(North pov.)
Moją głowę nawiedzały najstraszniejsze myśli związane ze śmiercią Wietnamu.Nie mogłem spać ,ponieważ mój umysł krzyczał żebym zatarł ślady swojej obecności.Przez tak długo kłóciłem się ze swoimi myślami ,że nawet nie zauważyłem kiedy szloch Chin zniknął i została ponura cisza.
Zapewne zasnął.Musiałem wstać i zatrzeć swoją obecność.Nie chciałem iść do więzienia!Jutro będzie już tam policja.O ile teren nie jest JUŻ zabezpieczony.Po chwili ponownego kłócenia się z moimi myślami postanowiłem spalić dowody.Jak?Otóż w tej uliczce dużo ludzi wyrzucało niepotrzebne im rzeczy ,w tym krzesła ,figurki drewniane,deski,zabawki i inne rzeczy które są łatwo palne.Dosłownie cała alejka była nimi zaśmiecona.
Podszedł do szafy i zmienił ubranie na czarne spodnie,długą trochę zbyt dużą na niego czarną bluzę z kapturem oraz maskę którą kiedyś zapie*dolił Japonii.Kiedy był już przebrany sięgnął tylko po rękawiczki ,zapalniczkę i benzynę.
Niepewnym krokiem wyszedł z pokoju.Przeszukał jak najciszej umiał wszystkie pomieszczenia upewniając się ,że wszyscy domownicy śpią.Kiedy był już pewny szybko zabrał klucze od domu i wyszedł.
(......)
Szedł labiryntem uliczek w którym łatwo się pogubić.Na szczęście często chodził tymi uliczkami z kąt wzięła się jego wiedza z kąt do kąt przejść by było szybciej.Po kilku minutach szybkiego marszu rozpoznał okolicę jakby wychowywał się na tej ulicy. Nie mógł normalnie wejść w tą uliczkę i pozbyć się dowodów dlatego jakie było jego szczęście ,że na jednym z opuszczonych już dawno budynków znajdowała się drabina prowadząca na dach małego kamiennego domku.
Szybko oraz bezgłośnie podbiegł do drabinki i zaczął wspinać się na nią. To było dość łatwe.Teraz najtrudniejsza część. Kucnął przy krańcu budynku i zaczął dokładnie obserwować uliczkę.To było bardzo...Dziwne?Uliczka nie była chroniona przez policję i można było się do niej łatwo dostać.Niepokojące.
Północ zawahał się przez chwile.-Czy naprawdę chce to zrobić?-To pytanie brzmiało w jego umyśle zatruwając go. Kiedy wyrwał się z transu był pewien swojej decyzji.Polał sterty śmieci ,przeróżne kartony i inne rzeczy łatwo palne benzyną ,odpalił zapalniczkę...I rzucił.
W tym samym momencie zaczął uciekać.Zeskoczył z budynku i biegł ile sił w nogach do małego mostu przy rzece.-Uciekłem-Wypuścił powietrze czując wielką ulgę polegającą na tym że nie został złapany i ukarany za swoje czyny.Jednak euforia nie trwała zbyt długo.
Przypomniał sobie złamane Chiny które płakały po stracie brata. Nagle jego ciało przeszył ból jakby ktoś obdzierał go ze skóry a potem dawał tam sól. Poczuł się jakby jego serce zostało rozerwane na strzępy. Łzy napłynęły do jego wyczerpanych ,szarych oczu.Zaczął niekontrolowanie płakać.Upadł na kolana i płakał.Po raz kolejny czuł się złamany.
-Potwór ..potwór ..potwór. .potwór. ...-Powtarzał tę słowa w kółko jakby popadł w jakiś dziwny trans z którego nie może się obudzić.
Koło niego leżała stara butelka po wódce. Czuł ból i nie wiedząc jak go zatrzymać stuk butelkę. Wywołał przy tym dość duży hałas.Nie obchodziło go to.Nie potrafił poradzić sobie z poczuciem winy i jego umysłem który cały czas krzyczał tylko jedno słowo ,,-POTWÓR!POTWÓR!POTWÓR!-''.
Jego ręka niepewnie przesunęła się po potłuczonym przed chwilą szkle.Drżącą już ręką złapał niepewnie dość spory kawałek szkła.,,-Tylko raz-" Zawsze tak sobie mówił.Przyłożył ostry przedmiot do gładkiej i zimnej skóry i powoli ją przecinał.1 raz 2 razy 4 ..5 ..10 aż w końcu cała jego ręka była we krwi.
Smutek ustał i przyszła ta straszna pustka która zabijała go od środka.Wtedy spojrzał na kałużę po rozlanej wodzie.Widząc swoje odbicie zamarł na chwilę.Był bardzo wychudzony ,jego oczy wyglądały jakby nigdy nie spał oraz były całe opuchnięte oraz czerwone od ciągłego płaczu .Usta były popękane i wręcz szare.Ponownie spojrzał na swoje ręce.-Obiecałem sobie że więcej tego nie zrobię..-
Zamknął na chwilę oczy rozmyślając co będzie dalej robił.Nie wiedział już kim jest.Był zagubiony jak w młodości.Żałował że rodzice go porzucili.Że ZSRR został jego opiekunem.
Nagle poczuł czyjąś rękę na ramieniu.Otworzył szeroko oczy otwierając przy tym usta.Bał się odwrócić lecz wiedział że musi się odwrócić.Wolno odchylił głowę do tyłu i zobaczy znajomą sylwetkę.Już wiedział kto to jest.Trochę mu ulżyło ,przecież to mogła być policja.
-Hej ,wszystko okej?-Odezwała się postać.-Nie wyglądasz za dobrze.-
-Tak wszystko okej......
.
.
.
.
.
.
..
.
.
..
..
.
.
.
..
.
.
.
..
..
.
.
.
.-
++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++++
POLSAT!
W końcu zmusiłam się by dokończyć ten rozdział.Brak weny jest u mnie okropny T^T.Mam nadzieję że to zrozumiecie <33.A teraz zgadywać kto to 8))!Spróbuję nie wiem czy mi się uda ale kolejny rodział postaram się zrobić dłuższy. Powodzenia dla mnie.
Tymczasem życzę wam wszystkim miłego Dnia/Nocy i Pozdrawiam serdecznie.
(Wynik końcowy 681 słów)
~Ksedra

YOU ARE READING
**Zmiany** ||Countryhumans||
Fanfiction(okładka nie moja) . . . ,,Coraz bardziej wyniszczony przez życie ,przez nich ,nikt go nie rozumie. Zapomniany ,miał dość. Chwycił scyzoryk na jego biurku.Mógł to wszystko skończyć ,ale coś mu nie pozwalało.''