9.

831 112 11
                                    

R

Ktoś się do mnie dobija.

Odbieram po trzech sygnałach, chociaż jest prawie czwarta nad ranem.

— Co się stało, Riley? — pytam zaspanym, ale również zatroskanym głosem.

To dziwne, że dzwoni do mnie o tej nienormalnej porze. O tej godzinie ludzie śpią. Szczególnie w środku tygodnia. Przejeżdżam dłonią po twarzy, przewracam się z pleców na bok i unoszę się na łokciu. Za oknem dostrzegam pierwsze oznaki tego, że nadchodzi poranek. Najwyraźniej niespokojny.

Słyszę w tle stłumioną muzykę, stukanie butelek i jakieś pijackie bełkoty. Gdzie ona, do diaska, się podziewa?

— Ford jest w domu? Proszę, powiedz, że tak — jęczy dziewczyna.

— Po co ci mój brat? — wypalam.

Mam wrażenie, że to tylko głupi sen.

— Jestem z Flynnem. To znaczy byłam... Nie mogę go znaleźć...

Nie wierzę w to, co słyszę. Samo imię, które pada z jej ust, sprawia, że mam ochotę rzucić poduszką o ścianę. Albo telefonem.

— Co ty z nim robisz?! — niemal krzyczę, gdy włada mną silna fala złość. Na nią. I na tego buca, który jak zawsze coś odwala. Tym razem jednak wciągnął w to moją przyjaciółką, więc automatycznie awansuje na pierwsze miejsce na mojej czarnej liście. Momentalnie podnoszę się do siadu, a potem wstaję i zaczynam się prędko ubierać. Nie zważam na to, że zakładam dwie inne skarpetki i bluzkę na lewą stronę. Budzi się we mnie super-bohaterka. — I gdzie jesteś?

Przez chwilę wsłuchuję się w ciszę. Riley, jak nigdy, nie jest skora do rozmowy.

— Zabrał mnie na imprezę. Na drugą stronę.

Gdzie się podział twój rozum, Riley?, myślę, ale przecież o to nie spytam. Najwidoczniej wyłącza racjonalność, gdy obok pojawia się Flynn. Mam ochotę jej nagadać, że zachowuje się przy nim jak zakochana małolata i powinna wreszcie go sobie odpuścić, choćby przez to, jak ją traktuje. Przecież nie raz ją ostrzegałam. Podświadomie czułam, że prędzej czy później to skończy się w ten sposób, że ona ucierpi, a on będzie miał to gdzieś Ale w tym momencie moje wywody tylko pogorszą sytuację. Chwilowo muszę trzymać nerwy na wodzy i skupić się na tym, by jej pomóc.

— I cię tam zostawił? — parskam gorzko. Kręcę głową. — Samą?!

Nawet nie wiem, dlaczego w moim głosie pobrzmiewa takie zdziwienie. Przecież wiedziałam, że jest do tego zdolny, że jest egoistą i otacza się ludźmi tylko po to, by zaspokoić swoje wybujałe ego. A jednak kilka rozmów sprawiło, że chciałam postrzegać go z innej strony.

— Mhm — mruczy niepewnie Riley.

Zaciskam dłonie w pięści. Zabiję go, przysięgam. Gołymi rękoma. Nieważne, że jest większy i silniejszy. Flynn Franco marnie skończy, kiedy go dopadnę.

Zapewniam Riley, że dotrę na drugą stronę jak najszybciej się da i proszę, żeby nigdzie się nie ruszała. Wpadam do pokoju Forda jak w amoku. Ściągam z niego kołdrę. Przewraca się na plecy, jęcząc pod nosem jakieś brednie, a kiedy dodatkowo zapalam światło, zasłania oczy ręką.

— Ktoś umarł? — pyta leniwie zachrypniętym od spania głosem. Przełyka ślinę i chrząka, żeby wrócić do naturalnej barwy. Mruży oczy jak dziadek, który zapomniał okularów i nie potrafi bez nich rozpoznać swojej wnuczki. — Kurwa, już rano?

Starszy brat podnosi się na łokciach. Rzuca nieprzytomnym wzrokiem po całym pomieszczeniu, aż wreszcie jego ciemno-niebieskie oczy natrafiają na mnie. Nie ma na czole opaski, więc czarne dredy przysłaniają mu twarz. Wygląda nieporadnie i bezbronnie – jak naburmuszony dorosły, który właśnie usłyszał budzik.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 24 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Koszmar minionego lataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz