Rozdział osiemnasty

670 59 86
                                    


Bardzo się cieszę, że pod ostatnim rozdziałem jest tyle komentarzy ;) Miłego czytania!
_____________________________

Nie wie czy postąpił słusznie pozwalając mu żyć, dając wyjść frontowymi drzwiami i samemu żyć ze świadomością, że ten osiadł w innej miejscowości i dalej zabijał innych niewinnych.
Jednak jego serce było roztrzaskane na milion drobnych kawałeczków. Stracił kogoś kto nigdy tak na prawdę nie istniał. W tym momencie miał wrażenie, że nie może spotkać go już nic gorszego i jako wygraną odczuwał, że pozbył się zimnoskórych ze swojego miasta i teraz miejscowi i jego rodzina są bezpieczni.
Napisał do przyjaciół, by natychmiast się tu stawili, a sam chwycił za nogi martwego wampira i pociągnął ciało na środek kuchni.
Muszą to posprzątać. Nie mógł patrzeć na twarz tego wstrętnego krwiopijcy. Jako pierwszą do worka zapakował właśnie głowę po czym starał się zapakować resztę zwłok. Nawet nie zauważył kiedy w środku pojawił się zarówno Liam i Zayn rozglądający się po mieszkaniu i chyba wpierw upewniający się czy są w budynku na pewno sami.

– Co tu zaszło do cholery? Co tu robisz i czyj to jest dom? – pyta Zayn widząc jak Louis beznamiętnie pakuje ciało do czarnego worka. Liam stoi nad nim i obserwuje jego twarz jakby chciał wyczytać z jego twarzy co się stało. Zayn natomiast nie jest na tyle cierpliwy – Louis? Ziemia do Tomlinsona.

– Czy to ważne? Wampiry jak narazie mamy z głowy. Pozbyłem się ich.– odpowiada z niesmakiem i nie ma narazie ochoty nic więcej mówić. Wciąż jest zamroczony i czuje jak cały drży.

– Zayn. Sprawdź dokładnie dom. Wszystko. Każdą szafkę, pudło, a nawet kosz na pranie.– słyszy polecenie Liama który gestem pokazuje czarnowłosemu, by dał narazie spokój i sam kuca przy nim pomagając mu z ciałem.

– Dobrze się czujesz Louis? Źle wyglądasz. Jesteś ranny? – pyta przyjaciel z troską patrząc na jego brzuch i obwiązany bandaż wokół jego talii. On tylko zerka na przyjaciela i próbuje uśmiechnąć się uspokajająco.

– Jest dobrze stary. Na prawdę. Pozbyjmy się tego póki jest ciemno. – mówi, a jego ręce wciąż się trzęsą. Po chwili on i Liam trzymają już ciało i ostrożnie wychodzą z nim z budynku.
Musiał ochłonąć. Nie wie jak ma im wytłumaczyć co właściwie się tutaj stało. Już nawet nie chodzi o to, że jest mu ogromnie wstyd ponieważ wszyscy go ostrzegali. A najbardziej Zayn który nawet przez jakiś czas podejrzewał samego Harolda. Po prostu nie ma siły o tym rozmyślać a tym bardziej opowiadać ze szczegółami co się stało. Jest rozstrzęsiony. Stoi przez chwilę w ciemności w ogrodzie zimnoskórych czekając na Liama który po kilku minutach przychodzi do niego z powrotem z dwiema łopatami. On od razu łapie za jedną z nich i zaczyna kopać. Tego wieczora na niebie nie widać wiele gwiazd. On i Liam kopią dół w ciszy. Zajmuje im to jakiś kwadrans. Zayn przychodzi do nich po jakimś czasie i przez chwile również w milczeniu wpatruje się jak oboje kopią.

– Sprzątnąłem krew z podłogi i blatów w kuchni. – odzywa się jednym razem odpalając papierosa. – Znalazłem w jednym z pokojów lodówkę wypełnioną woreczkami z krwią. Takie same jakie były w gabinecie pielęgniarki.

On nic nie mówi jedynie odrzuca łopatę obok siebie i chwyta za worek by wrzucić zwłoki w wykopany dół.

– Zabierzemy to. Moja mama zaniesie krew do szpitala na swojej zmianie. Na pewno się przyda– mówi bez większych emocji czy zdziwienia, a Zayn nie komentuje już jego ponurego zachowania jakby rozumiejąc, że narazie nic się nie dowie. – Czy znalazłeś jakiegoś psa?

– Psa? Nie ma żadnego psa. – mówi Malik za pewne swoiście dla siebie marszcząc brwi. – Idę po tą krew. – po chwili ciszy mulat wraca z powrotem do budynku. Oczywiście, że nie ma psa. Pewnie zginął chwilę po tym jak Louis go złapał i oddał Harry'emu myśląc, że ten jest rzeczywiście jego. Jest durniem. Biedne zwierzę. Było przerażone kiedy oddał go w jego ręce. Nawet ten wyczuł, że Harry jest zagrożeniem. A on był tak z siebie dumny, że pomógł swojemu pięknemu chłopcu. Idiota.

• „Be Mine!"• || larryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz