I6I

210 26 6
                                    

- Przyszłam Cię ostrzec - Zaczęłam starając się przywrzeć jeszcze mocniej plecami do materiału, jednak nie dałam rady. Wskazałam mu dłonią niewielką dziurę w namiocie, przez którą się wślizgnęłam. Na jej widok mężczyzna uśmiechnął się, co właściwie zdziwiło mnie.

- Ostrzec przed czym? - Opuścił miecz i oparł ostrze o ziemię. Uniósł wysoko brwi przyglądając się mi.

- Podsłuchałam rozmowę Twojego zastępcy. Zamierza dolać Ci jutro trucizny do wina - Książę na moje słowa parsknął śmiechem. Szybkim ruchem podskoczyłam do niego i zatkałam usta swoją dłonią. Bardzo nie chciałam, aby strażnicy nas usłyszeli. Na to Generał podniósł ponownie broń i przyłożył ją do mojej szyi. Odsunęłam się od niego o krok i zabrałam dłoń, jednak on nie odłożył miecza. Gdy przełknęłam ślinę czułam jak ostrze naciska na moją krtań.

- Jak mogłaś zrozumieć ich rozmowę? - Zbliżył się do mnie i docisnął mocniej miecz, ja jednak postanowiłam stawić opór. Nie odsunęłam się o krok.

- Jestem Hiszpanką, rozumiem wszystko o czym rozmawiacie - Powiedziałam wracając do swojego ojczystego języka. Generał nie spodziewał się tego co właśnie zrobiłam. Właściwie to ja też się tego nie spodziewałam, wiedziałam, że może mnie teraz zabić za zdradę kraju i kontakty z Francuzami.

- Wiesz, że powinienem Cię teraz stracić? - Uniosłam wyżej brodę odsłaniając nagą skórę na szyi.

- Zatem zrób to - Mruknęłam. Przycisnął miecz jeszcze mocniej do mojej krtani powodując to iż nie mogłam wziąć kolejnego oddechu. Nie wiem czy w tamtej chwili na prawdę chciał mnie zabić, ale znam lepszy sposób na wykorzystanie miecza niż uduszenie nim kogoś...

- Jesteś pewna tego co słyszałaś? - Odłożył miecz i znów oparł go ostrzem o ziemię. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam w jego oczy. Wyglądał już na rozbudzonego.

- Jestem przekonana... - Zanim zdążyła odpowiedzieć coś więcej mężczyzna się wtrącił.

- Po co mi to mówisz? Dla Ciebie byłoby lepiej gdybym umarł - Zilustrował mnie wzrokiem i w pewnym sensie miał racje. Po jego śmierci zrobiłoby się zamieszanie, co dałby mi czas na ucieczkę.

- Ty uratowałeś mnie, chciałam się odpłacić. Jak tylko mogę to spłacam swoje długi - Mężczyzna był zdumiony tym co właśnie powiedziałam. Postanowiłam, że zaskoczę go jeszcze bardziej - Mogłam uciec, ale przyszłam tutaj, po prostu byłam Ci to winna - Mówiłam nie przestając patrzeć w jego oczy. Czułam się silna, mimo iż miałam mało energii, a mięśnie mi drżały.

- Nie będę dopytywać jak udało Ci się uciec, ale dziękuję - Po jego słowach zrobiło mi się cieplej na sercu - Nie wiem czy kiedyś Ci się to przyda, czy nie, ale mam na imię Sebastian. Teraz musisz wrócić na miejsce - Generał chwycił mój nadgarstek, nie opierałam się, bo wiedziałam, że nic tym nie wskóram. Wyszliśmy przez dziurę, którą zrobiłam. Potem tą samą drogą, którą tutaj przyszłam wróciliśmy bez dalszych rozmów. Gdy dotarliśmy na miejsce mężczyzna przywiązał mnie do liny z miejsca, z którego uciekłam. Zaczęłam się zastanawiać co właściwie zrobiłam, mogłam uciec, a wróciłam do punktu wyjścia.

Następnego dnia rano znów dostałyśmy chleb i wodę, a potem wyruszyliśmy w drogę. Dziś był wyjątkowo ciepły dzień, nawet docierały do nas promienie słońca. Mimo iż kilkukrotnie widziałam Sebastiana, ten nie zwracał na mnie ponownie uwagi. Nawet nie spojrzał w moją stronę. Byłam ciekawa czy mi uwierzył, czy jednak miał mnie za jakąś wariatkę.

Wieczorem znów rozłożyli namioty i rozpoczęli ucztę, jak co wieczór rozpalili wielkie ognisko na środku obozu. Pili, bawili się, jedli. Jednak po mojej głowie krążyła tylko myśl, czy Sebastian będzie dziś ostrożny, nie chciałam aby umarł. Tym bardziej, że powiedziałam mu o wszystkim.

Przeniesiona *Zawieszone*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz