Część 5

3.1K 151 63
                                    

Minął kolejny dzień napadu. Jilsa pracowała pilnie, jednak tym razem nie zobaczyła Berlina. Zastanawiała się co robi i dlaczego nie ma go jak zwykle w sali głównej, gdy jedli posiłek. Nawet gdy ich nie pilnował osobiście, to zawsze przychodził tam na chwilę by rzucić okiem na zakładników. Tym razem było jednak inaczej. 

Nairobi jak zwykle odprowadziła je do łazienki, a potem zostawiła w sali. Wszystkie zakładniczki pomału szykowały się do spania, rozmawiając jeszcze lub się modląc. Jilsa nie uczestniczyła w tym życiu. Była odludkiem, wolała siedzieć sama, przez to nie nawiązała żadnych znajomości czy przyjaźni, lecz wcale jej na tym nie zależało.

Nagle drzwi sali otworzyły się i w pokoju pojawił się Berin. Na jego widok Jilsa intuicyjnie się zarumieniła. Przez ten dzień gdy go nie widziała, podjęła decyzję, że zacznie działać. Zrobi coś w stosunku do niego, aby pokazać swoje uczucia. Odwagi dodała jej sytuacja Monicy, która była w związku z Denverem, co niedawno się wydało.

- Przychodzę do was, by spytać czy wszystko w porządku - spytał Berlin, rozglądając się po zakładniczkach. Na twarzy Jilsy zatrzymał się chwilę dłużej, niż na pozostałych - nie chcę by było wam tutaj źle. Wiem, że sytuacja jest nadzwyczajna, ale jeśli czegokolwiek potrzebujecie, powiedzcie a ja postaram się to wam dostarczyć. Osobiście wszystkiego dopilnuję...

Na te słowa, wśród kobiet zapanowało poruszenie. Po chwili jedna wydusiła na głos, że chciałaby skontaktować się z synem, a inna idąc za jej przykładem poprosiła o czyste kombinezony. Kilka zakładniczek poprosiło też o materace. Berlin spojrzał w oczy Jilsy, ta jednak nie chciała niczego materialnego. Pałała pożądaniem i chciała jego ciała. 

Tej prośby nie wypowiedziała jednak na głos.

- Panie Berlin... czy mogę porozmawiać z panem na osobności - ciszę przerwał głos Ariadny. Reszta zakładniczek spojrzała na nią ze zdziwieniem. Justine również. Nie wiedziała o co chodzi. Nie lubiła tej dziewczyny, drażniła ją.

- Oczywiście - odparł na te słowa Berlin, po czym zaprosił ją do gabinetu tuż obok i zamknął drzwi.

Kiedy wyszedł, wśród zakładniczek ponownie zawrzało.

- Jak myślicie, czego ona chce ? - spytała jedna z nich.

- Może chce pertraktować odnośnie wyjścia... - gdybała inna.

- Co ty, bez sensu. I tak jej nie wypuszczą. Tak nas załatwiła Alison Parker.

- A może chodzi o coś innego...

Nagle ich rozmowy przerwało miarowe stukanie z pokoju obok, które przerwał krótki jęk Ariadny. Jęk pełen bólu i strachu.

- Czy oni... - spytała jedna z zakładniczek, zakrywając usta.

- Uprawiają seks. Tak - odparła druga z kamienną twarzą.

Na te słowa w serce Jilsy wbiła się strzała. Jak to uprawiają seks? Jak to Berlin z Ariadną?

To nie możliwe. On miał należeć do niej. Do Jilsy. A nie do Ariadny.

Jilsa nie wiedziała, co motywowało Ariadną. Czy była to miłość, czy chęć ofiarowania swego ciała, by przypodobać się dowódcy i zdobyć specjalne względy. Berlin nigdy nie zwracał na nią szczególnej uwagi. Nigdy na nikogo nie zwracał uwagi. Na nikogo poza Jilsą. Dlaczego wybrał więc Ariadnę?

Jilsa nie chciała słyszeć dźwięków, które dobiegały z drugiego pokoju. Zatkała uszy. Na szczęście nie trwało to długo, bo już po 5 minutach Ariadna wróciła do sali zakładniczek. Jilsa niechętnie spojrzała na nią i dostrzegła, że dziewczyna płacze.

- Ariadna, co ty ? - spytała jedna z zakładniczek, na co ta wpadła w jej ramiona i zaczęła szlochać.

Jilsa obserwowała tą scenę, nie odzywając się. Nie wierzyła w to by Berlin mógł ją skrzywdzić. Mimo, że był groźnym przestępcą. 

Ariadna sama tam poszła. Teraz żałowała, ale on jej do niczego nie zmusił. Ale mimo to, czuła ból. I zazdrość. Była wściekła. 

La Casa De Papel - Berlin Love Story Fanfiction - Dom z Papieru Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz