— Tyler, zwolnij.Zignorowałem uwagę Nancy i wcisnąłem mocniej pedał gazu, wyprzedzając trzeci z kolei samochód.
— Wpadnę dziś z dziewczynami pokibicować wam na treningu — oznajmiła, opierając nogi o deskę rozdzielczą.
— Dzięki, nie trzeba.
Kątem oka widziałem, jak brudne podeszwy jej vansów raz po raz ocierają się o przednią szybę. Myślałem tylko o tym, by nie wybuchnąć i nie dać się tak łatwo sprowokować. Od samego rana starała się za wszelką cenę wyprowadzić mnie z równowagi. Począwszy od nakładania sobie na twarz tapety, bóg jeden wie, ile dokładnie czasu, przez wylanie swojego obrzydliwego vege koktajlu na moje buty, a kończąc na porysowaniu torebką mojego maleństwa. Dobrze wiedziała, że to auto znaczyło dla mnie więcej niż nasz idiotyczny związek i najwidoczniej miało być to czymś w rodzaju zemsty, za ubiegłą noc.
— A wieczorem idziemy razem na imprezę do Oscara. Dresscode lata dziewięćdziesiąte. Musisz koniecznie założyć tę jasnojeansową kurtkę, którą kupiliśmy w zeszłym tygodniu w Bershce i jakiś czerwony t-shirt, żebyś pasował do mojego outfitu...
Liczyłem czas, w którym jej nie słucham. Prawie dwadzieścia minut głosu Nancy krążącego bez celu po samochodzie, nim wreszcie zaparkowałem na zatłoczonym parkingu i zgasiłem silnik.
— Nie czekaj na mnie, muszę jeszcze iść się odlać — rzuciłem, wychodząc z pojazdu.
Blondynka nie wyglądała na zadowoloną, ale po chwili namysłu wzruszyła tylko ramionami i ruszyła w stronę szkoły. Kiedy jej odziana w róż sylwetka zniknęła w budynku, z westchnieniem oparłem się o czerwoną maskę audi. Sięgnąłem po telefon, odpisałem na dwadzieścia esemesów mamy jednym, w którym poinformowałem ją tylko, że żyję, nikt mnie nie porwał i nie mogę teraz oddzwonić, bo jestem w szkole, po czym odpisałem Nancy, która już zdążyła do mnie napisać, że zajęła mi miejsce w klasie.
Git. Będę za 3 min.
— Ty!
Podniosłem głowę znad ekranu, słysząc z oddali zdrobnienie swojego imienia. W moją stronę szybkim, pewnym krokiem szła drobna brunetka.
I znów poczułem się tak, jak dwa lata temu. Będąc na zatłoczonym, szkolnym parkingu poczułem się samotny, jak jeszcze nigdy wcześniej. Czułem żal, rozpacz i niepohamowaną wściekłość, która zaczęła wypełniać mnie całego. Przełknąłem głośno ślinę.
— Halo, Ziemia do Tylera!
Dziewczyna uniosła dłoń i pomachała mi pięcioma szczupłymi palcami przed twarzą. Upłynęło kilka sekund, zanim dotarło do mnie, że to się dzieję naprawdę. Chciałem powiedzieć coś sensownego, ale z moich ust wydobył się tylko cichy szept – jej imię, które od wczorajszej nocy nie dawało mi spokoju. Skyler wywróciła oczami, jakby spodziewała się takiej reakcji z mojej strony i pstryknęła mi pare razy palcami przy uchu.
— Skup się Emerson — zaczęła stanowczo. — Czy Liv wróciła wczoraj do domu?
Zmarszczyłem brwi. Liv? Każdą informację przetwarzałem z irytującym opóźnieniem. Liv. Olivia. Tak, moja młodsza siostra i zarazem była najlepsza przyjaciółka Sky. Ale czy wróciła wczorajszego wieczoru do domu?
— Skąd mam wiedzieć?
— Hmm, no nie wiem, zastanówmy się, bo może to też twój dom?
— Spałem... gdzieś indziej.
Miałem wrażenie, że w jej oczach zobaczyłem błysk smutku, który jednak został szybko wyparty przez pełne pogardy spojrzenie.
— No tak — mruknęła Sky i mógłbym przysiąc, że w myślach dośpiewała sobie: Powinnam się była tego spodziewać. Zdawała się, jakby chciała splunąć mi prosto w twarz. Ona jednak odwróciła się szybko na pięcie i zaczęła zmierzać w stronę, z której ówcześnie przyszła.
Doskoczyłem do niej i złapałem za chudy nadgarstek, by nie mogła uciec.
— Czekaj, coś nie tak z Olivią?
— Nie udawaj, że cię to obchodzi – warknęła, nieudolnie próbując wyswobodzić rękę z potrzasku.
— To moja siostra. Jasne, że mnie to obchodzi.
Dziewczyna milczała i najwidoczniej wciąż była tak samo uparta jak za dawnych czasów. Kiedyś, jak mieliśmy po dziesięć, może jedenaście lat, śmiałem się z niej, że nie da rady nauczyć się układać całej kostki rubika w jedną dobę. Zrobiła to i to w jakim stylu! Do dziś pamiętałem jej zwycięską minę, gdy udowadniała mi, jak bardzo się wtedy wobec niej pomyliłem.
— Dzwoniłaś do mnie w nocy — spróbowałem inaczej.
— Niepotrzebnie. A teraz byłbyś tak łaskawy i puścił mój nadgarstek? To boli.
Zrobiłem jak prosiła. Gdy tylko ją puściłem, dziewczyna znów zaczęła odchodzić.
— Na litość boską, Sky, zatrzymaj się! Co się dzieje?
O dziwo, posłuchała. Odwróciła się i przez dłuższą chwilę przyglądała mi się z namysłem. W końcu zrobiła krok w moją stronę.
— Przyjechałeś autem, tak?
— Taa, stoi...
— Chcesz pomóc? — nie pozwoliła mi dokończyć. — To zamknij się i chodź.
Gdy szliśmy w stronę mojego nowego samochodu, którego sam wygląd świadczył o sześciocyfrowej cenie, czekałem na jakąś kąśliwą uwagę. Skyler od zawsze wyzywała mnie od materialistów i nie rozumiała, po co kupowałem rzeczy z najdroższej półki, skoro równie dobrze mógłbym kupić coś o połowę tańszego i wcale nie gorszego jakościowo. Pod tym względem dzieliła nas przepaść. W życiu Sky często bywały takie miesiące, gdzie nie miała wystarczająco pieniędzy, by wykupić sobie lunch w szkole. Natomiast ja i Olivia byliśmy dziećmi zamożnych pracoholików, dla których stawianie w ogrodzie rzeźby za dwa miliony nie było niczym nadzwyczajnym. Swoją droga, rzeźba ta wyglądała jak trzy sklejone ze sobą kamienie i rozwaliłem ją w czwartej klasie podstawówki, gdy niechcący kopnąłem w nią piłką.
— Kluczyki — rzuciła brunetka, wyciągając do mnie drżącą dłoń i nie zdawała się być skorą do przekomarzań.
— Najpierw powiedz o co, do diabła, chodzi?
— Nie mamy czasu — syknęła.
Wtedy zwróciłem uwagę na brak makijażu, na sine cienie pod jej oczami, które musiały świadczyć o nieprzespanej nocy. Z jej drobnego ciała emanowało napięcie, a w oczach można było dostrzec niepokój. Skyler Osborn, najodważniejsza dziewczyna jaką kiedykolwiek spotkałem, była najzwyczajniej w świecie przerażona.
Ogarnęła mnie panika.
— Czy Olivii coś się stało?
— Sęk w tym, że nie wiem! Po prostu daj te cholerne kluczyki. Wyjaśnię ci wszystko po drodze.
Musiałem się uspokoić i zachować trzeźwy umysł. Wziąłem głęboki wdech, odliczając powoli w myślach do dziesięciu.
— Nie dam ci prowadzić, nie jesteś pełnoletnia. — Skierowałem się do miejsca kierowcy i po chwili oboje siedzieliśmy już w środku. — Dobra, to gdzie mam jechać?
Błagam,
zostańcie ze mną na dłużej!
W kolejnych rozdziałach
akcja będzie się znacznie
bardziej rozkręcać.
CZYTASZ
I THINK I LOST MYSELF ; original story
Genç Kurgu❝ Tamtej nocy bezpowrotnie zatraciłem cząstkę siebie. Stałem się więźniem własnego ciała. Nastała we mnie pustka; przeszywające poczucie bezsilności, które zaczęło zżerać mnie od środka. ❞