05.

1.1K 174 36
                                    

R

Flynn rzeczywiście bez słowa udał się do Forda, nie racząc mnie jakimikolwiek wyjaśnieniami. A na to właśnie liczyłam – że powie, o co tak naprawdę mu chodzi, co sprawiło, że nagle zmienił do mnie nastawienie, że w ogóle zaczął mnie zauważać, zamiast mijać bez słowa. Zostałam jednak z niczym, a w przeciwieństwie do innych, nie będę za nim latać, by uzyskać odpowiedzi. Zaczynam jednak żałować, że tak naiwnie go wpuściłam. Powinien zostać pod drzwiami.

Piszę szybkiego smsa do Sierry, że nie musi się martwić, bo strasznie mi głupio, że tak ją zostawiłam. Na szczęście prędko odpisuje, że wcale się nie gniewa. Oddycham z ulgą. Wystarczy mi mały spór z Riley, nie potrzebuję więcej zmartwień.

Po szybkim prysznicu stwierdzam, że nie uda mi się od razu zasnąć. Leżę na łóżku przez kolejne piętnaście minut i najzwyczajniej się męczę. Długo patrzę w namalowane na suficie, fluorescencyjne gwiazdki, przez chwilę nawet je liczę, choć doskonale wiem, że jest ich czterdzieści osiem, bo dwie odpadły. Ale to nie sprawia, że robię się bardziej zmęczona. Przewracam się na bok i ponownie przymykam powieki. Słyszę jednak śmiechy dochodzące z pokoju Forda oraz muzykę, więc otwieram oczy. Wzdycham pod nosem.

To się nie uda.

Siadam na krawędzi materaca. Przejeżdżam dłonią po twarzy. Jestem cholernie zmęczona - tak bardzo, że ciężko o sen. Biorę głęboki wdech. Przez chwilę mam wrażenie, że pościel pachnie perfumami Flynna, ale to niemożliwe, żeby ten zapach tak długo się tu utrzymał. Minęło pięć dni.

Wstaję i idę do kuchni, żeby napić się herbaty. Po drodze mijam sypialnię rodziców, którzy najwyraźniej potrafią smacznie spać przy tych dźwiękach. Samoistnie przystaję przy pokoju Forda, bo zostawił uchylone drzwi. Nie widzę jednak brata – najpewniej leży rozwalony na łóżku. Zauważam natomiast Flynna. On siedzi wygodnie na krześle przy komputerze z szeroko rozłożonymi nogami i delikatnie buja się na boki. Oczy ma przymknięte, przez co wygląda błogo, łagodnie, jakby spał, aż miło się na niego patrzy.

— Czy River coś o mnie mówiła? — wypala nagle, czym wbija mnie w osłupienie.

Zaczynam szybciej mrugać. Po co w ogóle o to pyta?

Ford jest chyba równie zdziwiony, bo gwałtownie podrywa się z miejsca. Wreszcie go widzę – akurat, gdy krótkie dredy opadają mu na czoło.

— A co miałaby mówić? — dziwi się mój brat.

Naprawdę chcę poznać odpowiedź. Czekam na nią zniecierpliwiona, niemal z sercem w gardle. Chyba za bardzo mnie to interesuje.

— Cokolwiek — wzdycha Flynn w taki sposób, jakby był zawiedziony, bo spodziewał się innej reakcji. Ale czego oczekiwał? Że nagle, po zaledwie dwóch dłuższych rozmowach, zacznę rozmawiać o nim z Fordem? Mogę powiedzieć tylko jedno: jego niedoczekanie.

— Moja siostra to nie Riley — przypomina Ford. — Nie gada o tobie.

— Nie interesuje mnie Riley — burczy Flynn. Znów buja się na boki. — Daj już spokój.

— Ale moja siostra już tak?

Ford brzmi tak, jakby nie przejmował go fakt, że coś mogłoby nas połączyć. Może nawet byłby zadowolony. Ba!, na pewno przywitałby Flynna z otwartymi ramionami i wprowadził jak króla do naszego rodzinnego grona. Byłby fanem numer jeden. Tylko po cholerę o tym myślę? Ja i Flynn to dwie odległe planety. Nie ma żadnych podstaw, byśmy mieli szansę się do siebie zbliżyć. Prawda?

Mam wrażenie, że cisza trwa zbyt długo.

— Nie — mówi wreszcie Flynn z obojętnością.

Dlaczego robi mi się przykro? Ford ma rację – nie jestem Riley, więc nie zabiegam o względy Flynna. I nawet jeśli przez krótką chwilę pomyślałam, że był w porządku, na szczęście szybko przypomniał mi, że jest inaczej.

Koszmar minionego lataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz