Epilog: Jungkook

613 50 48
                                    

Zaraz po powrocie z wycieczki, pojechałem z mamą do szpitala. Jak zwykle nie mogła sobie odpuścić narzekania na mojego wychowawcę, choć ze swojej winy doprowadziłem się do takiego stanu. W ogóle okazało się, że miałem zwichniętą kostkę, a to z kolei wiązało się z jej nastawianiem. Nigdy bym się nie spodziewał, że coś tak nieznacznego, mogło tak bardzo boleć. Ale przeżyłem!

Niestety dostałem zwolnienie z zajęć lekcyjnych na tydzień. Co z tego, że mogłem poruszać się o kulach. Mama nalegała na zwolnienie, żebym mógł odpocząć. I co mi po tym było? Okrągły tydzień pełen nudy i lenistwa... Tylko jak ja będę kontynuował misję zdobycia Jimina? Podejrzewam, że zrobiłem jakiś progres w tej kwestii, ale to nadal nie było sto procent. Chociaż może tutaj historia kończyła się na na osiemdziesięciu dziewięciu procentach, jak w Tomb Raiderze, gdy nie znajdzie się wszystkich artefaktów?

Nie. Nadmiar wolnego czasu, pozwalający mi na zasięgnięcie po gry, zdecydowanie zepsuł mi umysł. Pewnie z tego powodu bałem się napisać do Jimina. Wszystkiemu były winne gry. Mama miała rację, aczkolwiek jakoś trudno było mi odłożyć na bok kontroler i wyłączyć playstation.

No cóż, życie zmusza do dziwnych decyzji, bo Park sam do mnie napisał, co zaakceptowałem z niemałym zaskoczeniem i niespodziewaną palpitacją serca.

> Hej. Wszystko w porządku?

Nie, bo nie ma mnie przy tobie.

< No pewnie. Mam zwolnienie do końca tygodnia.

Przecież nie mogłem tak po prostu mu tego napisać, prawda? Kimże bym był, gdybym zachowywał się jak głupi nastolatek? Oczywiście, że głupim nastolatkiem.

> To dobrze. Nie wiem, czy przepisujesz notatki po swoich nieobecnościach, ale mimo wszystko oferuję ci się jako ten, który ci je przyniesie.

Zeszyty Jimina? Cholera jasna, jak on mi je przyniesie, nie będę musiał się martwić, że coś poszło nie tak, a moja misja, w trakcie której Jimin miał zrezygnować z Kimi i wybrać mnie, zostanie dokończona! Hm... Te myśli wyglądały tak, jakbym był gejem, a przecież byłem biseksualistą. Muszę się zdecydować.

< W sumie mógłbyś mi je przynieść.

Musiałem ograniczyć swój entuzjazm, żeby nie wyjść na prawdziwego geja.

> Jeśli podasz mi adres, to nie ma problemu. Może nawet pomogę ci z matmą, czy coś w tym stylu.

Jeśli ta matematyka będzie polegała na dodaniu do siebie naszych ust, to przyjdź nawet dziś... Oszalałem. Naprawdę oszalałem.

< Byłbym bardzo wdzięczny za twoją pomoc. Yoongi poda ci mój adres.

> Dlaczego ty mi go nie podasz?

< Bo wolę, żebyś tym mu powiedział, że do mnie przyjdziesz?

< Wiesz jak trudno rozmawia się z nim o takich sprawach?

Westchnąłem ciężko. Mimo wszystko i tak wiedziałem, że rozmowa z Yoongim mnie nie ominie... Już nawet z Namjoonem łatwiej rozmawiało się o emocjach! Kim przynajmniej je rozumiał i próbował mi pomóc, nie unikając żadnego tematu. Oczywiście Yoongi był moim przyjacielem, jednak nie posiadał zbyt dużej rezerwy empatii.

> No dobrze. Przyjdę jutro około 16.

< Będę czekał!

Czyli nie wszystko było stracone! Jimin sam się zaoferował, żeby do mnie przyjść. Z radości, bezmyślnie rzecz jasna, wstałem z krzesła, czego pożałowałem szybciej, aniżeli bym się tego spodziewał. Szybko podniosłem schowaną w szynie gipsowej nogę, skacząc przez zastrzyk bólu.

|| I'm Not Gay! | jjk + pjm || REMAKEWhere stories live. Discover now