rozdział 6

8 7 7
                                    

Podczas śniadania z Millie usłyszałem dzwonek do drzwi. Nie spodziewałem się nikogo.

-Hazel? - co tu robi moja zapłakana młodsza siostra? - Co się stało? - spytałem gdy dziewczynka się we mnie wtuliła. Miała tylko siedem lat co oznacza, że raczej nie mogłaby przyjechać tu sama.

-T-tata. - odparła zapłakana. Po chwili do korytarza przyszła Milie.

-Kto to? Co się stało?- spytała zmartwiona. Moja siostra na początku się wystraszyła ale po chwili zmieniła obiekt przytulania. Brunetka spojrzała na mnie pytająco.

-To moja siostra. Nie wiem co się stało. Coś z ojcem. Uspokój ją. - wyjaśniłem i wróciłem do śniadania.

Hazel i Millie nie przychodziły przez jakieś dziesięć minut. Zacząłem się zastanawiać co się dzieje ale dziewczyny pojawiły się w salonie. Moja siostra już nie płakała co bardzo mnie zdziwiło. Jak pamiętałem z domu, jej nigdy nie dało się uspokoić i jak już zaczynała płakac to nie było odwrotu.

-Powiedz mi Hazel, jesteś tu sama? - usiadłem obok niej.

-Tak. Tata pobił mamę i uciekłam. - odparła i wtuliła się w Millie.

-Jak uciekłaś? Ktoś cię przywiózł? - spytała brunetka.

-Wzięłam telefon mamy i do ciebie dzwoniłam ale nie odebrałeś więc zadzwoniłam do Oscara i po mnie przyjechał. - powiedziała i znów zaczęła płakać.

Wyszedłem z pomieszczenia. Byłem wkurzony, że tata znów to zrobił, a mama pozwoliła Hazel na ucieczkę z domu. Z drugiej strony wcale nie dziwię się małej.

Strasznie mi jej szkoda. Jak już tu jest to na pewno nie pozwolę wrócić do ojca. Jestem pełnoletni, mogę byc jej opiekunem. Narazie posiedzi w domu a później coś ogarnę.

-Jeff? Co planujesz? - Millie podeszła do mnie z zmartwieniem w oczach.

Opowiedziałem jej to co wymyśliłem i wyszedłem z mieszkania.
Udałem się do pobliskiego baru. Wiedziałem, że Hazel prędzej czy później nie wytrzyma w tym domu ale miałem nadzieję, że będzie miała chociaż trzynaście lat. Poszedłem zapijać problemy zostawiając siostrę z niedoszłą dziewczyną w mieszkaniu.

***

Minęły trzy miesiące. Hazel mieszka ze mną i z Millie. Trzy tygodnie temu sprzedałem moje mieszkanie i w trójkę mieszkamy u Roberts. Niczym szczęśliwa rodzinka.

Wydawałoby się, że wszystko jest pięknie i cudownie. Faktem jest to, że moja siostra nie ma zapewnionej takiej opieki jaką powinna mieć, ale staramy się jak możemy. Nie chcemy odmawiać sobie wszystkich imprez aczkolwiek nie balangujemy co noc. Wszystko byłoby jak najbardziej w porządku gdybyśmy nie kłócili się ciągle o pierdoły. Jestem z Millie w oficjalnym związku i dziewczyna zrobiła się o mnie strasznie zazdrosna.

-Gdzie byłeś? - ledwo wszedłem do domu a już zostałem zasypany pytaniami i wyrzutami.

-U Oscara. - odparłem ściągając kurtkę i buty.

-Dlaczego kłamiesz? - ups.

-Dobrze, byłem u Scarlett. Skąd wiesz, że kłamałem? - miałem jej powoli dosyć.

-Oscar cię tu szukał jakąś godzinę temu. Co robiłeś ze Scarlett? - odparła krzyżując ramiona. Znowu się zaczyna.

-Rozmawialiśmy. Jest moją przyjaciółką. - odpowiedziałem i skierowałem się do kuchni.

-Przyjaciółką do seksu, hm? - takie właśnie teksty bolały mnie najbardziej, bo kochałem Millie i nigdy bym jej nie zdradził.

-Jeśli masz mnie za jakiegoś dziwkarza to po co ze mną jesteś? Może najlepiej od razu wyrzuć mnie za drzwi razem z walizkami, hm? - zdenerwowałem się więc wyjąłem z barku butelkę szkockiej po czym wziąłem dwa duże łyki.

-Nie traktuj mnie tak!- krzyknęła brunetka i pobiegła z płaczem do sypialni na co przewróciłem oczami i wyjąłem z kieszeni paczkę papierosów.

Miałem powoli dosyć jej zachowania. Najpierw robiła awanturę a później zrzucała na mnie winę. Moje zirytowanie kolejną taką sytuacją doprowadziło do pochopnych czynów.

to przedostatni rozdział i przyznaję, że zakończenie wcale mnie nie zadowala ale za jakiś czas będę miała dla was niespodziankę

Don't break my heartOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz