september of happiness

883 82 2
                                    

(a/n: z góry przepraszam za poprzedni rozdział, bo coś mi się pogmerało i zapomniałam, że tae ma niebieskie włosy ^^ dlatego proszę, przymknijcie na to oko, bo teraz z powrotem będziemy mieli niebieskiego tae)

Taehyung niepewnie przeszedł przez drzwi szkoły, szukając dookoła czegoś, co pomogłoby odnaleźć mu przejście na boisko szkolne. Jeongguk zapytał go, czy nie chciałby przyjść obejrzeć go, jak biega na zawodach międzyszkolnych. Pan Jeon oczywiście też miał przyjść, ale miał się spóźnić, dlatego poprosił Kima, żeby przyszedł od początku dopingować jego syna. Niebieskowłosy rozejrzał się po korytarzu, chcąc może poprosić jednego z nauczycieli, gdzie ma się skierować. Ruszył przed siebie, akurat natrafiając na gablotę, wypełnioną po brzegi pucharami i medalami. Na jednym ze zdjęć zobaczył Jeongguka, stojącego na najwyższym stopniu podium. Było zrobione w zeszłym roku, gdzie młodszy miał jeszcze czerwone włosy. Taehyung uśmiechnął się na widok jego dużych, króliczych jedynek. Obserwował w spokoju osiągnięcia swojego chłopaka, gdy nagle ktoś uwiesił się na jego ramieniu.

- Cześć Tae! - krzyknął mu do ucha Jimin. Kim odetchnął, gdy zrozumiał, kto go zaczepił. Przez chwilę wystraszył się, że ktoś chce mu coś zrobić, albo jakiś nauczyciel będzie się czepiał, że przechadza się po korytarzu szkolnym bez niczyjej wiedzy (co z tego, że dzisiaj były zawody, więc większość ludzi w budynku była właśnie z poza szkoły). - Przyszedłeś popatrzeć jak Gguk biega?

- Jimin! Ah... Tak, poprosił mnie, żebym przyszedł go dopingować.

- To urocze, chciałbym mieć chłopaka, który by mnie tak wspierał.

- Jimin-ah - zawołał ktoś za nimi. Rówieśnicy odwrócili się w stronę źródła głosu, przez co Taehyung ujrzał jakiegoś czarnowłosego chłopaka, mniej więcej wzrostu rudowłosego.

- Yoongi hyung. Poznaj Taehyunga - Park pociągnął chorego w stronę swojego przyjaciela. Niebieskowłosy niepewnie wyciągnął do niego rękę, denerwując się spotkaniem z nową osobą. Od zawsze był słaby w kontaktach międzyludzkich, dlatego ilekroć spotykał kogoś nowego, serce zaczynało mu szybko bić (ale to był inny rodzaj szybkiego bicia serca, niż wtedy, gdy był z Jeonem).

Nastolatkowie podali sobie ręce, po czym starszy spojrzał w telefon.

- Dobra, ja idę sobie ogarnąć jakieś miejsce do spania, później się zgadamy. Miło było poznać - powiedział do Kima, po czym oddalił się od chłopaków.

- Chyba mnie nie polubił - westchnął z lekkim smutkiem Taehyung.

- A gdzie tam, hyung może sprawiać wrażenie oschłego, ale jak go bliżej poznasz to dowiesz się, że jest naprawdę miły. Nie znam nikogo, kto tak dobrze gra na pianinie.

- No dobra. Czekaj, skoro to twój hyung, to dlaczego miał na sobie mundurek waszej szkoły. Przecież jesteś w ostatniej klasie.

- Oblał jedną klasę w gimnazjum - wytłumaczył, po czym nachylił się do jego ucha. - Ale nie wspominaj o tym przy nim, bo przez to zawsze się obraża.

- Mogę wiedzieć, czemu kleisz się tak do mojego chłopaka? - do ich uszu doleciał głos młodszego chłopaka, przebranego już w strój sportowy.

- No co ja mogę Gguk, że twój chłopakaczek jest taki rozkoszny? - uśmiechnął się szeroko niższy i zaczął swoim krótkim paluchem dźgać policzek Kima.

- Chodź Tae, zostawmy lepiej tego napaleńca. Chciałem cię tylko znaleźć i zaprowadzić na boisko, bo zaraz idę biec - chwycił go za rękę i pociągnął za sobą, zostawiając w tyle śmiejącego się do rozpuku Jimina. - Mój tata będzie za jakieś pół godziny i będzie szukał w tłumie ludzi twojej niebieskiej czupryny.

Dopiero po chwili zorientował się, że jego chłopak nic nie mówi. Odwrócił się do niego, przez co dostrzegł jego mieniące się oczy, wpatrzone prosto w niego.

Ale taka była prawda, że Taehyung nie mogł powstrzymać się od gapienia na jego tors, który było widać przez obcisłą koszulkę. Dodatkowo miał na sobie krótkie spodenki, które ukazywały jego umięśnione łydki. Jego chłopak był po prostu nieziemski w każdym calu i dalej nie wierzył, że ktoś taki jak Jeon zawrócił sobie głowę kimś takim jak on.

- Co jest? - zapytał jakby od niechcenia.

Niebieskowłosy nie odpowiedział, próbując jedynie ukryć czerwone policzki. Nie mógł przecież od tak powiedzieć, że ma najprzystojniejszego faceta na ziemii.

- Nic, prowadź mnie na te trybuny.

Mijali innych uczniów, zarówno z tej szkoły jak i innych, idąc aż do wyjścia na boisko szkolne. Jeongguk zaprowadził go do trybun, które z minuty na minutę były coraz bardziej zatłoczone. Kim usiadł na jednym z plastikowych krzesełek, zdjął bluzę z ramion i położył na miejscu obok, żeby zająć miejsce dla ojca Jeona.

- Stąd masz super widok na metę, więc lepiej przygotuj się, jak będę wbiegać.

- Dobra panie pewny siebie, nie uwierzę, dopóki nie zobaczę (kłamał, w końcu widział trofea w pokoju bruneta i gablocie szkolnej). Powodzenia.

Przybił mu piątkę, po czym Jeongguk zostawił go i zszedł do reszty osób z drużyny. Zaczął się rozgrzewać, czym zachwycił oczy starszego, bo mógł do woli patrzeć na jego idealną sylwetkę.

Zanim pan Jeon znalazł niebieską głowę Taehyunga, skończyło się kilka konkurencji i szkoły zaczęły przygotowywać się do sztafet. Uczniowie i ich rodzice na trybunach wariowali, gdy zawodnicy ustawiali się na starcie. Brunet miał biec jako ostatni, w końcu był najlepszy w szkole.

Nagle wystartowali, przez co ludzie wstali. Taehyung nie był przyzwyczajony do takiego hałasu i tabunu ludzi, więc skulił się lekko ze strachu. Ojciec Jeongguka zauważył to, więc objął go ramieniem i przysunął do siebie. Spowodowało to, że Kim poczuł się trochę bezpieczniej. Uśmiechnął się lekko w podzięce, po czym wrócił do oglądania biegu. Akurat pałeczkę dostał Jeon, od razu biegnąc na całego. Mimo, że startował z trzeciej pozycji, to nie bez powodu posiadał miano najlepszego biegacza w szkole, bo już po chwili wysunął się na prowadzenie i tak zostało aż do mety. Uczniowie jego szkoły wiwatowali i krzyczeli, a niebieskowłosy stał oniemiały. Nie miał pojęcia, że takie zwykłe, ale fajne rzeczy, jak festiwale szkolne ominęły go, z powodu białaczki. Pan Jeon nie ukrywał radości, kiedy schodzili do bieżni, a nastolatek podbiegł do nich z wielkim uśmiechem.

- Dałeś czasu synku! - próbował przekrzyczeć ludzi dookoła, przytulając swoje dziecko. Taehyung stał tylko obok, ale już po chwili Jeongguk przyciągnął go do uścisku tak, że stali przytuleni we trójkę.

Wtedy starszy poczuł takie dziwne ciepło dookoła serca. To nie była miłość do bruneta, ani nic, co do tej pory znał. Do tej pory spotkało go to raz, może dwa. I kiedy szedł do samochodu pana Jeona, z rozanielonym młodszym, który miał zawieszony złoty medal na szyi, zaczął się zastanawiać. Czy to naprawdę było to, o czym na początku znajomości opowiadał mu jego chłopaka? Czy naprawdę dopiero teraz poczuł tak zwaną chęć do życia? Chociaż wcale go to nie dziwiło. Odkąd Jeongguk pojawił się w jego życiu i zaczął się z nim dzielić swoim zaraźliwym optymizmem, czuł w sercu błogi spokój i radość. Po raz pierwszy od kilku lat chciał jakoś wykorzystać swoje życie, zrobić coś pożytecznego, albo nie udawać, że będzie dobrze i na pewno wyzdrowieje. Chciał po prostu żyć z dnia na dzień, u boku tego magicznego, ciemnowłosego chłopaka z króliczymi zębami i gwiezdnymi oczami.

Tylko dlaczego miał na to tak mało czasu?

last chapter | taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz