Rozdział 20: Jimin

373 48 8
                                    

Witajcie! W tym tygodniu pojawi się jeszcze jeden rozdział. Postanowiłam dodawać dwa tygodniowo, skoro mam tyle wolnego, a kto wie, czy przypadkiem nie pojawi się więcej części, jak nie najdzie mnie ochota~

Niewiele mam dziś do powiedzenia, więc Enjoy Misie Patysie!

~•~•~•~•~•~•~•~


Jakoś nie potrafiłem odpędzić od siebie głupich myśli w związku z Kimi. Nie przepadałem za całowaniem jej. Czułem, że nie robiła tego z emocjami. Tata powiedział mi, że jeśli naprawdę tego chcę, wystarczy zaczekać, aż nabierze tych najpotrzebniejszych uczuć. Problem polegał na tym, że nie wiedziałem, czy chciałem. Po prostu robiłem to, czego ode mnie oczekiwano, a raczej czego sam oczekiwałem od siebie i swojej przyszłości. Denerwowało mnie to całe "kocham albo nie kocham", które polemizowało ze sobą wewnątrz mojej głowy.

Poza tym ciągle miałem przeczucie, że coś się stanie. Zastanawiałem się tylko, czy będzie to miało związek z Jungkookiem, czy może faktem, że będziemy spacerować po górach. Całe szczęście zapakowałem niewielką apteczkę. Nauczyciel na pewno miał takową przy sobie, ale byłem spokojniejszy, mając swoją.

- Będziemy szli z tyłu? - zapytała Kimi cicho, zerkając na Jungkooka. Najpewniej po to, by upewnić się, że nas nie podsłuchiwał. - Wiesz, żeby nauczyciel nas nie usłyszał, kiedy Jungkook znowu będzie mnie denerwował.

- Możemy.

Coś czułem, że powinienem jeszcze dodać, że nie byłem pewien, czy to coś zmieni, skoro tak bardzo lubiła krzyczeć na Jungkooka, ale nie chciałem psuć jej humoru. Niech chociaż ona dobrze się zabawi.

- Aczkolwiek mam nadzieję, że ten typ nas zostawi w spokoju - skomentowała jeszcze, choć już nie tak głośno.

- Hm, może Jungkook poszedł po rozum do głowy i zostawi nas w świętym spokoju? - zapytałem, niezbyt przekonany co do tej teorii.

- Co to, to nie - wtrącił Jungkook, który siedział przed nami. - Ja rozum zawsze miałem.

- Nie podsłuchuj, bałwanie - warknęła Kimi. Jej bezmyślne odzywki czasem mnie przerażały. - Znajdź sobie kogoś innego do nękania.

- Ja nikogo nie nękam. Chcę tylko odzyskać kogoś, komu sama kazałaś rozkochać mnie w sobie. - Dmuchnął teatralnie w swoją grzywkę. - Zdecyduj się, czy mam go kochać, czy może jednak nie.

Słysząc te słowa zrobiło mi się ciepło. Zresztą zawsze tak reagowałem na otwarte wyznania Jungkooka, jednak nie mówiłem o tym Kimi. To mogłoby popsuć naszą i tak kruchą relację.

- Ile razy jeszcze to usłyszę? - zapytała sarkastycznie Kimi, bo wyraźnie zabrakło jej argumentów.

- Tyle ile trzeba. - Z uśmiechem odwrócił się do Namjoona, by przybić z nim piątkę.

Widząc, jak Yoongi zerkał na mnie ze swojego fotela, przypomniałem sobie o zaserwowanej mi groźbie. Czy bałem się jej? Właściwie to nie. Przemoc fizyczna absolutnie nie wchodziła w grę, a więc pozostały im tylko słowa, na które przecież mogę się uodpornić. Nikt nie kazał mi brać ich sobie do serca. Czułem się przez to na swój sposób nietykalny, choć wciąż byłem przedmiotem sporu i nie potrafiłem tego zmienić. Może do samego końca szkoły będę tylko rzeczą sporną w tej wojnie, a potem po zakończeniu szkoły zaznam spokoju?

***

W końcu rozprostowałem nogi. Dotarcie do celu nigdy tak bardzo mnie nie uszczęśliwiło, jak w tej chwili. Już miałem dość układania się tak, żeby Kimi było wygodnie, przez co sam cierpiałem przez niewygodę. Chwilę później pojawił się mężczyzna w zielonym mundurku. Przez to, jak przywitał się z Namjoonem, domyśliłem się, że to ten jego kuzyn.

|| I'm Not Gay! | jjk + pjm || REMAKEWhere stories live. Discover now