Rozdział 16 - Bezczelna pokojówka

267 21 3
                                    

• Theodore •

Nie potrafię patrzeć na szczęśliwego Williama, który chodzi po zamku uśmiechnięty jak idiota. Mógłby się powstrzymać przez wzgląd na śmierć naszych rodziców. Zwłaszcza, że to pewnie moje dziecko, a nie jego. Zdaję sobie jednak sprawę, że jest tak zaślepiony miłością do Shailene, że pewnie by mi nie uwierzył. Chętnie bym go o tym poinformował, ale nie czas na kłótnie. Jeszcze znajdę sposób, żeby skompromitować Shailene. Zauważyłem, że odkąd została królową, stała się bardzo pewna siebie. Pozwolę myśleć jej, że jest bezpieczna, ale wymyślę coś, żeby zdeptać ją jak robaka. Głupiutkie kobiety myślą, że są w stanie o czymkolwiek decydować. To mężczyźni rządzą światem. Kobiety są na to zbyt ograniczone, zwłaszcza umysłowo.

Dlaczego Shailene nie może być taka potulna jak Ruth?

Z drugiej strony... moja żona przestała mnie pociągać od razu po tym, jak ją zdobyłem. Jestem jak myśliwy, lubię polować i zdobywać. Ale potem się nudzę...

Moja żona jest bezużyteczna. Nie potrafi dać mi następcy, więc będę musiał poradzić sobie w inny sposób.

Męczy mnie też inna sprawa. Od kilku dni miewam uporczywe bóle. Zaczęło się od głowy, ale schodzi coraz niżej i żadne lekarstwo nie jest w stanie sobie z tym poradzić. Jestem przez to jeszcze bardziej nerwowy, bo nie lubię męczyć się z jakąkolwiek niedyspozycją.

***

- Spakujcie nas jutro rano - rzucam do pokojówek, które uwijają się przy nas najszybciej jak mogą.

- Wyjeżdżamy? - Pyta zaskoczona Ruth.

- A co, mamy tu siedzieć cały rok? Zapomniałaś gdzie twoje miejsce? - Warczę.

- Nie, przepraszam - odpowiada, spuszczając głowę. Pokazuję jej drzwi, więc pospiesznie wychodzi.

Idealny przykład jak kobieta powinna zwracać się do mężczyzny. My zawsze mamy rację i powinno się nas słuchać.

- Co się tak gapisz, nie masz co robić? - Rzucam jednej z pokojówek mordercze spojrzenie. - Gdybyście pracowały dla mnie, już byście wisiały - dodaję, po czym wychodzę z pokoju.

Wracam do niego, kiedy słyszę komentarz jednej z pokojówek o tym, jaki to jestem nieznośny i że dobrze, że już wyjeżdżam.

- Która śmiała to powiedzieć? - Pytam, czerwony z wściekłości. - No już.

Wszystkie milczą jak zaklęte. Uśmiecham się i zdaję sobie, że musi wyglądać to strasznie, kiedy widzę ich miny.

- Jeśli żadna się nie przyzna, ukarzę wszystkie - dodaję wspaniałomyślnie.

Wszystkie trzy patrzą na siebie, przerażone.

- Języka w gębie nie macie?! Która to?! - Wydzieram się.

W końcu jedna z nich wychodzi. To ta, która się tak wcześniej na mnie bezczelnie gapiła.

- Jak się nazywasz? - Pytam.

- Cleo - odpowiada drżącym głosem.

Podchodzę do niej powoli i unoszę jej podbródek.

- Taka ładna, a taka pyskata - cmokam i kręcę głową. - Wynoście się - rzucam do pozostałych. Wychodzą pospiesznie, a gdy zamykają się za nimi drzwi, mocniej ściskam twarz Cleo, po czym ją w nią uderzam. Głowa jej odskakuje, a z nosa zaczyna sączyć się krew. - I już jesteś mniej ładna.

Gwałtownie popycham ją na łóżko i zdzieram z niej szmatę, która nazywana jest uniformem pokojówki. Dziewczyna chce się bronić, ale znowu ją uderzam i znowu, aż staje się uległa. Łzy ściekają po jej policzkach, mieszając się z krwią. Wzdycham z niechęcią, po czym obracam ją na brzuch i zdzieram z niej majtki. Sam ściągam dolną część ubrania, po czym wchodzę z nią z lekkim trudem. Ciasna dziewica. Uśmiecham się szyderczo, po czym zaczynam poruszać się najszybciej jak mogę. Zdaję sobie sprawę, że zadaję jej duży ból, co jeszcze bardziej mnie nakręca. Kiedy dochodzę, a moje nasienie ją zalewa, dziewczyna mdleje.

Schodzę z niej i ubieram się, po czym wychodzę z pokoju, zostawiając ją. Za drzwiami stoją jej koleżanki.

- Zajmijcie się tym - rzucam tylko, wskazując na drzwi i odchodzę.

CDN.

the King in the North [2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz