10

5K 338 110
                                    

Po kilku minutach szybkiego biegu wbiegłem do domu. Zdjąłem buty i wszedłem do sypialni. Na łóżku zobaczyłem moją omegę i dzieci. Leżał w formie wilka i się do nich przytulał. Uśmiechnąłem się też zmieniając się w wilka i położyłem się obok niego. Przepraszam Blasty...
Obudziłem się chyba po kilku godzinach, dzieci ani Katsu nie było. Przemieniłem się w człowieka. Powoli wstałem i przecierając oczy poszedłem do salonu. Omega stał przy kojcu, w którym leżeli chłopcy.

-Hej, Katsu.- Przytuliłem go, lecz ten mnie odepchnął.

-gdzie ty kurwa byłeś?! Wczoraj było zaćmienie! Miałeś ze mną być! Przygotowałem kolację a ty kurwa szlajałeś się nie wiadomo gdzie i nie wiadomo z kim!- Podrapałem się po karku.

-Byłem u rodziców...

-kurwa niełaska było mówić, że wrócisz później!? Kurwa ty poszedłeś do deku! Kurwa jacy rodzice!?

-Chodźmy na kanapę-złapałem go za rękę. Nie chce Cię okłamywać Katsu...ale ta zdrada musi zostać sekretem

-gadaj!

-Byłem u rodziców. Poszedłem do Izuku po telefon, chwile porozmawialiśmy, a potem zadzwoniła mama bym zajął się siostrą. Poszedłem do nich... Ale zapomniałem telefonu od Izuku...

-Przecież właśnie po niego poszedłeś idioto!

-Byłem w toalecie, spieszyłem się i o nim zapomniałem. Chwilę przed tym, jak wróciłem to znów poszedłem do Izuku. Spotkałem jeszcze Shoto. Pogadaliśmy i wróciłem. Przepraszam.

-Kurwa, niech ci będzie... Ale wczoraj było zaćmienie-spojrzał na mnie dziwnie i już wiedziałem o co mu chodzi. -musisz mi to wynagrodzić. -zbliżył się, usiadł mi na kolanach i zarzucił ręce na moją szyję.

-K-Katsu, a dzieci?

-Dadzą sobie Radę-pocałował mnie, a ja lekko go oddałem.

-Co się dzieje? -odsunął się i spojrzał na mnie.

-nic, wszystko po staremu.

-Więc zajmij się mną idioto-Polizał mnie po szyi a mnie przeszedł dreszcz. Lekko odsunąłem go od siebie-Co jest kurwa?! Co ty odpierdalasz?! -krzyknął wstając. Nie mogłem się z nim przespać po tym co się stało. Czułem się strasznie dziwnie i chyba zżerało mnie poczucie winy. -Dobra kurwa! Wiesz co... Idę do starych.

-Ale Katsu...

-zabieram dzieci. Wkurwiłeś mnie! Masz czas na uspokojenie się! -krzyczał wyciągając chłopców z kojca.

-Katsu...

-Znikasz na noc, nic nie mówisz, a teraz odpierdalasz coś takiego?! Co się kurwa stało?! Okłamujesz mnie tak?! Znalazłeś lepszą omegę!? bez dzieci?

-i stwierdzasz to po tym, że nie mam ochoty na seks? Zdarzyło mi się to pierwszy raz, od kiedy ze sobą jesteśmy! Co z tobą kurwa?!-Lekko wybuchłem zestresowany. Blondyn w międzyczasie zdążył ubrać chłopców i włożyć ich do wózka.

-Morda! Nie wiem, kiedy wrócę! Może zostawię telefon co?! albo pójdę gdzieś na noc, a dzieci zostawię u starej!?

-Uspokój się, przepraszam. Nie wiem o co mi chodzi...

-Kurwa... Dobra. Sorry, niech ci będzie. Zadzwonię, gdy wyjdę z domu starych... -wyszedł i zamknął drzwi.

-Ja pierdole.....! -krzyknąłem, gdy byłem pewny, że nie usłyszy i zacząłem cicho szlochać zasłaniając twarz rękoma i siadając zrezygnowany na kanapie.

Po jakimś czasie zrozumiałem, że przez te wszystkie emocje zasnąłem. Przetarłem oczy i zobaczyłem na zegarek.

-Blasty?-krzyknąłem, lecz byłem sam-spałem coś około.... dwie godziny jeszcze nie wrócił?- Niby nie jest za późno, ale jednak Martwiłem się o swoją rodzinę. Wziąłem telefon, lecz od razu włączała się sekretarka. Przełknąłem ślinę. Co z nimi.. Katsu nigdy nie wyłączył telefonu. Obiecał, że zadzwoni. Wykręciłem numer do jego rodziców. Po trzech sygnałach odebrała jego mama

-mogę Katsu?!-krzyknąłem nie panując nad emocjami

-Bachora tu nie ma

-jak to!? Przecież powiedział, że idzie do was

- wyszedł jakąś godzinę temu

-co?! gdzie poszedł?

-co się tak wydzierasz?

-pokłóciliśmy się....on poszedł do was...i...powiedział, że zadzwoni jak będzie wracać

-..spokojnie może poszedł na spacer-mówiła spokojnie- jest jeszcze wcześnie nie musisz się martwić

-a..-nagle telefon  się rozładował.  Westchnąłem patrząc na lekko rozbitą szybkę. Poszedłem go podłączyć do ładowarki. Odczekałem chwile i znów go włączyłem. Podszedłem do okna i popatrzyłem czy baku razem z dziećmi już nie wraca. Ponownie wziąłem telefon do ręki, wybrałem numer omegi i, gdy miałem nacisnąć na słuchawkę dostałem od kogoś połączenie. Dzwonił Katsuki.

-Czego?

-Miałeś zadzwonić, gdy wyjdziesz od rodziców- mówiłem lekko przestraszony-gdzie jesteś, wszystko dobrze?

-Ta, otwórz drzwi.

-Co? -chyba nie zrozumiałem

-Otwórz drzwi idioto!

Rzuciłem telefon na łóżko i po biegłem do drzwi. Otworzyłem je a za nimi stał Baku. W rękach trzymał z cztery reklamówki a ramieniem wciąż trzymał telefon przy uchu. Z wściekłością patrzył mi w oczy. Wziąłem od niego reklamówki a on wprowadził wózek z dziećmi do domu.-zakupy? Czemu nie powiedziałeś, że idziesz?-odłożyłem reklamówki na stół w kuchni.

-to moje zakupy ty będziesz zdychać z głodu!-warknął rozbierając marudne dzieci. Chyba pora drzemki. Nie tylko dla nich. Podszedłem do nich i pomogłem mu

-Kochanie...

-spadaj to moje dzieci!-warknął

-przestań...

-co mam przestać

- denerwować się

-jestem spokojny

-właśnie widzę-położyłem ręce na jego biodrach. Pocałowałem go w policzek-uspokój się i rozbierz chłopców, a potem chodź do sypialni- mruknąłem mu do ucha.

-Spierdalaj, nie mam ochoty na żadne jebane czułości! Najlepiej zejdź mi z oczu! -rzucił kurtki chłopców ze złością na kanapę.

-dlaczego się tak denerwujesz... -teraz zrobiło mi się przykro.

-bo mnie irytujesz-warknął. Usiadłem na kanapie. Omega poszedł zająć się dziećmi. Westchnąłem. Po kilku minutach wyszedł z ich pokoju zamykając cicho drzwi.

-śpią?-wstałem zostawiając telefon

-Tak-mruknął podchodząc do zakupów

-pomogę Ci-podbiegłem odkładając produkty na odpowiednie półki-ta...wczorajsza kolacja aktualna?

-Nie mam ochoty- powiedział cicho i smutno.

-Skarbie, co się dzieje...? -odłożyłem na blat mleko, które przed chwilą wyciągnąłem z torby i podszedłem do niego. Złapałem go za rękę, a on się do mnie przytulił. Po chwili odsunął się i usiadł na krześle

-ja...-jego głos się lekko załamał, spojrzał na mnie ze złością strachem i bólem-....nienawidzę cię! 

///


Razem od nowa|kiribakuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz