Część 11

2.7K 136 7
                                    

Zapadł wieczór. Kolejny dzień napadu minął. Zakładniczki próbowały zasnąć w jednej z sal, w której były przetrzymywane.

- Gdzie jest Jilsa? - spytała jedna z kobiet.

- Nie słyszałaś? ... - druga spojrzała na nią że zdziwieniem.

- A niby o czym? - zakładniczka zrobiła zdziwioną minę. Jako jedna z nielicznych nawiązała bliższą relację z Jilsą.

- Pobiła Ariadnę... - wyszeptała w odpowiedzi kobieta siedząca pod ścianą.

- Jak to... Pobiła? - zakładniczka rozejrzała się po sali. Ariadna siedziała skulona za sofą i wpatrywała się w widok za oknem.

- Ona jest nienormalna... - wydusiła w końcu Ariadna. Jej głos był pełen bólu. Widać było że zakładniczka jest na skraju wyczerpania.

- Powiesz nam co się stało? - jedna z kobiet spojrzała na nią z ciekawością, na co pozostałe zrugały ją wzrokiem.

- Daj jej spokój... Nie widzisz przez co ona przechodzi. Najpierw ten świr ją gwałcił, a teraz jeszcze to.

- Chodziło jej o niego - ciszę przerwała Ariadna.

Reszta kobiet wlepiła w nią swoje spojrzenia. Choć żadna nie chciała się do tego przyznać, to ciekawość je zjadała. Dziewczyna nie powiedziała jednak nic więcej.

W tym samym czasie Berlin wraz z Jilsą leżeli na miękkiej sofie w gabinecie dyrektora mennicy.

- Muszę przyznać, że Arturito całkiem nieźle się tu urządził - odparł mężczyzna, nalewając sobie whisky - napijesz się? - spytał patrząc na dziewczynę.

- Wolałabym wino... - odparła z uśmiechem.

- Wybredna... I dobrze - odparł Berlin, wstając i podchodząc do barku.

Gdy podszedł do okna, na jego nagim ciele pojawiły się błyszczące na niebiesko światła policyjne, od radiowozów które stały pod gmachem.
Dziewczyna z podziwem obserwowała jego sylwetkę - mięśnie które delikatnie zarysowywały się na jego ramionach i brzuchu, po czym jej wzrok padł na jego męskość. Berlin zauważył jej spojrzenie i odwzajemnił je uśmiechem, po czym podszedł do niej, podając kieliszek wina.

- Mogę tu zostać? Na noc? - spytała, upijajac łyk czerwonego napoju.

- A myślałaś, że pozwolę ci pójść? - Andres się zaśmiał, przytulając ją - nigdzie cię nie wypuszczę. Oczywiście w ramach reprymendy za pobicie innej zakładniczki - dodał grożąc jej w żartach palcem.

- W takim razie postaram się naprawić swe błędy... - odparła dziewczyna.

- To za chwilę... Wiesz, od tamtej chwili, gdy zobaczyłem cię pod prysznicem... Mam ochotę cię tam wziąć... - odparł, łapiąc jej twarz i przyciągają do siebie, by pocałować.

Dziewczyna odwzajemniła tą pieszczotę, po czym Berlin wstał i złapał ją za rękę by poprowadzić do łazienki.

Po chwili obydwoje stali już pod prysznicem, a strugi wody spływały po ich nagich ciałach.
Berlin zaczął gładzić jej mokre ciało, jednocześnie ją całując.

- Jesteś taka piękna... - wydusił, wchodząc w nią jednym szybkim ruchem - wiesz, że teraz to wszystko się skomplikuje...

- Dlaczego? - spytała, wzdychając z rozkoszy.

- Bo przede wszystkim będę dbał by nic ci się nie stało - odparł.

La Casa De Papel - Berlin Love Story Fanfiction - Dom z Papieru Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz