Przebudzenie

50 1 0
                                    

   Obudziwszy się i zobaczywszy, że to już kolejny dzień, zobaczyłam że leżę u Garen'a w domu, w jednym z ich pokoi. Wiedziałam, że to jego dom, bo byłam tu raz czy dwa... Nie chciałam przychodzić tu z jednego powodu. Ze względu na jego siostrę, która udawała miłą, ale była tak wredna! Jestem ciekawa jakim cudem mnie znalazł? Chciałam wstać, lecz nie mogłam, gdyż całe ciało mnie bolało od kuli Syndry. Postanowiłam, więc usiąść... Po chwili usłyszałam kroki zmierzające do tego pokoju. Po chwili ktoś otworzył drzwi, był to Shen.

   Zobaczyłam, że przyniósł miskę z wodą i ręcznikiem, aby umyć moje zakrwawione rany. Jak tylko mnie zobaczył odstawił miskę oraz ręcznik i przybiegł. Przytulił mnie z całej siły jakby rok mnie nie widział.

   Po chwili powiedziałam mu, że wystarczy tego tulenia, ponieważ jeszcze mnie wszystko bardzo bolało. Puścił mnie i z powrotem wziął rzeczy, podszedł i usiadł na łóżku tuż obok mnie. Miałam na sobie bandaże, więc musiał je najpierw zdjąć. Po ściągnięciu ich z nóg, rąk, głowy oraz reszty ciała, zamoczył ręcznik w wodzie i zaczął przemywać moje rany. Woda była zimna, dlatego jak tylko przykładał mi ręcznik, za każdym razem musiałam powstrzymywać się od drgania oraz pisków. Po skończeniu założył mi nowe bandaże, a następnie uśmiechnął się, wstał i wyszedł zabierając rzeczy ze sobą.

   Miałam mu tyle do powiedzenia, a za razem tyle pytań, ale czułam jakbym nie mogła wydusić z siebie ani słowa. Pół godziny później, przyszedł znów. Przyniósł śniadanie i do tego Ramen! Tym razem zebrałam się w sobie i zaczęłam rozmowę.

-Ekhm... Shen...?
-Tak? O coś chodzi? Coś Ci przynieść? -Był lekko spięty.
-...Nie, spokojnie. Po prostu cieszę się, że żyjesz.
-Mógłbym powiedzieć Ci to samo. -Zaśmiał się lekko.
-Jak to się stało?
-Syndra zaatakowała Cię eksplodującą kulą i wtedy...
-Nie, nie to. -Przerwałam mu niezwłocznie.
-A więc co?
-Jak to się stało, że Kayn Cię nie zabił?! I jak mnie znaleźliście?! Oraz skąd wiecie co się stało?!
-Powoli, powoli... Po pierwsze w trakcie walki z Kayn'em udało mi się go zgubić w lesie, a nie chciałem z nim walczyć, bo wolałem poszukać Ciebie i sprawdzić, czy nic Ci się nie stało. Po drugie to Garen Cię znalazł... Mówił, że czasami chodzi do tego lasu się wyciszyć, zna go jak własną kieszeń. Gdy tak chodził to usłyszał waszą dyskusję z Syndrą, więc postanowił sprawdzić co się stało i wtedy zobaczył jak mocno oberwałaś. Gdy Syndra poszła to on zabrał Cię do siebie, opatrzył rany, a następnie zadzwonił po mnie.
-Rozumiem... Czekaj! A co z Kennen'em?!
-Kennen jest cały. Kiedy zobaczył, że wszyscy gdzieś pobiegli to zostawił Zed'a i pobiegł za nami, oczywiście także się gubiąc. Gdy szukałem Ciebie to na niego wpadłem i wtedy szukaliśmy razem.
-Och... Całe szczęście, że nic Wam nie jest. Wy szukaliście mnie, a ja szukałam Was. -Zaśmiałam się.
-Akali...
-Tak Shen?
-Ja... Ach... Odpoczywaj i zjedz później Ramen. -Odstawił rosół na stolik obok łóżka i wyszedł.

   Ramen zjadłam od razu, był pyszny. Po zjedzeniu śniadania zawołałam Garen'a. Przyszedł, usiadł i zapytał w czym może pomóc.

-Odpowiedz mi na kilka pytań.
-No dobrze.
-Jest tu Twoja siostra?
-Nie, aktualnie siedzi u Ezreal'a.
-Yhym... Ile będą goić się moje rany?
-Około tygodnia.
-Super... A mogę chociaż iść do domu?
-Oczywiście, ale Shen musi Ci pomóc, ponieważ jak sama pewnie zdążyłaś zauważyć nie masz tyle siły by wstać.
-Ekstra.... Jeszcze tego brakowało... -Powiedziałam to pół szeptem.
-Co?
-Nic, nic... To przekaż mu, że chcę już iść do domu.
-Będzie to możliwe dopiero pod koniec dnia.
-Dlaczego?!
-Ponieważ muszę sprawdzić czy przez ten czas twój stan się polepszy.
-Ach... Zgoda...

   Po tej krótkiej rozmowie postanowiłam pójść spać, bo co innego robić będąc kaleką... Ta żmija mnie popamięta! Jak wrócę do zdrowia to od razu pójdę się na niej zemścić, a na razie trzeba będzie uważać na Zed'a, bo po ostatniej akcji może się czaić wszędzie i o każdej porze.

   Nie miałam spokoju... Gdy chciałam iść spać to Shen cały czas przychodził, przynosił obiad, by sprawdzić czy wszystko okay, zobaczyć czy nadal jestem w pokoju (jakbym co najmniej miała uciec w takim stanie) lub przynosił kolację... Za każdym razem go pytałam po co przyszedł... W końcu koło godziny 18.00 jak przyniósł (wcześniej omawianą) kolację postanowiłam rozpocząć z nim krótką rozmowę i ''być może" namówić na powrót do domu.

-Shen.
-O co chodzi Akali? Czegoś Ci trzeba?
-Nie.
-Coś Cię boli?
-Nie.
-Masz na coś ochotę? Może Ramen?
-Nie... Znaczy Ramen chętnie, ale nie o to teraz chodzi. Daj mi powiedzieć to się dowiesz.
-No dobrze.
-Wiesz może co dzieje się z Kennen'em?
-Wcześniej był u Teemo, ale teraz nie wiem.
-No właśnie może trzeba by było to sprawdzić? Nie sądzisz?
-Akali...
-Tak?
-Teraz ja mam do Ciebie pytanie.
-Jakie?
-Dlaczego się tak dopytujesz?
-Ponieważ się o niego martwię!
-Yhy... A tak serio?
-Ale to prawda!
-Akali...
-No co?
-Kennen to ninja.
-No i?
-No i da sobie radę!
-A jak przyjdzie Zed?! I to jeszcze z innymi?!
-Przyznaj po prostu, że chcesz już wracać do domu.
-Ja...?! Wcale nie!
-Na pewno?
-Może troszkę... Nie lubię przebywać tyle czasu u kogoś.
-Jest już koniec dnia i Garen powiedział wcześniej, że wieczorem pójdziemy jak dzień się skończy.
-Czyli...
-Tak, wracamy do domu.
-Tak!!! Nareszcie!!!
-Teraz usiądź, muszę cię wziąść na ręce, bo sama tak nie pójdziesz.

   Usiadłam, a Shen tak jak powiedział, tak i zrobił. Niósł mnie przez całą drogę na rękach, szliśmy w milczeniu i szczerze mówiąc nie było tak źle....

   W pewnym momencie przechylił głowę w moją stronę jakby chciał mnie pocałować, ale lekko odsunęłam twarz od niego. Zauważyłam w tamtej chwili lekki smutek na jego twarzy. Aby poprawić lekko jego humor postanowiłam, że...

Pięść CieniaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz