3.

4.6K 250 316
                                    

Przez kilka następnych dni Louis regularnie pojawiał się codziennie w herbaciarni. W ciągu tych kilku dni próbował kilka razy zaprosić  Harry'ego na randkę, jednak za każdym razem tchórzył. Zaczęli się coraz lepiej dogadywać, nie była to bardzo bliska znajomość jednak zdarzało się, że po zakończeniu pracy przez bruneta potrafili rozmawiać jeszcze godzinę siedząc przy stoliku. Louis cały czas pił swoją znienawidzoną herbatę, ponieważ Harry co dzień dawał mu nową do spróbowania, oczywiście czarną. Szatyn dokładnie pamiętał jak dwa dni temu przyszedł tutaj po zajęciach, a Harry powiedział, że ma dla niego pyszną herbatę, jednak niebieskooki nie spodziewał się, że dostanie mocniejszą herbatę niż kiedykolwiek. Gdy tylko dotarł do domu zwymiotował na wycieraczkę nie mogąc dłużej znieść tych mdłości. Dzisiaj nadszedł dzień, w którym zdecydował, że w końcu zaprosi bruneta na randkę, przecież nie może czekać całe życie. 

Wszedł do herbaciarni uśmiechnięty, jednak tak szybko jak tam wszedł miał ochotę stamtąd wyjść. Po drugiej stronie lady stał Harry oparty o szafkę przez jakiegoś bruneta. W zasadzie miał już wychodzić, jednak zielonooki zauważył go i uśmiechnięty pomachał. Louis wymusił uśmiech i usiadł do stolika. Jego humor był tak zepsuty, że nawet kubek jego ulubionej czerwonej herbaty by nie pomógł. 

-Cześć Lou! - chwilę później podszedł do niego rozanielony brunet. - To co zawsze, prawda? - uśmiechnął się. - Musisz kogoś poznać, w sumie niedługo kończę pracę, to dosiądziemy się do ciebie. - po tych słowach odszedł. Louis niemal gotował się w środku ze złości. Nie znał się z brunetem zbyt długo, więc dlaczego ten chce mu przedstawić swojego chłopaka, przecież to nie było normalne. 

-Harry! - zawołał za nim przez co po chwili ten wrócił do jego stolika patrząc na niego z zaciekawieniem. - Tak właściwie to przyszedłem po herbatę na wynos. Nie mam zbyt dużo czasu dzisiaj, wiesz niedługo wszystkie zaliczenia semestralne, a ja zawaliłem trochę ostatnie tygodnie. - westchnął. Kłamał jak z nut jednak nie miał najmniejszej ochoty na to spotkanie. Pragnął spędzić to popołudnie na rozmowach z Harrym, a nie z Harrym i jego chłopakiem. 

-Oh, dobrze, nie ma sprawy. Za chwilę ci to wszystko przyniosę. - uśmiechnął się, mimo wszystko był zawiedziony. Uważał Louisa za swoje dobrego kumpla i chciał mu się pochwalić swoim chłopakiem. Nick był naprawdę fajny i miał nadzieję, że polubi się z szatynem. - Proszę, to twoja herbata. - podał mu papierowy kubek, z którego wydostawała się para. 

-Dziękuje, ile mam zapłacić? - zaczął wyciągać portfel. 

-Nic, uznajmy, że ci ją zafundowałem. - uśmiechnął się. - Mam nadzieję, że będziesz miał czas w tym  tygodniu. - przytulił się do niego lekko. Prawda była taka, że uzależnił się od rozmów z Louisem. Zawsze, gdy nie mógł z nim porozmawiać jego humor był o wiele gorszy. Louis był naprawdę świetnym słuchaczem, zawsze wiedział co powiedzieć i nawet jeśli jakaś historia Harry'ego go nie interesowała, bo brunet miał tendencję do mówienia tej samej historii kilka razy, to i tak nie dał tego po sobie rozpoznać. 

-Spróbuję. - odpowiedział mu ze sztucznym uśmiechem i wyszedł z herbaciarni. Gdy tylko znalazł się w dosyć sporej odległości od herbaciarni wyrzucił kubek z wciąż gorącym napojem do kosza znajdującego się na chodniku. Przyspieszył kroku chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu, pogoda zdecydowanie nie dopisywała i nawet nie zapowiadało się na to, aby coś miało się zmienić. Kilkanaście minut później znalazł się w swoim mieszkaniu. Na wstępie przywitał go śpiew Liama, który jak zwykle sprzątał. - Cześć Liam! - krzyknął starając się go przekrzyczeć. 

-O cześć Lou. Co dzisiaj tak wcześnie? - spojrzał zdziwiony na zegarek. To było naprawdę dziwne, bo szatyn zazwyczaj wracał do domu wieczorem i rzadko kiedy można było go spotkać po południu w domu. 

English Tea	|LarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz