszył ramionami, po czym zaczął wypakowywać swoje rzeczy na ławkę. O dziwo nie wyciągnął żadnej przekąski.
Próbowałem być spokojny. W końcu całował dziewczynę przed szkołą, prawda?
- Myślałam, że masz rozum i zrozumiałeś swoją sytuację. Poza tym lizałeś się z przewodniczącą. - Zauważyła z triumfalnym wymalowanym na twarzy.
YOU ARE READING
|| I'm Not Gay! | jjk + pjm || REMAKE
Hayran KurguKiedy Jungkook twierdzi, że nie jest gejem, ale nikt, a momentami on sam, w to nie wierzy. Mówi się trudno i idzie się na przód czasem nawet wbrew sobie. [UWAGA! CHOĆ OPOWIADANIE JEST REMAKEiem I AKCJA POWINNA TOCZYĆ SIĘ TAK SAMO JAK W ORYGINALE, RO...