Rozdział 13 - Siła

297 24 4
                                    

• Shailene •

Staram się skupić na weselu, ale najbardziej chciałabym już zostać sama, żeby wypróbować w pełni swoje moce.

To co teraz czuję to nie szczęście. To siła. Powrót mocy sprawił, że mam w sobie poczucie, że mogę wszystko. A co najważniejsze... mogę odzyskać Północ.

Ta myśl wypełnia mnie taką euforią, że uśmiech nie może zejść mi z twarzy. Pewnie inni, patrząc na mnie, myślą, że cieszę się weselem. Mam je gdzieś. To tylko jeden ze środków do osiagnięcia mojego celu.

Tańczę z Williamem, który też promieniuje szczęściem. Jest dobrym człowiekiem, ale może przyjść moment, kiedy będę musiała go usunąć, aby przejąć panowanie nad całą Wonderią. Bylabym zdolna go zabić?

Jego brat zabił moją rodzinę. Dlaczego ja miałabym mieć jakiekolwiek skrupuły? Mogłabym zabić całą ich rodzinę.

Wtedy byłabym taka sama jak Theodore. Nie jestem pewna, czy to najlepsze rozwiązanie.

Mogłabym też myśleć o tym jako o zemście. Czy to byłoby usprawiedliwienie?

- Odbijany! - Słyszę za sobą głos Theo. To dziwne, ale już nie wzdrygam się na dźwięk jego głosu. Przestałam się go bać.

Zaczynamy tańczyć. Nie jest to dla mnie komfortowa sytuacja, ale najważniejsze, że nie czuję strachu. Zamiast tego jest złość... wściekłość, która pragnie wypełznąć z moich żył i przenieść się na człowieka, który zrujnował mi życie.

- Gratulacje - mówi Theodore, a na jego twarzy wykwita zimny uśmiech.

- Dziękuję.

- A mogłem cię zabić. Chyba mam za miękkie serce.

- Doprawdy szlachetne z twojej strony - przyznaję z ironią.

- Czy nie sądzisz, że finalnie dla wszystkich dobrze się to skończyło? I tak jesteś królową. William jest królem, ja jestem królem. Wszyscy są szczęśliwi.

- Szczególnie moi rodzice i babcia. I inne osoby, które musiały zginąć.

- Shailene, bądźmy realistami. Wszystkich nie uszczęśliwimy. Każdy z nas ma w sobie coś z egoisty.

- Odpłacę ci się za to - stwierdzam, uśmiechając się do niego.

- Słucham? - Parska śmiechem.

- Mówię, że pożałujesz każdej złej rzeczy, którą zrobiłeś mi i mojej rodzinie - mówię przez zaciśnięte zęby. Już się nie uśmiecham. Czuję, że zaraz eksploduję od trzymanej w sobie złości.

- Coś się stało? - Podchodzi do nas zaniepokojony William.

- Wszystko w porządku, skarbie - odpowiadam, usiłując nad sobą zapanować. - Muszę iść się przewietrzyć.

Wychodzę do ogrodu i ze smutkiem patrzę na obumarłą roślinność. Skoro jestem tu królową, powinnam o nią zadbać. Moja moc może mi posłużyć w dobrym celu.

Upewniam się, że nikogo nie ma na zewnątrz, bo wszyscy bawią się w zamku, po czym zamykam oczy i moja wyobraźnia podsuwa mi obraz pięknego ogrodu. Kiedy otwieram oczy, widzę dokładnie to samo. Tylko jak później to wyjaśnić innym? Wzruszam ramionami.

Zastanawiam się w jaki sposób uderzyć na Północ i kiedy będzie najlepszy moment. Gdybym tylko mogła skontaktować się z Jonem Snowem, rebeliantem, który mógłby mi pomóc odzyskać tron.

I co najważniejsze, kiedy William będzie gotowy, żeby zwrócić się przeciwko bratu? Jeśli się nie zgodzi, będę musiała go zabić. Postaram się, żeby to nie było konieczne, ale gdy skończę z Theodorem, William może zapragnąć się na mnie zemścić. Zabicie go może być nieuniknione.

Nie boję się już niczego. Mam już nawet pomysł, kto zginie pierwszy. Muszę zacząć od kogoś łatwiejszego, żeby trochę się wprawić.

Lista moich wrogów jest długa.

CDN.

Zapraszam na nowe opowiadanie ❤️

Zapraszam na nowe opowiadanie ❤️

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
the King in the North [2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz