- Tae, na pewno masz wszystko? - pytała zaniepokojona pani Kim swojego syna, gdy Jeongguk pakował jego torbę do bagażnika. - Lekarstwa, telefon do doktora, inhalator na wszelki wypadek...
- Mamo, wszystko okej, nic mi nie będzie - nastolatek przytulił się do swojej mamy, chcąc ją choć trochę uspokoić. - Jeongguk nie pozwoli, żeby coś mi się stało, znasz go przecież - dodał ściszonym głosem do jej ucha, żeby młodszy tego nie usłyszał.
- Możemy jechać? - przerwał im Jeon, podchodząc do swojego chłopaka i jego rodzicielki, łapiąc mniejszego w pasie. - Spokojnie proszę pani, zajmę się nim - zapewnił ją chłopak i uśmiechnął się promiennie. Ta jedynie uniosła lekko kąciki ust ku górze i pogłaskała bruneta po głowie.
- W takim razie miłej podróży chłopcy. Dajcie znać, jak już będziecie na miejscu - pożegnała ich i im pomachała, gdy samochód opuszczał podjazd.
Jednak już po chwili łzy spłynęły po jej twarzy, gdy dotarło do niej, że zostaje jej coraz mniej czasu z dzieckiem.
~~~
- Gdzie jedziemy? - Tae zadał Jeonggukowi pytanie, gdy zaczęli oddalać się od ruchliwego miasta.
- Niespodzianka - uśmiechnął się głupio w odpowiedzi i skupił na dalszej drodze. - W schowku jest pendrive, zgrałem na niego chyba z dwieście piosenek i mam nadzieję, że ci się spodobają.
Zanim chłopcy się spostrzegli, zaczął się sierpień. Po wyznaniu Jeongguka na dachu, nie mogli oszukiwać samych siebie, że nic nie czują. Byli dla siebie ważni i mimo, że Taehyung nie sądził, że postępują dobrze (w końcu nadal jego jedynym argumentem było to, że niedługo umrze), to dali sobie szansę. Brunet jednak mówił mu cały czas, że nie może sobie odbierać szczęścia i ma żyć, żeby jak najlepiej wykorzystać ostatnie miesiące życia. Dlatego zdecydował się wypełnić lukę, jaka stworzyła się w sercu Kima po usłyszeniu diagnozy, będąc ostatnim rozdziałem jego życia. I wiedział, że nie mógł postąpić lepiej, bo widok uśmiechniętego dziewiętnastolatka, cieszącego się na każdy kolejny dzień, był jak najbardziej kojący dotyk. Uznał więc, że musi dobrze wykorzystać ostatnie lato, jakie będzie dane przeżyć choremu.
I to było powodem, dla którego siedzieli teraz w jego czerwonym fordzie w drodze do Busan.
Ale Tae miał się o tym przekonać dopiero za kilka godzin.
~~~
- Boże Gguk - jęknął Kim w ich pokoju hotelowym, gdzie wciąż nie mógł uwierzyć w to, że brunet zabrał go akurat tutaj.
Jeon wynajął im pokoik w niewielkim hotelu, który mieścił się około dziesięć minut drogi pieszo od plaży. Już nie mógł się doczekać tego wspólnego oglądania zachodów słońca i spacerowania po plaży ramię w ramię. Może, gdy nikt akurat nie będzie patrzył, złapie swojego chłopaka za rękę i będzie wpatrywał się w jego piękny profil bez końca.
Chłopaka.
Jeongguk był tak cholernie szczęśliwy, z resztą Taehyung też i mimo, że zostało im niewiele czasu, chcieli go wykorzystać jak najlepiej.
W końcu każdy zasługuje na szczęście.
- Mam coś jeszcze dla ciebie, chodź tutaj usiąść - powiedział młodszy, wyjmując coś z torby. Przeszukiwał portfel, w celu znalezienia pewnego skrawka papieru, więc ucieszył się, gdy go w końcu wyciągnął.
- Co to? - zapytał zainteresowany Kim.
- Tatuaż - oznajmił z dumą większy, gdy pomachał mu przed twarzą prostokątnym kawałkiem papieru z wydrukowanym symbolem. - Smok. Podoba ci się? Zaraz ci go mogę nakleić.
Taehyung patrzył się na niego z oniemieniem. Nie mógł uwierzyć, że zaraz spełni się jego kolejne (drugie tego dnia) marzenie. A to wszystko za sprawą tego dziecinnego mięśniaka. Przez to jedynie wstał, próbując ukryć zaszklone oczy i pocałował nieśmiało usta chłopaka w ramach podziękowania. Po chwili oderwał się od niego i pierwszym co ujrzał, były czerwone policzki bruneta. Odetchnął jednak z ulgą udając, że wcale się nie zarumienił. Został nagle chwycony za nadgarstek przez Taehyunga i poprowadzony do łazienki. Starszy usiadł rozemocjonowany na wannie, wpatrując się wyczekująco w Jeona. Ten nie mógł się napatrzeć na takie słodkie oblicze swojego chłopaka, dlatego nachylił się nad nim i pocałował w czoło.
- Gdzie go chcesz?
- Prawe ramię.
Jeongguk odkleił od papierka folię i przyłożył go do skóry nastolatka. Odkręcił kran w zlewie i podłożył pod niego rękę ciemnowłosego. Poklepał parę razy "tatuaż", po czym zakręcił wodę. Zaczął wycierać ręcznikiem okolice papierka, zanim zdecydował się go zdjąć. I odetchnął w duchu, gdy na skórze został cały smok, a nie tylko jego ogon, jak to było w jego przypadku kilka lat temu.
- Dobra, niech to trochę wyschnie. Nie będzie się trzymać jakoś super długo, bo to w końcu przyklejany tatuaż z pudełka z watą cukrową, ale efekt chyba jest w porządku, nie? - spojrzał wyczekująco na drugiego chłopaka i uśmiechnął się, widząc jego uradowane spojrzenie. Mimowolnie oczy zaszły mu łzami, bo nigdy nie widział, żeby Taehyung tak promieniował szczęściem, a w jego oczach dosłownie było widać iskierki.
- Ggukie, co jest? - zapytał zdziwiony, gdy dostrzegł łzy formujące się w kącikach oczu chłopaka.
- Podoba ci się tatuaż? - zadał mu pytanie drżącym głosem, zakrywając dłonią twarz.
- Bardzo - powiedział z ulgą i wstał, wtulając się w ciało większego. Poczuł obejmujące go w pasie ramiona, które dały mu błogie poczucie bezpieczeństwa. Dłoń wsunął w hebanowe kosmyki swojego szczęścia i westchnął. - Jesteś najlepszym co mnie w żuciu spotkało, wiesz? - szepnął z pytaniem w głosie. Jeongguk kiwnął głową, przytakując swojego ukochanemu i mocniej się do niego przytulając. Po chwili oderwał się od niego, ponownie wpatrując się w jego twarz, promieniejącą z dnia na dzień coraz bardziej.
- Idziemy na plażę - zakomunikował Kim, po raz kolejny ciągnąc nastolatka za sobą. Już chciał wychodzić, ale Jeon zatrzymał go i przypomniał mu o bluzie. - Racja, a teraz chodźmy.
Wyszli z budynku, kierując się w stronę plaży. Szli w komfortowej ciszy, ciesząc się nawzajem swoją obecnością. Na miejsce dotarli akurat na zachód słońca. Rozłożyli koc, który młodszy chwycił chwilę przed wyjściem i usiedli na nim. W okolicy akurat nikt się nie kręcił, więc usadowił mniejszego przed sobą, między swoimi nogami. Taehyung oparł się plecami o zbudowaną klatkę nastolatka i przymknął na chwilę oczy. Zachodzące słońce przyjemnie grzało go w twarz sprawiając, że odpływał z przyjemności.
- Jutro jest dopiero sobota, co będziemy robić?
- Możemy iść na lody, a jak będzie wystarczająco ciepło, to możemy się pokąpać w morzu. Coś wymyślimy - mruknął z głową opartą o ramię mniejszego.
- Będziesz za mną tęsknił, gdy umrę? - szepnął nagle, przerywając ciszę, zakłócaną jedynie dźwiękami fal odbijających się od brzegu.
- Nie mów tak - powiedział błagalnie Jeon, mocniej wtulając w siebie małe ciałko chorego. - Póki co, jesteś tutaj. Przy mnie. Nie myślmy o tym, co wydarzy się za kilka miesięcy - obrócił jego głowę w swoją stronę i zmusił do spojrzenia mu w oczy. - Nadal mamy dużo czasu, tak? I nadal będę robić wszystko, żebyś był jak najszczęśliwszy, kochanie.
Po tych słowach przyciągnął go do pocałunku, próbując zapomnieć o słowach, które echem zaczęły odbijać się w jego głowie.
Kiedyś go stracisz.
CZYTASZ
last chapter | taekook
Romancejeongguk to niepoprawnie optymistyczny nastolatek, mający na celu sprawienie, żeby ostatnie chwile chorującego na białaczkę taehyunga, były tymi najpiękniejszymi fluff | angst | smut