w domu Bytnarów

1.6K 90 33
                                    

- Nie możecie iść z tym do dowództwa! - błagała przez łzy Anka.

Ciepłe powietrze napełniło salon w mieszkaniu Bytnarów. Promyki słońca wpadały do pomieszczenia, a niekiedy kierowały się na twarz Alka, który siedział przy oknie. Mimo że wydawało by się, że panuje tam przyjemna atmosfera, nie było tam ani trochę miło i przyjemnie. Na kanapie siedziała Anka, z filiżanką herbaty w dłoni. Chudymi palcami trzymała uchwyt filiżanki.

- Oni nie mogą o tym wiedzieć - powtarzała wciąż Mirska.

Tadeusz złapał się za głowę i z niepokojem spojrzał na osłabioną Mirską. Sukienka wisiała na niej. Ciągle wpatrywał się w jej twarz. Była dalej ubrudzona i sina, a jej policzki dziwnie opadały. Kiedy patrzył na jej dłonie, które trzymały herbatę, obawiał się, że nie utrzyma tej szklanki i wyleje na siebie wrzątek.

- Zostawcie nas na chwilę samych, proszę - powiedział Tadeusz, usiadł obok Mirskiej i zabrał od niej napój.

Wszyscy wyszli z salonu i poszli w kierunku sypialni Janka. Usiedli na podłodze i zaczęli omawiać sytuację.

- Dziękuję - przerwała ciszę Anka. Skusił się na lekki uśmiech.

- Aniu, bardzo się o Ciebie martwiliśmy - złapał ją za dłoń. - Ja szczególnie... - dodał ciszej.

Te ostatnie słowa sprawiły, że Mirska otworzyła szerzej oczy. Martwił się? W szczególności?

- Gdzie jest Krysia? Co z nią zrobiliście? - zdawała multum pytań, nie pozwalając na odpowiedź.

Tadeusz zadziwiał się. Jej własna siostra więziła ją, ewidentnie biła i głodziła, a ta wypytała tylko o nią. Spoglądał na nią zaskoczony.

- Na razie jest u was. Nasz człowiek jej pilnuje - gładził jej dłoń kciukiem i sam był w szoku, że odważył się na tak odważny krok.

- Wypuścicie ją! Tadeusz, proszę! - rzucała mu się błagająco na szyję.

Tadeusz zaskoczony, dopiero po chwili przyciąga ją bliżej do siebie. Łkała głośno, wciąż mocno się do niego przytulając. Zawadzki czuł się dziwnie, ale przyjemnie. Miał w ramionach swój ideał kobiety, przyjaciółki i narzeczonej. Jej rude kosmyki opadały na jej czoło. Nie mówili nic, a rozumieli się znakomicie. Ania wiedziała, że dla Zośki jest to nowość i przy jego nieśmiałości jest to duży krok. Za to Tadeusz wiedział, że takiej bliskości jej brakowało.

- Biła cię? Tylko nie kłam - powiedział, opierając brodę o jej głowę.

- Tylko raz - odpowiedziała cicho i nie wyraźnie.

- Aniu...

- Raz - tym razem powiedziała bardziej stanowczo i głośniej.

- Głodziła cię? - zapytał, czując jej ciepły oddech na szyi.

- Dostawałam chleb i wodę - odparła przymykając powieki.

- Byłaś codziennie przewiązywana?

- Tadeusz - urwała. - Ciesz się chwilą. Ze mną jest wszystko dobrze - uniosła głowę i spojrzała na niego.

Wpatrywał się w nią swoimi błękitnymi oczami. Pierwszy raz zobaczył w niej cząstkę szczęścia. Lekko skrzywiła usta i ponownie oparła głowę o jego klatę piersiową. Czuła jak  się unosi pod wpływem oddechu.

Zawadzki jednak nie zdawał sobie sprawy, że zrobił jej nadzieję taką bliskością. Przecież obiecał sobie żadnej miłości. Czuł mętlik w głowie, ale mimo wszystko posłuchał Anki i cieszył się chwilami spędzonym w dwójkę.

dowódcą być《TADEUSZ ZAWADZKI》Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz