Rozdział czwarty

1.8K 130 81
                                    


_______________________________________

Mglista poświata. Deszcz obijający się o chodnik i zimno kłujące w palce i nieokryte części skóry.
Szedł szykownie krokiem obłoconym śliskim chodnikiem, a jego obcasy równo obijały się o nawierzchnie. Panował półmrok. Chodniki i ulice były wówczas prawie puste. Ale on doskonale wyczuwał tę zagubioną duszyczkę idącą kilkanaście metrów przed nim wybierającą sobie boczniejsze dróżki by za pewne szybciej dotrzeć do domu. To był jej błąd. On kroczy co raz bliżej niej. Bawią się nijako w kotka i myszkę. Ona pędzi na przód, a on za nią elegancko zagryzając wykałaczkę pomiędzy zębami. Jest to taka świetna zabawa. Już w ogóle kiedy dziewczyna dyskretnie się obraca przez ramię by dojrzeć kto za nią idzie i ocenić ewentualne niebezpieczeństwo. Jej woń strachu, młodzieńcza słodycz, naiwność i serce bijące jak oszalałe kiedy pokonują w coraz mniejszym odstępie co kolejne uliczki sprawia, że jeszcze bardziej ma na nią ochotę. To uczucie jest jak talerz serów i dwa łyki szampana mające pobudzić twoje kubki smakowe przed tą odpowiednią kolacją. To, że ucieka jeszcze bardziej pobudza jego zmysły. Wie już, że dobrze wybrał.

W końcu ta podejmuje ryzyko pewnie chcąc zgubić śledzącego ją przybysza. Pewnie normalnie by się jej udało. W tym momencie przejeżdża obok niego stary czarny garbus i dekoncentruje się spoglądając na niego i odskakując na odpowiednią odległość by nie być cały ubabrany błotem z kałuży. Ale mimo to jest wystarczająco czujny by skręcić w ten sam zaułek. Wtedy już zwalnia. Gryzie wykałaczkę i ta wędruje z jednego kącika do drugiego. Ma ją. Złapana. Nie ma już ucieczki.
Poprawia płaszcz, a dziewczyna zatrzymuje się koło kontenerów wokół których było pełno porozrzucanych śmieci i patrzy na niego ze ściągniętymi brwiami. Chce udawać silną i agresywną ale przecież on słyszy jak serce huleje jej w piersi.

– Dlaczego za mną chodzisz? Śledzisz mnie? – jej twarz jest młoda. Najpewniej jest gdzieś w wieku licealnym. A może nawet chodzi z nią do jednej szkoły. Było by to niefortunne i nieco zabawne gdyby wiedziała kim on jest. Ale chyba nie wie, nawet gdy on się nieco przybliża poprawiając płaszcz i uśmiechając się niezgrabnie. – Kim jesteś? Czego chcesz?

– Zawsze te same pytania. Kim jesteś? Czego chcesz? Zaczyna mnie to powoli nudzić – naśladuje oblizując wargę i idąc w przód. Ona się lekko cofa obserwując go dokładnie. Zawsze mu mówią, że nie wyglada na kogoś przerażającego. Że raczej budzi zaufanie. Ma przecież twarz anioła. Jednak twarz dziewczyny nie wygląda na spokojną. Autentycznie się go boi. Szkoda, że nie potrafi wejść do jej umysłu. Pewnie ma go za kieszonkowca. A może uważa, że pragnie jej ciała?

– Zostaw mnie. Weź mój portfel. I telefon. I spadaj – mówi kiedy on przekrzywia lekko głową i jest zdecydowanie zbyt blisko. Wiec jednak to pierwsze. On się śmieje cicho i kiedy ta chce się wywinąć i zacząć uciekać, łapie ją niedelikatnie za włosy i przyszpila do ściany. Nachyla się nad nią i wącha zapach jej skóry. Ta wciąż próbuje się z nim mocować ale on nawet tego nie komentuje tylko wypluwa wykałaczkę na ziemię i wgryza się agresywnie w jej szyję. Dziewczyna zaczyna krzyczeć i wzywać pomoc. On przykrywa jej dłonią usta.
Po paru sekundach czuje jak ciepła ciecz ląduje na jego języku i oczarowuje jego zmysły. Ona jęczy w jego dłoń z bólu ale też z podniecenia. On sam jest podniecony. To uczucie było tak nieporównywalnie z niczym innym cudowne, że lekko napiera na nią ciałem.
Potem wierzganie stopniowo opada. Ona słabnie. Po paru minutach kończy i czuje jak ciało mimowolnie zsuwa się na jego ręce. Wciąż czuje jakie to było dobre tyle, że dziewczyna leży bezwładnie na jego rękach i nie może nic z tym zrobić. Uśmiecha się do dziewczyny znikomie ciesząc się, że nie rozszarpał zębami jej gardła. Była piękna. Położył ją delikatnie na ziemi i wyciągnął z kieszeni kolejną wykałaczkę wsadzając ją sobie do buzi.

• „Be Mine!"• || larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz